gdynianka a który ty jesteś tydzien?
powiem Ci, ze ja też się bardzo bała tego kaszlu wlasnie, i za kazdym razem jak kaszlalam, to mialam stawianie macicy. twardy brzuch, malo przyjemne. tez się bałam. i jak dotrwałam juz do 30 tygodnia, to myslslam, ze to już z górki. i dostalam zapalenia pluc. to byl cios od losu. musialam leżeć, bo ginek mi wytłumaczył, że przy każdym kaszlu jest duży nacisk na macicę i powiększa się rozwarcie. od tego wypadł mi czop, od nacisku i w 36 tygodniu odeszly mi wody (tez spowodowane kaszlem) i Hesiu się urodził
aha, jeszcze mi lekarz radził złapać się pod brzuch jak kaszlesz i przycisnąć delikatnie. wciąż to stosuję
jakś tak "trzymam" wtedy dzidzię. no i leżeć. bo jak leżysz i kaszlesz, to nie ma takiego nacisku na macicę.
nie chcę się wymądrzać, tylko mowię co mi radził lekarz w pierwszej ciąży. teraz też się do tego stosuję.
Mój pulmonolog miał dużo dylematów z lekami dla mnie. nawet potrafil do mnie dzwonic wieczorami i obgadywać sposoby leczenia, uzgadniał ze mną jakie wyniki porobić, gazometrie i inne. żeby wiedziec czy z dzieckiem dobrze. a teraz ja mu powiedzialam, ze jestem w ciązy, to powiedział: poradzimy sobie! pomimo moich łez oczywiscie uwierzylam mu, i dalej wierzę, ze bedzie dobrze.
śmiejemy się z mężem, ze Helenka od tych lleków co przyjmowała jak była w brzuchu, to teraz zdrowa cały czas i silna. chociaż się urodziła 2260 i byla 2 doby w inkubatorze. to tak naprawdę nie miala ani razu gorączki, a jutro rok kończy
edit:
martusia - przykro mi. taki czas przychodzi dla każdego z nas. ale wiem co czujesz. my też w żałobie, bo dziadek umarł w styczniu.