cześć dziewuszki:-)
Wczoraj mnie wywaliło i obraziłam się na bb
. Potem nie miałam czasu i tak dzień się skończył...
Nie znoszę pisać jeszcze raz tego samego, nie będę się powtarzać, sorki
Ja dzis siedzę sama, bo mąż bawi się cały dzień na Barbórce
- Barbórka w Andrzejki - można i tak
Anineczko, współczuję drogi:-(. Nie było łatwo, z pewnością. Widzieliście jakieś ciekawe lokum
Martusiu, co do mleczka, Kama pije zwykłe bebiko 3, 2 razy dziennie, rano około setki, wieczorem około 200, nie je kaszek i innych dziwolągów z mlekiem, więc tylko samo mleko nam zostaje. Nie kupujemy zwykłego, bo nie kalkuluje się - my mleka nie znosimy, a takiego wystanego w lodówce nie dałabym dziecku
. Musielibyśmy wylewać.
. "Proszkowego" robię tyle, żeby Kama wypiła no i zawsze jest świerze
Joasiu, 3 przystanki to nie jest daleko
. 20 min. to na moje oko około 2 km - jak na piechotę, to dla mnie bardzo daleko, ale ja taka słabo ruchliwa jestem;-)
Myślę, że Julci mleczko nie szkodzi, skoro nie pije juz dość długo i dalej ma tą wysypkę. Oby lekarz powiedział coś konkretnego
Edytko, wychodź z doła
. W garach to ja ugrzęzłam - na własne życzenie, ty zaraz wracasz do pracy
. Ola i Maciuś podrosną, będziesz miała z nich dużo radości
. Pociesz się, że dzioeci tylko kilka lat wymagaja tak wiele opieki - potem jest już cudownie
:-)
Misiako, dobrze, że Majci pomaga syropek
. Szybciutko wyzdrowieje
. Chyba nie spało Ci się zbyt wygodnie z Mają na brzuchu
;-):-)
Karioka, jak juz dziewczyny powiedziały, Sara będzie artystką
. Z czasem wdroży się w pracę, ale myślę, że "ścisła" nie będzie;-):-). Bardzo pochlebną opinię wystawiła "pani" Twojej córaczce
. Miło się coś takiego czyta
Zazdroszczę Ci bardzo sąsiadów
no i łatwości w nawiązywaniu kontaktów i tego szczęśliwego zbiegu okoliczności
Kinek, nie masz tak źle
. Wprawdzie mąż w rozjazdach, ale zawsze siostra odwiedzi Cię raz na jakiś czas
, jakieś ciocie wpadają, teściowa była u Ciebie tak długo i dobrze się Wam układało
.
Wiecie, jak tak Was czytam, jest mi cholernie przykro...Nie ze względu na Was, ale na moją "rodzinę":-(
Ja wprawdzie mieszkam niezbyt daleko od rodziny, ale ...jeśli nie wystosujemy zaproszenia, nie mamy co liczyć na odwiedziny:-(. Rodzina męża nie pała do mnie serdeczną sympatią, bo niezbyt się lubimy z siostrą męża. Po prostu mnie tolerują, zawsze pomogą, ale brakuje tej serdeczności, chęci kontaktów...:-(. Wyjątkiem są teście, oni mnie lubią
i ja ich też - bardzo
.
Rodzina z mojej strony jest bardzo mała... Przykre to wszystko...
Chyba opiszę wam "tam" od początku historię z tą moją nieszczęsną szwagierką, bo i Wy zaczniecie mnie uważać za dziwną...:-(