Luleczka
Mama 2 córeczek ;)
Cześć Babeczki
nie mam siły i czasu na nic, po 3 godziny dziennie spędzam nad angielskim, boje sie tego egzaminu już chyba jestem za stara na uczenie sie
jak sie nie ucze to jestem z Julą na dworze, lub sprzątam, gotuje...ehhhhhhhh
jula stała sie agresywna, jak widzi mnie ze słuchawkami na uszach przed kompem to włacz jej sie tryb agresji, krzyczy...wczoraj sciagneła mi wszystko z biurka... ehhh
dzisiaj jak tylko wstałą zapowiedziała "mama ty sie dzisiaj nie mozesz jeszcze raz uczyć bo jest za zimno na dworze"
no ale z tym ze zimno jest to ma racje akurat, tylko nie wiem jak to sie ma do mojej nauki
wczoraj w przerwie miedzi jednymi testami a drugimi poszłysmy an plac zabaw, i sie bawiłysmy razem... skakanie, ganianie, wspinanie, zjezdżanie...wróciłysmy wymęczone, ale Jula i tak nie usneła
nie pisałam Wam jaki numer moja Jula zrobiła w sobotę:
mienowicie wybralismy sie jak co weekend na zakupy, przed wyjściem obowiązkowe siku, i ok pojechalismy, w sklepie po 15 minutach Jula sie zsikała w majty twierdząc ze nic sie nie stało Łukasz pojechał z Nią do domu żeby ja przebrać, a Ona mu usnęłą w samochodzie (10 minut sie jedzie do nas do domu z tego sklepu co byliśmy), musiał ją na spiocha rozebrać, przebrac, ale za nic nie mógł jej dobudzić minęła godzina, póltorej, dwie, ich nie ma, ja w sklepie bez telefonu (zostawiłam na ładowarce), łaziłam jak szalona najpierw po sklepie, potem po parkingu, aż facet z ochrony podszedł do mnie (myslał chyba ze jakaś wariatka), dogadałam sie z nim, dał mi zadzwonic do domu, dzwonie, nikt nie odbiera, nie pamietałam nr na komórkę do meża, bo jakoś specjalnie go nie używam... mało nie osiwiałam, po 2,5 godziny patrze jadą... ehhh... moja Jula spała sobie w najlepsze w domu, łukasz nie mógł jej dobudzić więc dał jej pospać...a ja stałam jak swir w tesco z zakupami, w dodatku bez kasy zeby za nie zapłacić, bo tylko maz ma karte, a tutaj bardzo pilnują czy jesteś właścicielem...normalnie jazda na maksa teraz juz jakos mniej to przeżywam, ale wtedy nawet wściekła nie byłam, tylko płakałam z radosci że im sie nic nie stało, bo po tym telefonie jakieś czarne wizje mnie nachodziły, że aż facet z ochrony powidział zę może podjechać ze mna zeby zobaczyc czy wypadku nie było pewnie nieźle sobie myslał o mnie, jakaś histeryczka
no i tak minęło..
meczyku w poniedziałek nie ogladalismy, tzn ogladalismy wersje przerywana w necie na bbc3 (bo mamy tylko bbc1, bbc2 antenowe) a ze serwer mieli przeciążony to oglądaliśmy jedynie obrazki przeskokowe
no i musze spadać bo jula ryczy ze miałąm się z nią bawić
Kochane Pozdrawiam Was Wszystkie
później poodpisuje obiecuje
teraz Jula każe mi przyjść do sklepu (jest sprzedawczynia)
wiec ide po sztuczne jajo albo jabłko ;-)
nie mam siły i czasu na nic, po 3 godziny dziennie spędzam nad angielskim, boje sie tego egzaminu już chyba jestem za stara na uczenie sie
jak sie nie ucze to jestem z Julą na dworze, lub sprzątam, gotuje...ehhhhhhhh
jula stała sie agresywna, jak widzi mnie ze słuchawkami na uszach przed kompem to włacz jej sie tryb agresji, krzyczy...wczoraj sciagneła mi wszystko z biurka... ehhh
dzisiaj jak tylko wstałą zapowiedziała "mama ty sie dzisiaj nie mozesz jeszcze raz uczyć bo jest za zimno na dworze"
no ale z tym ze zimno jest to ma racje akurat, tylko nie wiem jak to sie ma do mojej nauki
wczoraj w przerwie miedzi jednymi testami a drugimi poszłysmy an plac zabaw, i sie bawiłysmy razem... skakanie, ganianie, wspinanie, zjezdżanie...wróciłysmy wymęczone, ale Jula i tak nie usneła
nie pisałam Wam jaki numer moja Jula zrobiła w sobotę:
mienowicie wybralismy sie jak co weekend na zakupy, przed wyjściem obowiązkowe siku, i ok pojechalismy, w sklepie po 15 minutach Jula sie zsikała w majty twierdząc ze nic sie nie stało Łukasz pojechał z Nią do domu żeby ja przebrać, a Ona mu usnęłą w samochodzie (10 minut sie jedzie do nas do domu z tego sklepu co byliśmy), musiał ją na spiocha rozebrać, przebrac, ale za nic nie mógł jej dobudzić minęła godzina, póltorej, dwie, ich nie ma, ja w sklepie bez telefonu (zostawiłam na ładowarce), łaziłam jak szalona najpierw po sklepie, potem po parkingu, aż facet z ochrony podszedł do mnie (myslał chyba ze jakaś wariatka), dogadałam sie z nim, dał mi zadzwonic do domu, dzwonie, nikt nie odbiera, nie pamietałam nr na komórkę do meża, bo jakoś specjalnie go nie używam... mało nie osiwiałam, po 2,5 godziny patrze jadą... ehhh... moja Jula spała sobie w najlepsze w domu, łukasz nie mógł jej dobudzić więc dał jej pospać...a ja stałam jak swir w tesco z zakupami, w dodatku bez kasy zeby za nie zapłacić, bo tylko maz ma karte, a tutaj bardzo pilnują czy jesteś właścicielem...normalnie jazda na maksa teraz juz jakos mniej to przeżywam, ale wtedy nawet wściekła nie byłam, tylko płakałam z radosci że im sie nic nie stało, bo po tym telefonie jakieś czarne wizje mnie nachodziły, że aż facet z ochrony powidział zę może podjechać ze mna zeby zobaczyc czy wypadku nie było pewnie nieźle sobie myslał o mnie, jakaś histeryczka
no i tak minęło..
meczyku w poniedziałek nie ogladalismy, tzn ogladalismy wersje przerywana w necie na bbc3 (bo mamy tylko bbc1, bbc2 antenowe) a ze serwer mieli przeciążony to oglądaliśmy jedynie obrazki przeskokowe
no i musze spadać bo jula ryczy ze miałąm się z nią bawić
Kochane Pozdrawiam Was Wszystkie
później poodpisuje obiecuje
teraz Jula każe mi przyjść do sklepu (jest sprzedawczynia)
wiec ide po sztuczne jajo albo jabłko ;-)
Ostatnia edycja: