Smerfeta ja robiłam wyniki dla anestezjologa w Invikcie za pierwszym i za drugim razem i nic nie płaciłam. Fakt, musiałam na nie czekać 5 godzin i dlatego wczoraj tak długo to wszystko zeszło ale połączyłam wszystkie wizyty i wyniki w jeden dzień i mam z głowy.
Danii a Ty miałaś drugie podglądanko? Kurcze ja nie mam, od razu mam się zgłosić na punkcję
![Zadziwiona(y) :confused: :confused:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/confused.gif)
Ale to może dlatego, że 3 pęcherzyki i tak są już dojrzałe. Teraz się martwię, żeby nie były przejrzałe :-( W Invikcie każdy lekarz ma swój dyżur raz w tygodniu do transferu i punkcji. Mój doktorek robi punkcje w piątki a transfery z poniedziałki. Profesor wiem, że robi transfery w środę. Pani doktor dwojga nazwisk robi punkcje w środy i ostatnio do niej trafiłam. Przy samym zabiegu nie odniosłam wrażenia, że jest niemiła ale już na wizycie po punkcji było tragicznie. Mój M jest nerwowym człowiekiem i nie chciałam się z nią kłócić bo źle by się to dla niej skończyło ale była niemiła, niesympatyczna, niepomocna, oschła a wręcz wredna. Niestety to nie tylko moje odczucie bo dziewczyna, która leżała obok też na nią narzekała, prawie z płaczem od niej wyszła. Np. na moje pytanie ile mi komórek pobrano odpowiedziała - po co pani ta wiedza, wszystkiego dowie się pani przed transferem. Pytałam czy ktoś do mnie zadzwoni z informacją co z moimi komórkami, czy się zapłodniły, jak się dzielą itp. odpowiedziała - a co pani sobie myśli, że embriolodzy nie mają co robić tylko sobie pogaduszki z panią urządzać? Na dodatek mój transfer planowo miał wypaść w święto 11 listopada i miałam uzgodnione z moim doktorkiem, że profesor go wykona a ona na mnie nakrzyczała, że profesor sam przecież transferów nie robi, potrzebuje personel pomocniczy a nikt tu specjalnie dla mnie w święto nie będzie przychodził. Jak się później okazało wiedziała ile mi pobrali komórek, embriolog może dzwonić jak się zaznaczy w odpowiednim miejscu w papierach ten fakt, transfery były w święto tylko mi się nic nie zapłodniło i do transferu nie doszło. Mój M powiedział kilka dni temu, że tym razem nie będzie siedział cicho i że jak ta pani znowu tak nas potraktuje to zrobi awanturę na całą klinikę. W końcu grube pieniądze na nas zarabiają. Miałam u nich 5 IUI, teraz co prawda ivf rządowe ale na leki wydałam już prawie 7 tys a na tym też zarabiają no i mają kasę z ministerstwa na każde nasze podejście. Nie chcę Cię straszyć ale lepiej przygotuj się na rozmowę z tą panią. Ja zawsze chodziłam do mojego doktorka i byłam bardzo dobrze traktowana, raz byłam tylko u profesora, też było ok może dlatego tak bardzo zaskoczyła mnie postawa tej pani doktor. Typowe zachowanie państwowej służby zdrowia więc pani chyba pomyliła miejsca pracy. Trzymam kciukasy, żeby w środę pani doktor wstała prawą nogą i żeby Cię miło zaskoczyła swoim podejściem :-)
Anulla też na tą panią narzekała.
Gizas kochana co się odwlecze to nie uciecze ;-)Wypoczniesz i jak nie wrócisz z naturalnym cudem z Chorwacji to wypoczęta, pełna energii z Chorwackiego słońca rozpoczniesz ostatnią w swoim życiu stymulację z wymarzonym efektem a może nawet efektami :-)
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
:-)