Adell1994
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Marzec 2018
- Postów
- 3 072
Złote dzieckoDobrze. Gorączki nie było, marudna nie była, nie płakała w domu. Spała dużo.
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Złote dzieckoDobrze. Gorączki nie było, marudna nie była, nie płakała w domu. Spała dużo.
Rozumiem i dlatego nie "zmuszam" o ile to w ogóle odpowiednie słowo. Zdrowie najważniejsze to faktAga zrozum, że ja mam brzuch operacyjny (przez przepuklinę i mięśnie) i obniżone narządy. To nie jest sprawą stricte estetyczna, a ja nie mam zamiaru ryzykowac zdrowiem, bo mam dwójkę dzieci. Ja wiem, że wiele można, ale w tym wypadku ważniejsze zdrowie i sprawność, niż "zastaw się a postaw się - będę piękna!" . Terener personalny, nawet najlepszy, nie jest lekarzem, fizjoterapeutą, endokrynologiem. Każdy trener posiadający mózg najpierw wysyła do fizjo/gina/chirurga przy takich problemach po zgodę na treningi. Ja tej zgody nie mam już od poprzedniej ciąży, zlekceważyłam i teraz muszę iść pod noz.
Takie rogowacenie, "brudne" łokcie są często objawem chorej tarczycy. Ja zawsze miałam zdrową - badałam też przed ciążą. Zbadam i po, tylko logistycznie jest to bardzo trudne z moim płaczącym dzieckiem.W ciazy tak to powiedziała mi dermatolog, ze taka ma uroda... i ze nic mi przepisać nie może, teraz jeszcze nigdzie nie byłam.
Mi tez przeszkadza i na udach mam tak i właśnie ręce. Nic nie pomaga
Na szczęście to tylko zle wyglada i dobrze, ze nie ma żadnych innych objawów. Ale tez mi przeszkadza
Ja mam tarczyce chora nawet teraz po ciazy mam bo robiłam badania. Myślisz ze to może być powód ?
U nas katar od tygodnia miała jakby przytkaną jedną dziurkę, ale nic się nie odciągało to zakrapiałam solą, żeby zmiękło. Dzisiaj po spacerze lawina rzadkich glutów. Odciągnęłam, ile się dało, zakropiłam. Potem zrobię inhalację i zakropię swoim mleczkiem.
@Olka.fasolka Alek daje dzisiaj popalić że nic nie piszesz ?
Ojej. Przykro mi bardzo. Wysyłam wirtualne uściski@seremida niestety Leon potrafi płakać wychodząc na spacer i w trakcie. I to tak, że trzeba pędem wracać do domu...
niestety, dzisiaj mamy prawdziwy kryzys - ja nie wyrabiam, a on tak się zaniósł przy zmianie pieluchy, że musiałam go złapać z brudną pupą i dmuchać w buzię, bo był już czerwony. Nie wiem, co się dzieje, czy to moje nerwy, czy jego i mi się udzielają, albo tak nakręcamy się wzajemnie... ciężko mi i smutno bardzo dzisiaj...
Dobrze mu tak Hehe mój to nawet jak się już drze to nie dzwoni udaje cwaniaka że sobie świetnie radzi a jak wracam to wózek w pokoju i widzę że się ratował wszystkim co można hihiWlasnie nadrabialam co dzisiaj pisalyscie. Rano bylam w szpitalu na badaniach pocukrzycowych, krzywa super, mialam dodatkowo usg tetnic szyjnych, bo zapisalam sie na jakis projekt w moim szpitalu. Alek zostal pierwszy raz na powaznie sam na sam z tata, po godzinie mialam juz spam na telefonie, ze on nie wie co ma robic, bo maly sie nie daje odlozyc do lozeczka i chce byc na raczkach i on nie moze tak pracowac [emoji1] wiec sie smialam, ze ma namiastke tego co ja mam w domu, a tak sie dziwil co ja robie caly dzien [emoji1]
Potem szybki ogar i na spacer z kolezanka, po powrocie szybki obiad, bo maly spi od 12:30 i tak teraz mam chwilke dopiero zeby tu zajrzec [emoji5]
No taki masz dzień już zaraz się kończy jedyne nasze pocieszenie jest takie że to wszystko kiedyś minie z dnia na dzień będzie lepiej ja czekam na magiczne trzy miesiące! A później na skończone cztery aby móc małego karmić pierwszymi zupkami, kaszkami i deserkami już niedługo poczujesz ulgę a jak w wózku płacze to może do auta i pojeździć trochę???@seremida niestety Leon potrafi płakać wychodząc na spacer i w trakcie. I to tak, że trzeba pędem wracać do domu...
niestety, dzisiaj mamy prawdziwy kryzys - ja nie wyrabiam, a on tak się zaniósł przy zmianie pieluchy, że musiałam go złapać z brudną pupą i dmuchać w buzię, bo był już czerwony. Nie wiem, co się dzieje, czy to moje nerwy, czy jego i mi się udzielają, albo tak nakręcamy się wzajemnie... ciężko mi i smutno bardzo dzisiaj...