Hej. Jak wiecie nie mam czasu pisać. Mam tylko nadzieję ,że wyjdziemy jutro ze szpitala jeśli mała przybierze.
Niestety z laktacja nie jest tak do końca dobrze , mała zje troszkę lub nic i jest głodna. Muszę dokarmiać. Ale walczymy i dostawiany zawsze mała do piersi za nim dokładam. Ważne,że coś się dzieje. Położne codzien sprawdzają mi piersi i dziś leciała siarka. Maleńko , ale mała jadła.
.rana po CC powoli daje mi odetchnąć. Ale szczerze wolałam te bóle . No ale cięcie było koniecznością. Rozmawiałam ze swoją doktor. Tak mi było miło , bo przyleciała specjalnie i faktycznie poród był zagrożony ryzykiem. Zresztą sama stwierdziła, że nie dałabym rady ,ze względu na jej wagę. Ale najlepsze było w nocy. Po cięciu leżę i przyszła jakaś położna ,żeby mi ją przystawić do piersi. Ja tak mówię ,że już sekundę , bo po cieciu troszkę mi ciężko jeszcze.
-no tak jak wszystkie chcecie cesarki , a nie naturalne porodu to widzisz . Łzy mi stanęły w oczach i powiedziałam jej ,że życie moje i dziecka było zagrożone śmiercią. Trochę się zmieszała .
Ale mimo wszystko chce mieć kolejne dzieci. I poród wspominam miło Zadziwia mnie ,że jest takim uparciuszkiem. Byli teściowie i rodzice. Zachwyceni wnunią [emoji7]
Zobacz załącznik 900127Zobacz załącznik 900128