Witajcie gwiazdy.
Zastanawialam się czy pisać coś ,czy nie odnośnie waszych problemów w domu.
Sama pochodzę z rodziny, gdzie rodzice od mlodego mocno tankowali. Mam to szczęście , że nigdy nie widziałam mojego taty pijanego , dlatego że przy pierwszym dziecku , moim bracie się opamiętał. Mówił mi ,że jak J. Miał 4, albo 5 lat to prowadził go zachlanego do domu. Po tym wszystkim, gdy był trzeźwy i dowiedział się co się stało , obiecał sobie ,że nie wypije więcej wódki. Oddał to Matce Bożej i zaczął się modlić różańcem. To dla mnie osobiście jest ogromna łaska Boza , bo wielu ludzi w tym moja mama, musiała sobie wypracować trzeźwość.
Co do mamy to z nią było gorzej. Na tle problemów z jej nienajedzonymi pieniędzmi braćmi i chęcią wprowadzenia przez nich zamętu w rodzinie , mama nie umiała poradzić sobie z problemami i zapijala wszystko. Potem jak sytuacja się rozwiązała , to zapijala byle powod, do tego stopnia ,że gdy moje rodzeństwo się usamodzielniło uciekała mnie i tacie z domu. Często jej nie było tydzień , nie wiedzieliśmy gdzie jest , czy żyje , co robi. W pewnym momencie jak gdzieś już ją znajdywalismy , to leżała albo zachlana , albo jak by nie wiedziała ,że w ogóle jest , żyje. Zupełnie nie obecna. Mnie młodej sytuacja nie służyła , bo mama wpędzała mnie i Tate w poczucie winy. Wiedzieliśmy ,że jak już przestaje do nas mówić , to ma ciągoty do picia i zaraz coś się wydarzy. Tata walczył o nią i nie zawsze potrafił w jakiś sposób mnie pocieszyć , mówił że matka nas na pewno nie kocha. Co było dla mnie ogromnym ciosem. Mimo wszystko wiem ,że modlił się za nią na różańcu. Były awantury, rozmowy ,że ma się leczyć , że ma iść na terapię aa. Jak już poszła do AA to utworzyła się tam grupa przyjaciół , która razem robiła sobie schadzki alkoholowe. Nie było efektu.
Jeden raz tata nie wytrzymał i powiedział jej ,że chce separacji inze się wyprowadza. Ma sobie radzić. Oczywiście uzgodnił to że mną i mieliśmy kontakt telefoniczny. Zabrał swoje rzeczy i wyjechał gdzieś do pracy. Mama po 2-3 dniach uciekła znów pić. Zostawiła mnie nastoletnią dziewczynę samą. Zadzwoniłam do taty , szybko wrócił . Odnaleźliśmy mamę . W ciągu kolejnych dni ona błagała , go żeby nie odchodził , obiecywała że zrobi coś ze sobą.
No i powiem wam,że z perspektywy czasu to przyniosło skutek. Bo problem ten ciągną się kilka dobrych lat , zobaczyła namacalnie że traci to co dla niej najważniejsze.. Zdarzyło się mamie po tej sytuacji chyba raz wpaść w ciąg, ale to było 10 lat temu., A jej alkoholizm ciągną się od ślubu, do 50.
Moi rodzice teraz modlą się razem codziennie różańcem, chodzą często na msze. Nie twierdzę,że są idealni , ale ile było walk i prób o ich małżeństwo i relacje , tak nic nie przyniosło im tyle miłości co wiara i modlitwa. Moja mama zmieniła się o 180 stopni , teraz ze spokojem mogę powiedzieć , że moje dziadki patrzą na siebie z miłością i przeżywają piękną dojrzała miłość.
Mnie i mojemu rodzeństwu nie było łatwo. Rodzice nigdy nie dawali nam alkoholu . Ale przykładu jako tako nie było. Troje z piątki rodzeństwa ma problem. Jeden brat rok temu zaszył się , ale wierzę ,że to tylko dzięki temu ,że wytrwale zawierzaliśmy go Jezusowi , a moi rodzice w tym moja mama , dała mu swoje świadectwo. Pierwszy raz po tylu latach przyznała się do problemu.
Mój tata mówi ,że przeżyłam najwięcej z mojego rodzeństwa. Kiedyś czułam ogromny żal , obwinialam rodziców o wszystko. O to jaka jestem , że nie mówią mi kochamy cię...
Sama miałam ogromne problemy o których nie wiedzieli.
Trafiłam 4lata temu na super psycholog. Kobieta wierząca i sama miała męża alkoholika , co najlepsze psychiatrę. Są najlepszymi specjalistami u nas w mieście. Dzięki Poznaniu prawdy o sobie i mojej relacji z Bogiem, wiem że moi rodzice nawet w tych hukowych , najgorszych momentach bardzo mocno mnie kochali i może nie okazywali tego tak jak ja bym chciała. Wyleczyłam się z ciągłego obwiniania ich za mój stan , za brak słowa kocham Cię. Sami tego w domu nie dostali i sami nie potrafili nam przekazać tych slow , ale robili to na swój sposób.
Dziewczyny pamiętajcie nawet jeśli jesteście wierzące - Bóg nie chce ,żeby wam się działa krzywda i to wasz mąż sam wybiera zło i jest odpowiedzialny za to co się u was w domu dzieje. Czasem trzeba użyć radykalnych czynów , ale tylko po to by chronić siebie i przede wszystkim dzieci , a nawet jego samego.
Są poradnie rodzinne , telefony zaufania trzeba działać z rozancem w ręku , ale też przez czyny. Po to ,żeby pomóc sobie i jemu.
Przyrzekalysmy przed Bogiem.,że.bedziemy na dobre i na źle , w zdrowiu i chorobie. Alkoholizm to choroba . Trzeba działać i ratować małżeństwo. Nawet jeśli radykalna i trudna decyzja nie przyniesie opamiętania ochronicie siebie. A za męża możecie się gorąco modlić.
Nie tylko przypadek moich rodziców jest mi znany , bo znam wiele małżeństw , które w ten sposób wygrało swoje małżeństwo.
Odwagi kobietki.