reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zabawki te polecane i odradzane

reklama
Maja, ale Polcia ma wypasionego pilota!!!
Stachu dzis dostał swoją pierwsza komórę - myślałam, że będzie szał ciał - a tu zonk - jak wyżej: nie świeci, nie gra - dla Stacha totalna lipa;-)
dziś zabawiał się kablem od laptoka - w końcu pozwoliłam mu się do niego dorwac - ale to chyba był pierwszy i ostatni raz po tym jak zobaczyłam jak zawinął go sobie na szyi jak szalik :szok:
 
zielony pilot jest super!
z jednej strony zastanawiam się czy nie dać juniorowi takiego zepsutego pilota, ale..ojciec mówi mi ,że to niewychowawcze.Bo skoro zabraniam mu atakować te działające to nie powinien dostawać żadnego, bo będzie zdezorientowany, bo raz można raz nie.
No i jest pierwszy konflikt na tle wychowania dzieciaka:-D;-) a serio, to co o tym myślicie? tak się da? nauczyć,że nie można i już?
kuźwa to nie ten wątek,ale nie wiem w jakim wpisać to:-p
mąż ma rację jesli poloita nie można to zadnego:tak:
u nas wszystko czego dzieci nie moga jest poza ich zasięgiem :-)
nawet nie mamy "dolnych" półek w domu :-p a w kuchni w dolnych plastikowe wszystkpo co by sobie krzywdy nie zrobiły

co do tematu my tez mamy plastikową zabawke podobną do pilota ale wcale tak nie cieszy :-p

bosh hope nie musisz dzieci do psów porównywać ;-)
 
Niemowlęta potrzebują do zabawy przedmiotów codziennego użytku. Jest to zdanie specjalistów, psychologów i pedagogów.

Stary pilot jest takim przedmiotem. Nie mamy oporów, żeby dać dziecku łyżkę, mamy przed podaniem noża a przecież to sztućce i to sztućce i jest to kwestia którą szybko dziecko zrozumie, podobnie jak odróżnienie mojej komórki od twojej, mojego pilota od twojego, mojej plastikowej łyżki od twojej metalowej, mojego talerza od twojego.

Jeśli zabronimy dziecku bawić się wszystkimi pilotami ale pozwalamy bawić niektórymi sztućcami, niektórymi garnkami i niektórymi talerzami czy kubkami to gdzie tu konsekwencja?

Dzieci chcą mieć to samo co my, dlatego już napisałam, tworzymy im zabawki na podobieństwo rzeczy ludzi dorosłych. Bezpieczne.


Jeśli nie chcemy, aby dziecko dotykało naszych rzeczy, stawiamy je poza zasięgiem rąk i oczu. Co z oczu to z serca ;-) Napisałam o tym wyżej, powtórzyła Kamcia.


Odkąd Jagoda ma swój pilot z czasem straciła zainteresowanie naszymi.


Kamcia nie porównałam dzieci z psami tylko metody wychowawcze.
 

wiadomo ze tatuś wbija gwoździe , synek też chce, jeździ autem to synek też , mama gotuje więc córci potrzebna kuchnia...

różnica w dawaniu widelca a łyżeczki jest taka że dziecko uczy się tego że są rzeczy niebezpieczne :-)
a nie że wszystkie to sztućce i dlaczego noża nie moze a łyżkę tak :-p


co do stawiania rzeczy wyżej to jest racja.. czytałam o tym gdzieś w gazecie jak urodziłam Vikę..
to chodziło o karanie dziecka za zrobienie czegoś złego..
na przykładzie wazonu , że jesli dziecko zbije wazon nie powinno się go karać tylko siebie za stworzenie dziecku zagrożenia i za to ze bezmyslnie postawilismy wazon w zasięgu ręki
lub też wylanie kawy na dywan... też wina rodzica ponieważ dzieci są nie przewidywalne a to my powinniśmy być przewidywalni :-)
od tamtekj pory ciagle sie tego trzymam..
i dlatego nigdy prawie nie mam się na co denerwwać na moje dzieci :-p

o np.. ostatnio też zostawiłam w zasięgu ręki Vi przyprawę do wieprzowinki.. i co zrobiła :) bawiła się w swojej kuchence , dorwała przyprawę powsypywała sobie do swoich naczyń , do swojego zlewu :-) pomieszała z suchym ryżem :-p
przyszła i mówi "mamo powochaj" ja oczy:szok: i zaraz w śmiech ze zapomniałam schować przyprawy a ona zrobiła sobie z tego niezłą zabawę..
oczywiście podłoga też ała zasypana..
więc mówię , odsun się kochanie bo trzeba odkurzyć ,a mała spryciula poleciała po swój odkurzacz i go nawet włączyła , i z pedem razem ze mną odkurzała :-)
w zyciu nie ukarałabvym dziecka za moja nieumyślność ;-)

to tak poza tematem :-p
 
Przyszła żyrafa :-) Coś w niej jest wciągającego, sama siedziałam i wrzucałam kulki do znudzenia ;-) Zabawka się podoba, póki co piłki służą do gryzienia, ale już mamy pierwsze próby wspinania się przy niej - to jedyna zabawka przy której Jagódka klęczy), całowania, lizania, gryzienia i podobnie jak Filipka interesuje naszą panienkę przycisk na głowie i rogi do turlania. Jestem zadowolona z zabawki, mała chyba też.

Za to hiciorem stała się ta piłka :-)

z pilka.jpgz pilka2.jpgna macie.jpg

mata też znalazła zastosowanie :sorry2:
psoci.jpg
 
ja jestem jakas zacofana ostatnio, hope co to za żyrafa???? :sorry2: a Jagódź jest przecudna, ma takie slodkie niebieściutkie oczka :) widac, że piłka smaczna :-D
 
Hope słodka Jagodzinka:tak:

Nam przyszła jakoś chyba w tamtym tygodniu żyrafa zainteresowanie było nawet porozmawiał z nią trochę, a później zlewka...... może jest jeszcze za mały bo nie klęczy jak Jagódka, ani nie próbuje wstawać jak go trzymam to owszem kręci rogami i wciska przycisk ochrzczony przez mojego męża ciemiączkiem:-D Ale myślę że spodoba mu się wrzucanie piłeczek (jak podrośnie) tak jak Tobie Hope, mnie i mojemu mężowi hahah:-D

Bra o taka żyrafa images.jpeg
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry