reklama
Wiecie co, po dzisiejszym dniu mam dosc. Rano bylismy na cmentarzu, wszystko bylo ok, potem tadek poszedl spac, obudził sie, dobry humor - wszystko gra. I nagle histeria (bo mama zdjela koszulke od pidzamki, bo byla mokra, bo sie spocil), wył przez ponad godzine, juz sama nie wiedzialam, co robic - bo początkowo nie zwracalam uwagi, ale po pol godziny juz mi nerwy puscily. Najpierw probowalam przytulac, to ja, to tatus - wrzeszczal, odpychal nas, no masakra. W koncu sie wydarlam na niego :/ No to sie przestraszyl i jeszczse gorzej... W koncu po ponad godzinie jakos sie uspokoił, zjedlismy obiad, wszystko w porządku (no, poza mną, bo ja sie upłakałam i glowa mnie do teraz boli), poszedł na spacer z tatą i po powrocie znowu jazdy. A to chce jesc, a to nei chce jesc, a to chce isc na góre, a to chce iść na dół, a to chce odkurzac, a to odkurzacz wyłączyc. A to chce mopa do podlogi, a to fiknął kozła na mokrej podłodze, a to sie walnął w czoło, bo biegał jak szalony... No co chwila kwęki i ryki. I jeszcze ciągle tylko "mama", "mama' , "mama" , nie chciał sie tatą zainteresowac (moze to przez ten moj krzyk dzisiaj? Naprawde sięwydarlam :/) Na koniec dnia nie chciałisc spac, mąż go wziął na górę, ryk - tym razem pomogło zignorowanie, po 10 minutach sie uspokoił.
Padam po takim dniu, zwykle nie ma takich problemów, ale to co dzisiaj nam zaserwował, to mi normalnie ręce opadły. Czy to bunt dwulatka???
Mąz to w ogóle byłw szoku, jak tę histerie zobaczył, to sie mnei calkiem powaznie zapytal, czy to moze byc oznaka jakis zaburzen psychicznych ) Bo normalnie wyglądał jak problemowe dziecko z odcinka Superniani, wył, płakał, aż o mało co nei zwymiotował, kopał wszystko wokół... Na ręce się nie dał wziąć, tak sięwyprężał i wyginał. W pewnym momencie to jużsię zastanawialam, czy może go cośboli, czy jak.
Matko, jak takie akcje będą i drugie dziecko, to ja u psychoterapeuty wyląduję!
Padam po takim dniu, zwykle nie ma takich problemów, ale to co dzisiaj nam zaserwował, to mi normalnie ręce opadły. Czy to bunt dwulatka???
Mąz to w ogóle byłw szoku, jak tę histerie zobaczył, to sie mnei calkiem powaznie zapytal, czy to moze byc oznaka jakis zaburzen psychicznych ) Bo normalnie wyglądał jak problemowe dziecko z odcinka Superniani, wył, płakał, aż o mało co nei zwymiotował, kopał wszystko wokół... Na ręce się nie dał wziąć, tak sięwyprężał i wyginał. W pewnym momencie to jużsię zastanawialam, czy może go cośboli, czy jak.
Matko, jak takie akcje będą i drugie dziecko, to ja u psychoterapeuty wyląduję!
maniulka
Pozytywnie zakręcona:)
Moonik myslę że to może być bunt dwulatka,współczuję mojej przyjaciólki córka miałą takie jazdy o zgrozo jak sobie przypomnę to szok mam nadzieję że Marti nie będzie miała
moonik- ale przecież sama napisałaś, że ZWYKLE Tadek tak sie nie zachowuje...Spokojnie-miał po prostu gorszy dzień. U nas średnio raz na 2-3 tygodnie Szymon uskutecznia takie jazdy...i niestety nic na to nie poradzisz! Nawet dorośli mają takie dni, że ich wszystko denerwuje i nie potrafią nad tym zapanować i racjonalnie sobie tego wytłumaczyć!!!
Zadaj sobie pytanie: jak często to się zdarza??? czy często wymusza histerią i wrzaskami??? czy w innych okolicznościach możesz mu spokojnie wytłumaczyć "nie rusz, nie wolno, nie rób tak"
Ja zauważyłam, że coraz więcej rzeczy jestem w stanie Szymonowi wytłumaczyć na spokojnie-tylko to wymaga czasu i cierpliwości-której dopiero teraz się uczę.Np, " Nie wolno-bo to jest gorąco, sparzysz sobie rączkę, będzie bolało i będziesz płakał. Pamiętasz jak sparzyłeś sobie paluszek u cioci??? bolało???" i tak z 5 minut muszę mu tłumaczyć i ODZIWO ODPUSZCZA!!!!
także spokojnie, z Tadkiem jest wszystko ok
głowa do góry;-)
Zadaj sobie pytanie: jak często to się zdarza??? czy często wymusza histerią i wrzaskami??? czy w innych okolicznościach możesz mu spokojnie wytłumaczyć "nie rusz, nie wolno, nie rób tak"
Ja zauważyłam, że coraz więcej rzeczy jestem w stanie Szymonowi wytłumaczyć na spokojnie-tylko to wymaga czasu i cierpliwości-której dopiero teraz się uczę.Np, " Nie wolno-bo to jest gorąco, sparzysz sobie rączkę, będzie bolało i będziesz płakał. Pamiętasz jak sparzyłeś sobie paluszek u cioci??? bolało???" i tak z 5 minut muszę mu tłumaczyć i ODZIWO ODPUSZCZA!!!!
także spokojnie, z Tadkiem jest wszystko ok
głowa do góry;-)
maniulka
Pozytywnie zakręcona:)
My mamy magnesy ale takie kształty z tablic znikopiszacych i niestety muszą być pochowane bo Martyna cale je wkłada do buzi,zreszta jak wszystkie male przedmioty czasami az sie dusi a zdarzyło sie tez juz kilka razy ze wepchala cos do buzi a później nie mogliśmy wyjąc jak np.wczoraj okrągłego klocka takiego stracha mi narobiła ze masakra
Atsonia - masz rację. Z tym ze ja jestem przyzwyczajona, ze Tadkowi do tej pory wszystko naprawde latwo bylo wytlumaczyc, duzo rzeczy pamietał i rzeczywiscie spokojne tlumaczenie przynosilo superefekt, bardzo rzadko protestował. A teraz widze, ze z dnia na dzien ma coraz czesciej swoje zdanie. Dzis nie chcial, zeby mu zmienic pieluche, nie chcial, zeby mu spodnie zalozyc - ale to byly takie tam zwykle protesty i tlumaczenie pomoglo. Tak naprawde martwie sie swoją reakcją - bo jak on wczoraj zaczął tak wyc, to ja nie moglam sie powstrzymac od placzu A to na pewno nie bedzie dzialało uspokajającoMusze sie jakos nauczyc opanowywac, bo przezywalam to gorzej niz kłótnie z męzem I mam wyrzuty sumienia, ze może moje zachowanie zmogło tę histerię?
Dzis juz jest fajnie, tzn. nie chciał isc na zajęcia grupowe (chodzimy panstwowo za darmo, super zajęcia w grupie 6 dzieci i ich mamy, skierowanie dal nam neurolog, zeby sie Tadek troche oswoił z dziecmi i miał więcej ruchu), ale ostatecznie dał się przekonać. Tadkowi podoba się druga częśc zajęć (chodzenie po torze przeszkód, hustanie w kocu, zabawy wstążką itp.) ale w pierwszej części protestuje (śpiewanie piosenek, pokazywanie części ciała razem z piosenką, zabawa w baloniku nasz malutki i kółko graniaste). Moze się przekona jeszcze, dopiero 2 razy bylismy. Dobrze, ze ta druga czesc mu się podoba, to przynajmniej wychodzi zadowolony
Dzis juz jest fajnie, tzn. nie chciał isc na zajęcia grupowe (chodzimy panstwowo za darmo, super zajęcia w grupie 6 dzieci i ich mamy, skierowanie dal nam neurolog, zeby sie Tadek troche oswoił z dziecmi i miał więcej ruchu), ale ostatecznie dał się przekonać. Tadkowi podoba się druga częśc zajęć (chodzenie po torze przeszkód, hustanie w kocu, zabawy wstążką itp.) ale w pierwszej części protestuje (śpiewanie piosenek, pokazywanie części ciała razem z piosenką, zabawa w baloniku nasz malutki i kółko graniaste). Moze się przekona jeszcze, dopiero 2 razy bylismy. Dobrze, ze ta druga czesc mu się podoba, to przynajmniej wychodzi zadowolony
moonik- masz prawo być bardziej rozdrażniona i płaczliwa niż zwykle- to pewnie zasługa hormonów!!! Wierz mi, że większość z nas ma teraz podobne problemy,że u dzieci jest wszystko NIE!!! ja tez jakis czas temu pisałam, że zmiana pieluszki powoduje u nas III wojnę światową, bo Szymon protestuje-TAK DLA ZASADY!!!!!
Fajne te wasze zajęcia, widzę z opisu, że tez i integracji sensorycznej trochę macie-świetna sprawa!!!!
Fajne te wasze zajęcia, widzę z opisu, że tez i integracji sensorycznej trochę macie-świetna sprawa!!!!
magda19lenka
MTM
- Dołączył(a)
- 20 Październik 2008
- Postów
- 4 462
Moonik to niestety normalne. Ja też się niedawno skarżyłam na Gosię że wymusza i histeryzuje i sie nie zmieniło niestety jeszcze.
ATsoniu u nas zmiana KAŻDEJ pieluchy wywołuje III wojnę światową. Gosia jak jej zdejmę pieluchę od razu ucieka do łóżeczka przykrywa się kołdrą i mówi aaaaa .... w dmyśle, że spi i żeby jej nie ruszać.
ATsoniu u nas zmiana KAŻDEJ pieluchy wywołuje III wojnę światową. Gosia jak jej zdejmę pieluchę od razu ucieka do łóżeczka przykrywa się kołdrą i mówi aaaaa .... w dmyśle, że spi i żeby jej nie ruszać.
reklama
Dzięki dziewczyny za słowa otuchy, dzis juz patrze na to z dystansemMoze dlatego mnie takie histerie szokują, bo Tadek był moze do tej pory za grzeczny? Naprawde, jak mu mowilam: "Chodz na przewijak, mama zmieni pieluszke", to sam szedl i siadal na przewijaku. Póki co maluje sobie tylko w zeszycie, pare razy malowal cos tam na podlodze, ale mu mowilam, ze do rysowania jest zeszyt i jakos zalapał. Raz mi pomazał sciane, powiedzialam tylko :"oj, po scianie się nie rysuje! PRzeciez rysujemy w zeszycie!" i wiecej sie sciany na razie nie tyka. Przy jedzeniu nie marudzi, przy ubieraniu tez nie bylo problemów... No to moze czas, zeby poczuł, czego ON SAM chce, a nie slepo podporządkowany mamusi;-) Choc dzis juz bylo normalnie, owszem, czegos nie chce, czegos chce, ale to są takie drobne sytuacje, ktorych sie nawet wieczorem nie pamięta.
Atsonia - tak, te zajęcia mają elementy integracji sensorycznej i bardzo się z tego cieszę, bo Tadek to taki wrazliwiec był na dotyk, temperaturę itp. Jak pełzał, to tylko w ciuchach, bo bez ubrania na podłodze zamierał (była za zimna). Jak raczkował, to jak nie miał skarpetek, to stópki od razu szły do góry, zeby tylko podłogi nie dotknąć Posiłki stałe musialam polewac ciepłą wodą w trakcie jedzenia, bo jak byly zimne (a jadł przez 20 minut, to wiadomo, ze stygło), to nie przełknął. Picie nadal musi miec idealną temperaturę, ani za zimne, ani za ciepłe. Nigdy nie ciągnął się do siadu i nie znosił, jak go ktoś łapał za rączki albo po prostu dotykał po dłoniach - tego mi zaden specjalista nie potrafił wytłumaczyc. Dopiero jak zaczynał chodzic i zauważył, ze za rękę łatwiej, to dał się za rękę złapać, wczesniej od razu rączki chował. No i był strasznie nadwrażliwy na dźwięki, jeszcze trochę mu tego zostało, ale to już nie to, co było. Ja go zachęcam do dotykania róznych faktur, nie przeszkadza mi, ze je często rękami - nawet sięz tego cieszę. Dzis na zajęciach było tez gniecenie takiej jakby ciastoliny - i Tadkowi się bardzo podobało, jak mama ugniatała, sam jak chciał spróbowac, to po sekundzie rezygnował, widac było, ze go to ewidentnie "gryzie" w łapki, a jak mu Pani położyła taką kulkę na stópce, to od razu było "nNIEEEEEEE", aż się wzdrygał
Atsonia - tak, te zajęcia mają elementy integracji sensorycznej i bardzo się z tego cieszę, bo Tadek to taki wrazliwiec był na dotyk, temperaturę itp. Jak pełzał, to tylko w ciuchach, bo bez ubrania na podłodze zamierał (była za zimna). Jak raczkował, to jak nie miał skarpetek, to stópki od razu szły do góry, zeby tylko podłogi nie dotknąć Posiłki stałe musialam polewac ciepłą wodą w trakcie jedzenia, bo jak byly zimne (a jadł przez 20 minut, to wiadomo, ze stygło), to nie przełknął. Picie nadal musi miec idealną temperaturę, ani za zimne, ani za ciepłe. Nigdy nie ciągnął się do siadu i nie znosił, jak go ktoś łapał za rączki albo po prostu dotykał po dłoniach - tego mi zaden specjalista nie potrafił wytłumaczyc. Dopiero jak zaczynał chodzic i zauważył, ze za rękę łatwiej, to dał się za rękę złapać, wczesniej od razu rączki chował. No i był strasznie nadwrażliwy na dźwięki, jeszcze trochę mu tego zostało, ale to już nie to, co było. Ja go zachęcam do dotykania róznych faktur, nie przeszkadza mi, ze je często rękami - nawet sięz tego cieszę. Dzis na zajęciach było tez gniecenie takiej jakby ciastoliny - i Tadkowi się bardzo podobało, jak mama ugniatała, sam jak chciał spróbowac, to po sekundzie rezygnował, widac było, ze go to ewidentnie "gryzie" w łapki, a jak mu Pani położyła taką kulkę na stópce, to od razu było "nNIEEEEEEE", aż się wzdrygał
Podobne tematy
- Przyklejony
- Odpowiedzi
- 169
- Wyświetleń
- 271 tys
Podziel się: