reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Zakupowo - wyprawkowe szaleństwo :)

Pewnie będę musiała zmienić na inną pracę. Taką bez wyjazdów i u końcowego klienta. Na razie się ciesze, że udało mi się zdobyć tyle doświadczenia ile się udało. A zobaczymy jak się to potoczy dalej :)
Na pewno nie chcę mieć tak jak mój wujek z ciotką. Jednego syna mieli ale widywali go przez 2 h dziennie.

Nawet nie jestem pewna czy będe do pracy chciała wrócić jak już poznam tą moją fasolkę co mnie kopie cały czas.

widziałam w ogólę, że Bra bra tak ma ale nie wiem jak reszta. Widzicie jak się dziecko rusza pod skórą? Ja mam łożysko na przedniej ścianie ale widzę już często jak mała się wypycha i czasem całą część jej ciałka mi się po brzuchu przesuwa. Pierwszy raz to zgłupiałam jak to zobaczyłam :)
 
reklama
Ehh, dziewczyny, widzę ze temat rzeka :)
Jestem podobnego zdania co Cocosh :)
Moze moja praca to zupełnie inna dziedzina życia ale tez zasuwałam na wolontariacie żeby w ogóle prace dostać, a pózniej przez dwa lata robiłam za najniższa krajowa jako pielegniarka na internie, światek, piątek i niedziela, przerzucana z oddziału na oddział, gdzie tylko była potrzeba, z praca na zastępstwo, pojedyncze nocki, 30 pacjentów, za których brałam odpowiedzialność majac raptem 21 lat.. Ale udało mi sie zrobic magistra, zrobic podyplomowe studia z badań klinicznych i teraz mogę bezczelnie przebierać w ofertach pracy i negocjować warunki finansowe, bo mimo młodego wieku mam większe doświadczenie w bardzo wąskiej dziedzinie medycyny niż moje koleżanki. Ale gdyby nie moj trud i wysiłek, to nie miałabym tego co mam teraz. I doskonale Was rozumiem dziewczyny, bo wiem ma czym polega praca na kasie i czekanie do ostatniego klienta, bo całe studia po praktykach w weekendy stałam na kasie w KFC. Ludzie nawet w wigilie przychodzili zeby kupić kurczaka.. Dzień jak codzień :)
 
rozmawiamy na każdy temat.. jak to kobiety..
A jeśli chodzi o zostawanie po godzinach to ok jeśli jest to sporadyczne. Niestety w marketach to norma..
Poczekaj aż będziesz się spieszyć do Marysi..
Ja wiedziałam, że sklep zamykają o 21, Sama pracuję do 21,15 i jeśli wyjdę planowo to może zobaczę się z synkiem.. bo widziałam go tyle co rano budziłam do przedszkola i zaprowadzałam go tam. Pracowałam tak choć nie odpowiadało mi to ale w między czasie szukałam innej pracy,
Z obecnej jestem zadowolona bardzo zwłaszcza jeśli chodzi o system pracy i czas jaki mam dla rodziny. Ale z kasy już mniej.. choć nie jest to mało jak widzę w okół siebie.. coś za coś..
Zgadzam sie z Toba .W marketach to norma .Nasi rodzice tez pracowali .Moi nieraz siedzieli po 16 h w pracy , sklepy byly otwarte krocej niz teraz w niedziele byly wogole zamkniete i dawali rade .Wiec dla mnie spacer 10 min przed zamknieciem to jakies jaja.Rozumiem ze moze czegos zabraknac i czlowiek leci szybko do sklepu ale bierze co potrzebuje i wychodzi.Ja tez pracowalam w sieciowce RTV EURO AGD po 12 h ale nie zdazylo mi sie zeby musiec chodzic po zakupy o tej porze . Robilam wieksze w weekend a w tygodniu chleb i dodatki jeszcze przed praca . Nie rozumiem dlaczego kobietka w kasie ma przezemnie siedziec za darmoche dluzej w pracy ...
 
Ja się Lewusek z toba zgadzam bo w tyg. Też czasami lecę za płot do sklepu tu mamy go czynny do 20 bo mój idzie na nocke a ja nie kupiłam mu jogurtu czy mleka do kawy... Ale wpadam do sklepu biorę ten jogurt i lecę do kasy a nie chodzę po tym sklepie i nie oglądam! :) kiedy wiem ze baba też chce w końcu iść do domu!
 
Wlasnie .Mialam dziewczyny na sklepie ktore mialy przedostani autobus pare min po zamknieciu sklepu a tu sie trzeba bylo rozliczyc jeszcze . Czasem czekaly godzine na nastepny .
Czlowiek musi szanowac czyjas prace ale czas rowniez .
 
Ja rowniez pracuje w sklepie- odziezowym- otwarty od pon do ndz w godzinach od 10 do 21.
Rozumiem po czesci strone Cocosh ale sklonie sie do wypowiedzi przeciwnych. Mianowicie:
1) tak jak dziewczyny wspomnialy- sklep jest otwarty calymi dniami. I ja nigdy nie zaakceptuje braku szacunku do sprzedawcy, ktory musi zostac duzo dluzej w pracy bo tuz przed zamknieciem przyjdzie dama i bedzie do 21:20 wybierac spodnie/sukienke. Co z tego, ze weszla o 20:50. Obowiazkiem jest ja obsluzyc do 21. Po tym czasie mamy prawo taka osobe wyprosic. Napisalas Cocosh - a co z osobami, ktore w takich godzinach pracuja i nie maja czasu na zakupy w innych dniach- sama sobie odpowiedzialas- niech zmienia prace:) choc zazwyczaj osoby takie maja wolne w tyg badz na weekend- z reguly nie pracuje sie calymi dniami 7 dni w tyg. I moga podjechac w innym terminie. Zgadzam sie jednak z Toba, ze druga strona czyli sprzedawca tez musi szanowac klienta. Jak do tej pory zostawalam z usmiechem na twarzy, a szybki awans zawdzieczam nie tylko pracy z klientem ale calej zaradnosci i znajomosci jezykow. A jesli chodzi o sklpey spozywcze to- w dzisiejszycj czasach wszytko jest praktycznie otwarte 7 dni w tyg, wiec czas jest. Na nocne zakupy sa sklepy tj tesco czy male prywatne otwarte 24h. Zadko kiedy sie zdarza, ze sprzedawca w sklepie ma placone za nadgodziny po zamknieciu. A te kilka minut, ktore klient sobie przywlaszcza bladzac po sklepie, ktory powinien byc zamkniety to jest dopiero poczatek zamkniecia. W wiekszoci sklepow zamkniecie dnia w systemie jeszcze troszke trwa- ok 30 min. Wiec caly proces sie wydluza- przewaznie do godziny, gdyz wszystkie wczesniejsze przygotowania sa juz zbedne.

Ponad to- w 99% galerii handlowych klimatyzacje wylacza sie juz godzine przed zamknieciem czyli w moim przypadku o 20. W te wakacje badz zeszla zime (a Factory we wrocku jest blaszane tylko sciany ma niby pokryte dodatkowo drewnem ale to dla ozdoby) zanim zamknelismy przez wszystkie gwiazdy wchodzace o 21 na zakupy robilo sie czlowiekowi slabo badz tez ledwo pracowal na kompie z racji przemarznietych dloni. Wiec jest tez niekomfortowo.

Mowisz tez Cocosh o zmianie pracy- owszem i ludzie to robia- wiecznie sa poszukiwani sprzedawcy- dlatego jest takie niezadowolenie pracownikow bo musza tyrac za innych za marne grosze. Dodatkowo jesli mowimy o nadgodzinach- w sklepach trzeba wiecznie stac. Nie mozna siedziec. Jest to zabronione. I w sklepie nadgodziny za darmo sie rypie na miejscu. Z tego co Ty powiedzialas, Ty tez masz mozliwosc robienia ich w domu. (Pracujac w sklepie, tez trzeba tyrac w domu- dokumenty sie same nie zrobia, maile nie napisza, raporty nie oblicza i tez robi sie to za darmo).

Kazda praca jest ciezka- jedna mniej druga bardziej- w jednej wiecej myslisz w drugiej uzywasz miesni. Roznie to bywa. Owszem, kazdy jest kowalem wlasnego losu jednak czasami nasz los podyktowany jest samym zyciem- a bardziej zyciem naszych rodzicow.

Dlatego, wszyscy powinni sie wzajemnje szanowac. My sprzedawcy z usmiechem na twarzy pracowac powinnismy od pon do ndz w godzinach otwarcia sklepu ( nie 5-10-15 min po zamknieciu) a pozostali powinni robic zakupy w tych dniach i godzinach rowniez z usmiechem na twarzy:)

Ps. Zdarzaja sie sytuacje gdy zostaje sie dluzej i to znacznie bo np. komus zginela walizka na lotnisku i nie ma nawet spodni czy koszulki, czy tez mlodzieniec tuz przed spaniem przypomnial sobie, ze ma wazny egzamin a koszuli w domu brak i mama wkurzona szaleje. Ale w takich sytuacjach ludzie mowia jaka jest sprawa, przepraszaja. Sa pokorni. Dla takich chce sie zostac nawet za darmo. ( zdarza sie tak srednio 3-4 razy w tyg). I wtedy wychodzi sie do domu nie o 21:30 a o 22:30- 23:00.

Ten brak zrozumienia, kierowany jest do osob, ktore nie potrafia uszanowac czasu innych od tak. Bo sklep jest otwarty to ja wejde... Kij, ze za minute zamykaja. "Ja robie nadgodziny to inni tez beda"... Troszke to nie fair. To tak jak ja bym miala wychodzic z zalozenia, "ze ja mam dom bo ciezko pracuje to inni tez powinni miec i ciezko pracowac. A co z ludzmi, ktorzy nie chca domu, duzo zarabiac a ponad to robic nadgodzin? Kazdy powinien sam o tym decydowac, a nie...

Mam zastrzezenia jedynie do, pogardy jaka wystepuje wsrod- nawet Was- do sprzedawcow "jak mu nie pasuje to niech zmieni prace" "ja skonczylam studia" "ciezko pracowalam na swoje stanowisko" itd. Bardzo zanizacie wartosc takiego sprzedawcy. Jesli chodzi o pracownikow u mnie to wszyscy maja mgr... Ja mam mgr z dwoch kierunkow, znam 4 jezyki i pracuje od 18 r.z. Z pewnoscia zarabiam w "takim sklepie" tyle co dobry programista jak nie wiecej- i ro bie (robilam [emoji12]) nadgodziny. Moje kolezanki i koledzy po fachu tez robia.... I raczej nikt nie jest z tego zadowolony bo dom i rodzina czeka... Wybralismy taka prace bo taka najbardziej lubimy, taka sprawia nam przyjemnosc. Tylko niektorzy, robia to bo musza. Mimo wszystko nie jest przyjemne zostawac po pracy bo cizia z ciziem stwierdzili, ze sami nam czas zagospodaruja... :)

Tyle z mojej strony.

A i moim zdaniem warto dyskutowac na takie tematy. Nikt sie klocic nie bedzie przeciez, a tak to mamy chociaz jeszcze jakies tematy niz wozki, pieluchy czy brzuchy [emoji16][emoji8][emoji173]️
 
Normalnie pięknie to ujelas bursztynek!!!!!!!!!

W mcdonaldzie czy kfc też pracuja ludzie po studiach :)
I mam paru znajomych którzy niestety jak na razie muszą tam pracować dopóki nie znajda pracy w swoim kierunku :)

Na kursie handlowym kiedyś gościu powiedział ze jak klient chce mieć szacunek to niech szanuję też sprzedawcę :)
 
Bursztynek nic dodać nic ująć!!! Całkowicie się pod tym podpisuję..
Też drazni mnie to wieczne traktowanie ludzi pracujących w sklepach z góry. Sama pracowałam najpierw podczas studiowania drugiego kierunku w sklepie monopolowo-cukierniczym a po macierzyńskim w Leroy Merlin. W LM informatyków było nas 24! A czy przez to byliśmy jakoś inaczej oceniani przez klinetów? Guzik..
Ja zmieniłam pracę bo miałam taką możliwość ale wielu z moich kolegów zostało tam..
Ot choćby przykład pana który był szefem załogi przy nawozach, a wylądował w LM na ogrodzie.. szans zmienić pracę nie ma bo ma 55 lat. Szacunku do niego żadnego nie mają gówniaże zwierzchnicy bo Antoni komputer nie ogarnia tak jak powinien..
 
Bursztynek ja również się z Tobą zgadzam w 100%. Denerwuje mnie brak poszanowania czyjegoś czasu. Jak studiowałem to pracowałam w McDonald's na kasie oczywiście i często gęsto na dwie minuty przed zamknięciem chmara ludzi się pojawiała, oczywiście trzebabylo zostać za darmo.
Teraz w hurtowni farmaceutycznej pracuje, przyjmuje zamówienia od aptek i nie zostaje po godzinach za darmo. W tygodniu pracujemy do 22 i jak zadzwoni apteka z zamówieniem o 21:55 no to trudno przyjmuje tylko do 22.

Jeśli chodzi o zmianę pracy Cocosh to nie zawsze jest to możliwe i łatwe. Mój mąż pracuje w ZUSie, zarabia marne pieniądze, a odwala niezły kawał roboty. Niestety jest osobą niepełnosprawna, ma niedosluch i poważna wadę wzroku. I chociażby przez wadę wzroku nie może mieć prawa jazdy, przez co z wielu zawodów jest wykluczony. Ale czy to jest jego wina, że jest jaki jest, że pracodawcy się czasami boją zatrudniać osoby niepełnosprawne???

A co do szanowania czasu pracy to Wam opowiem historie. Mój mąż pracuje o 6 do 14, tuż przed 14 przyszedł płatnik, bardzo roszczeniowy, że chce by tu i teraz rozliczyć mu konto, mąż tłumaczy, że zaraz kończy pracę i musi wracać do domu by przejąć opiekę nad dzieckiem, bo ja do pracy mam na 16. Ale go guzik to obchodziło, on potrzebuje rozliczyć konto, bo jutro idzie do banku po kredyt. Przyszła Pani kierownik i kazała mężowi zostać i rozliczyć to konto, oczywiście za darmo. No i co ja musiałam dzwonić do swojej pracy, że się spóźnię bo mąż musiał zostać w pracy dłużej, a ja z dzieckiem sama.
 
reklama
Mialam wczoraj produkowac sie z odpowiedzia na tutejsze tematy ale Bursztynek tak pieknie to ujela, ze juz ani slowa chyba nie dodam ;)
 
Do góry