Witajcie wrześniówki:-)
Swoim już "zwyczajem" wpadam do was by dać o sobie i Pawełku znać, że jesteśmy i o "wrześniu 2005" nie zapomnieliśmy.
Chciałam wam napisać co u nas ciekawego słychać.
Otóż całe tegoroczne wakacje poświęciliśmy na rehabilitację małego. Wzieliśmy kredyt i zainwestowaliśmy w dwa turnusy rehabilitacyjne. Jeden za nami a na drugi wyruszamy w przyszłą środę. Mały robi postępy ale do chodzenia jeszcze daleka droga. Rehabilitanci mówią, że przy balkoniku będzie chodzić na pewno (co już nas cieszy choć nie jest szczytem naszych marzeń i zamierzeń). Mimo wszystko wierzymy, że Paweł będzie chodził całkiem samodzielnie i dogoni ruchowo swoich rówieśników. Mamy czasem chwile zwątpienia, ale nie możemy sobie na nie zbyt często pozwalać bo czas biegnie a my musimy robić wszystko by pomóc naszemu synkowi. Pawełek jest dzielny niesamowicie, mimo krzyków poddaje się seriom codziennych ćwiczeń. Pozytywnie przystosował się do nich w tym ośrodku w którym byliśmy. Poznaliśmy tam bardzo dobrych ludzi, którzy całe serce wkładali w ćwiczenie naszego syna: była tam rehabilitacja ruchowa, hydromasaż, hipoterapia, terapia ręki (mniej potrzebna ale w cenie), fizykoterapia, masaż Shiatsu, Evro i szereg innych mniej ważnych ale skutecznych zajęć. Cena rehabilitacji trochę obłędna jak na nasze możliwości (bo 6600zł) ale same wiecie: czego się nie robi dla własnego dziecka... Mały powoli zaczyna chodzić przytrzymywany za ręce - postęp jest w tym, że robi to na całych stopach (wcześniej chodził tylko na palcach). Mówi bez ustanku, że niedługo będzie z mamusią chodził na nóżkach do lasu na jagódki (które uwielbia) a mi z oczu wtedy płyną grochowe łzy (ale są to łzy szczęścia, bo do tej pory mały w ogóle nie chciała chodzić a teraz zaczyna chcieć - a to już połowa sukcesu). Właśnie w tej chwili Pawełek ćwiczy ze swoim tatą - chodzi po mieszkaniu trzymając się kijka od miotły i po raz pierwszy nie płacze tylko ma uśmiech na twarzy
Poza tym, że większość czasu nasz mały spędza na ćwiczeniach, u lekarzy i wszelakich ośrodkach, to ma też czas na swoje ulubione zabawy: czyli wszystkie podobne jak u całkiem zdrowych dzieci, z tą różnicą że zasuwa na czworakach. Kocha huśtawkę, piaskownicę, wodę i pływanie w niej, muzykę... Jest niesamowitym gadułą, mówi wszystko, pełnymi zdaniami, śpiewa całe piosenki i ogólnie jest pogodnym i grzecznym dzieckiem choć życie każdego dnia przynosi mu trochę stresu. Dziś wam wszystkim: ciociom i kuzynom -kuzynkom wrześniowym Pawełek przesyła gorące wakacyjne pozdrowienia (i mamusia też się do nich dołącza):-)
A u mnie: po stracie ciąży w kwietniu miałam w planach zrobić całe serie badań ale postanowiłam na razie nie myśleć o sobie tylko skupić się na Pawełku. Jedyne co to zapisałam się do genetyka (cała nasza trójka) i 1 października mamy badania (chcemy dojść przyczyny strat ciąż, ciąży zagrożonej Pawełkowej itp.). Choć wolałabym aby badania wykazały, że jesteśmy zdrowi... I to tyle co u mnie, nic więcej się nie dzieje, bo i tak czasu brakuje na pogodzenie wszystkiego. Teraz jest lżej bo są wakacje ale od wrześnie znów praca i ta cała kołomyja powróci
Kochani - ściskam was mocno, gratuluję postępów waszych dzieci, szkoda, że nie mogę ich podziwiać...
Anineczko i Edytko mocno za was trzymam kciuki i wam kibicuję - życzę lekkich porodów i zdrówka dla Anineczkowego synka i Edytkowej córeczki (gratuluję wam dziewczyny!)
A na koniec kilka zdjęć małego (jakość kiepska bo z komórki ale jak będę w domu - bo teraz siedzę u teściów) to prześlę kilka fotek z aparatu. Wszyskie poniższe zdjęcia są właśnie z turnusu rehab. a przy koniku jest jedna z terapeutek - świetna dziewczyna
troszkę miejsca zajęłam ale robię to tak rzadko, że można mi wybaczyć;-)
Papa!