no niestety nie wszystko mi się udało zrobić z planu... zdążyłam posprzątać podłogi, łazienki, kuchnię, w międzyczasie zrobiłam sernik i zastała mnie godzina 21... więc poprasowałam część mężowych koszul i resztę zostawiłam na dzisiaj - muszę więc ugotować leczo i zrobić sałatkę z kurczakiem. Dokończę też prasowanie, szczególnie że mam całą suszarkę dzieciowych ciuszków do wyprasowania i nie mogą dłużej wisieć i się niby "suszyć" a tak naprawdę łapią tylko kurz... zaraz zaczynam.
No nie da się ukryć że sprzątanie całej chaty za jednym zamachem jest przesadą, bo wczoraj w nocy wyłam z bólu - mam problem z bólami kości miednicy no i nie spałam do 3 nad ranem bo nie mogłam zasnąć z tego wszystkiego. A teraz zrywam się kończyć wszystko, to moja jedyna i najbliższa przyjaciółka więc jakoś tak mi zależy żeby wszystko lśniło i żeby nie chodziła głodna
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
))
Ryba - to twój mąż rzeczywiście jest niezwykły. Mój ani nie ściera kurzy, ani nie sprząta łazienek, ani nie robi zakupów, o prasowaniu to już w ogóle mowy nie ma. W ogóle od początku nie jestem traktowana ulgowo, no może ostatni miesiąc czasem coś mi przyniesie z dołu jak ja już nie mam siły wstać, ale ogólnie nie mam taryfy ulgowej. Dopóki się dobrze czuję i nic złego się nie dzieje to mogę to wszystko robić, a uważam że i tak sporo mam czasu na wypoczynek.
pauline,
polisia - powiem wam że mam dokładnie te same odczucia... nie wiem co z tymi ludźmi jest nie tak, ale ostatnio odbieram same wyrazy... współczucia, no kondolencje niemalże, bo każdy daje mi i mężowi do zrozumienia że czeka nas teraz koszmar i ciągle słyszę "korzystajcie, wypoczywajcie póki możecie, bo potem..."
To przepraszam bardzo, dlaczego tyle par bezskutecznie i całymi latami stara się o dziecko? Są idiotami bo sami proszą się o zmarnowanie życia?
Ja płakałam ze szczęścia jak zaszłam w ciążę, zazdrościłam już od dawna koleżankom które miały dzieci, a teraz otoczenie mi współczuje... nic z tego nie rozumiem... mało tego - sąsiadka z domu obok ma adoptowaną dwójkę czterolatków (są u niej od jakichś 4-5 miesięcy) i ona też mi z przestrogami wyskakuje. A inna koleżanka, bezdzietna, dzwoni do mnie i mi opowiada jak okropnie przechodziły porody jej koleżanki i że teraz się cieszę z ciąży a potem zobaczę - przyjdzie czas że będę miała dość dziecka. No tak mi gratuluje po prostu
![Zadziwiona(y) :confused: :confused:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/confused.gif)
czy ludzie powariowali?