Dziewczyny ile ja się strachu najadłam. Mam dwójkę dzieci i teraz okazało się, że jestem w ciąży. Mam długie cykle. OM 18.12.2017 ale owulacja była 5.01- śluz się zgadzał i test wyszedł pozytywny. Miałam iść pierwszy raz na usg 6.02 ale nie mogłam wytrzymać i pojechałam do kliniki prywatnej na usg 29.01. Pani doktor przez Ok 40min na usg dopochwowym nie mogła znaleść mojej macicy aż w końcu się poddała i powiedziała ze może koleżanka z większym doświadczeniem coś zaradzi. Przeszłam do gabinetu obok i się tylko dowiedziałam ze pęcherzach zrobił mi się najprawdopodobniej w szyjce i w bliźnie po CC. Pojechałam zapłakana do szpitala, a tam lekarka na usg powiedziała ze mam pęcherzyk a nawet kilka w szyjce bo są to pecherzyki nabotha( nie wiem czy dobrze napisałam) a ze ciąża jest ale wczesna bo pęcherzach Ok 4mm normalnie w jamie macicy. Zleciła mi sprawdzenie bety i jej przyrostu. Wynik z 30.01 2347, a 1.02 4499 jeszcze wczoraj byłam czyli 5.02 12347. Zastanawiam się tylko czy to nie za mało. Przyrost jak by jest prawidłowy, ale sprawdzałam ze w poprzedniej ciąży w 6t4d miałam 66000. Jak myślicie ? Bo już wariuje przez te sytuacje z usg...