reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wszystko o porodzie

reklama
Co do krzyku, to na jodze dowiedziałam się, że faktycznie pomaga w bólu, ale tylko wtedy jak jest z przepony, a nie z gardła. Ten z gardła tylko wyczerpuje. Ja raczej nie będę krzyczeć, bo ja raczej nie mam do tego tendencji. Ale kto wie, może nie znam siebie aż tak dobrze jak mi się wydaje :-)
 
A ja z bólu raczej bym nie krzyczała, bardziej chyba poszła bym w stronę "jęku" :-D Tylko boję się, że moje nastawienie do lekarzy się nie zmieni i oberwie się im przy pierwszej lepszej okazji, bo nastawiona jestem bardzo bojowo - robią co chcą i nie chcą ponosic za to żadnych konsekwencji...
 
Ja na pewno będę się darła jak głupia- pierwszy poród wspominam tragicznie, najgorsze doświadczenie mojego życia. Ból nie do opisania, krocze długo się goiło, puchło, brałam 2 antybiotyki, na tyłku usiadłam ledwo po 10 dniach. Krzyczałam że cały szpital mnie słyszał, ale nie przejmowałam się tym, nie miałam siły współpracować, dostalam po twarzy od lekarki na otrzeźwienie... Dlatego teraz już panikuję, bo boję się tego potwornego bólu i tego, że znowu zamiast chcieć urodzić będę prosiła żeby ktoś mnie zabił...
 
Carla aż mnie ciarki przeszyły jak czytałam o Twoim porodzie... . ja może nie miałam takich przeżyć po ale też tego bólu się boje i boje się że spanikuje jak się zacznie ;/ ale staram sie myslec pozytywnie ze to tylko kilka godzin ..
 
Dżaga najlepsze jest to, że przed 6 rano obudził mnie ból podbrzusza, siedziałam w domu jeszcze 2 godziny, z dużymi skurczami wsiadłam do samochodu po 8 rano, a o 8:50 córka była na świecie- więc miałam mega szybki poród (do terminu porodu miałam prawie 5 tygodni i nie myslałam że to już się zaczęło). Do szpitala wpadlam II fazie porodu, nie wiem dlaczego tak szybko to się odbyło, dobrze że siostra była w domu i mnie zawiozła, a to była zima i do szpitala jechałyśmy z 25-30 minut. Strasznie to wspominam, bo takiego bólu nie sposób sobie wyobrazić, na dodatek ból i wspomnienie porodu spowodowały, że nie potrafilam się cieszyć z dziecka. Jeszcze kilka dni po miałam szczękościsk...
Zapłaciłabym za znieczulenie, ale u nas nie ma takiej możliwości, dlatego tak strasznie się boję. Tym razem wybrałam szpital oddalony o minutę drogi samochodem.
 
łooooooooo Carla ...powiem szczerze że Twoja opowieść jest..hmmmm....no z typu tych których się słyszeć nie chce:p ja również miałam bardzo szybki poród- ale ból? ból był dla mnie całkowiecie w granicach normy i zniesienia- skłamałbym gdybym powiedziła że nie bolało- wiadomo że bolało ale nie było w tym nic niedowytrzymania i tak bardzo traumatycznego jak u Cibie.
Swoją drogą zawsze ciekawiło mnie jak to naprawdę jest- czy wszystkie z nas boli mniej więcej tak samo ale nasze granice bólu są inne?? czy rozstrzał bóli jest tak ogromny że jedne rodzą bez jakiejś ogromnej tragedii a innym poród pozostaje w pamięci długooooooooo jako najstrasnziejsze przezycie w zyciu...
niestety chyba nie da się tego ocenić, zbadać ani sprawdzić....życzę ci teraz dużo łagodniejszego porodu i trzymam za taki kciuki!
 
Widzę, że tu też się ruszyła dyskusja....

To ja, odważna kobita, powiem Wam, że trochę jestem teraz scykana.
Dlaczego? Bo właśnie jedna z naszych marcówek powiła drugiego synka i tak szybko się z tym uwinęła, że w na salę porodową trafiła praktycznie w ostatniej chwili.
A ja Rafała urodziłam w takim samym czasie, co ona teraz drugie...
A ona do szpitala miała blisko, a ja mam daleko. I najlepsze: wczoraj analizowaliśmy z M dojazd do szpitala
- jedna droga (ta najlepsza i najszybsza) zamknięta, bo się zapada (na pewno nie zrobią jej w dwa miesiące)
- druga droga bez przejazdu, bo remontują mostek (też jakoś nie wierzę w ukończenie tych prac przed końcem roku)
- na trzeciej dojazdówce do miasta często są dłuuuuuugie korki (więc tylko się modlić o początek akcji w nocy i to najlepiej w weekend).
No trochę mnie to przeraża - że będę rodzić w aucie....

A na pocieszenie i pokrzepienie możecie sobie poczytać tutaj śmieszne historyjki ;-)

https://www.babyboom.pl/forum/ciaza-porod-polog-f14/porod-na-wesolo-7030/
 
villka u mnie ejst ten sam problem..juz moja polozna mowila ze trzeba będzie pomyslec jakby się zabezpieczyć- i czy przed terminem nkilka dni nie zameldować się już na pobyt w szpitalu- bo może się tak zdarzyć ze nie zdazymy dojechac
 
reklama
Do góry