Kobietki
Widze, ze tu byla ciekawa dyskusja nt publicznego karmienia piersia. Jak zwykle wsadze kij w mrowisko i wtrace swoje 3 grosze
Tak, my kobiety jestesmy z reguly z natury dosc wstydliwe. Nie naleze do wyjatkow. Ale bez przesady! Zgadzam sie z
Herbata, ze za duzo halo wokol tego, jakbysmy conajmniej rozmawialy o publicznym uprawianiu milosci lub zalatwianiu sie w miejscach publicznych.
Po pierwsze, jesli karmimy piersia malenstwo, to "karmienie publiczne" jest w zasadzie nie do unikniecia. Nie da sie do konca przewidzec, kiedy maluch bedzie glodny - moze jesc, jak moj synek, co 2, co 1,5 godziny, a czasem nawet czesciej, gdy akurat jest goraco, a on ma skok wzrostowy i chce wzbudzic wieksza laktacje. I co wtedy? Nie wychodzicie w ogole z domu, skazujac sie na zamkniecie i izolacje na caly okres laktacji??? No to deprecha murowana! Czy bedziecie wlec wrzeszczace dziecko, nie nakarmiwszy go? Przeciez takie malenstwo dotkliwie odczuwa glod i naprawde rozpacza, gdy jest glodne/spragnione...
Po drugie, ZAWSZE mozna to zrobic dyskretnie, znalezc ustronne miejsce, przykryc sie pieluszka (i maluszka tez). W lecie przykrywalam nas tetrowka, w zimie mialam szal, ktorym oslanialam i dziecko i piers. Karmilam na zewnatrz przy upale, przy mrozie, w supermarketach, na osiedlowych lawkach, nawet przy ruchliwej ulicy na stojaco (bo dziecko wylo). Ale moglam wyrwac sie z domu, pokazac dziecku swiat i nie zwariowac w czterech katach. Zapewniam, ze nikt nie ogladal moich piersi, nikt tez nie staral sie ich zobaczyc, bo nikt sie nie gapil. A mam ladne;-) Prawda jest taka, ze swiat nie marzy o ogladaniu naszych piersi nawet, jesli tak nam sie wydaje
Na poczatku sie stresowalam oczywiscie i efekt byl taki, ze mleko nie chcialo wyplywac, a dziecko wrzeszczalo jeszcze glosniej. A M smial sie: nawet jesli cos tam wyjdzie, to co zobacza??? Zlotego cyca??? Ha ha. Troche dystansu do siebie pomaga:-) No i nie karmilam w domowych pieleszach przy obcych ludziach, jak juz ktos nawiedza karmiaca matke, musi sie liczyc z przerwami dla ssaka.
Tak wiec wrzuccie na luz, nie zastrzegajcie sie tak, ze tylko w domu i nigdy na zewnatrz. Jak dla mnie - niewykonalne. Tez bedziecie chcialy zyc, wyjsc do ludzi, miec "odskok" od tego ciezkiego kieratu (tak!), jakim sa poczatki macierzynstwa.
Aha, jesli dla kogos karmienie jest czynnoscia obrzydliwa, naprawde lepiej tego nie robic. Sa mleczka dla dzieci wysokiej jakosci w sklepach przeciez. Nikt nikogo nie zmusza, to sa nasze ciala i tylko do nas nalezy decyzja, czy chcemy karmic, czy nie. Ja karmilam, bo bylo mi tak wygodnie, ale nikogo nie namawiam do robienia tego na sile. Mialam jednak znajoma, ktora karmila corke ponad rok i przez ten caly rok powtarzala, jakie to obrzydliwe. Po o to robila i to tak dlugo??? Dla mnie taka postawa jest jakas perwersyjna i troche chora - czy bedzie tej malej wypominac za 20 lat, jak sie dla niej powsiecala? Taka Matka Polka Urdeczona.