reklama
demetrios
Fanka BB :)
Gorgusia trzymam mocno. &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
P
patrysia*
Gość
Tak tak kciuki za wizyty &&
LOTKA nie no takie "dbanie"to paranoja hehe
LOTKA nie no takie "dbanie"to paranoja hehe
to pisałam odnosnie meza krzywo patrzacego na picie kawy a takze mam taka kolezanke, co jak byla w ciazy(pare lat temu) to maz wszystko od razu "przestudiowal" i dyktowal jej dokladnie co ma jesc, w jakiej formie, robil awantury jak chciala cos wg niego zakazanego itp itd... a skoro on tak robil, to pewnie wiecej takich tatusiow zyje ;-) i jaka mi tu ma byc radosc z ciazy z takm pilnowaniem, masakra :-)
Ale mój mąż niczego nie czyta, nic nie wie np o objawach więc muszę mu tłumaczyć dlaczego np dzisiaj nie zrobię mu śniadania (bo mi niedobrze, słabo itd), on nic nie wie o ciążach, witaminach, kwasie foliowym, ALE niestety mieliśmy wyjazd ze znajomymi i jedna z koleżanek dyktowała mi co mi wolno a co nie, kawy mi nie wolno, sera feta mi nie wolno, coli mi nie wolno, jak to nie piję mleka przecież MUSZĘ... i przez jej teorie wyssane z doopy teraz nie mogę napić się kawy. A jak poroniłam za pierwszym razem to zadzwoniła i mnie opieprzała że jak to idę na zabieg do szpitala, tak po prostu? przecież to trzeba skonsultować, najlepiej z jej lekarzem (bo mój na pewno jest beznadziejny i się pomylił), w chwili gdy akurat nie potrzebne mi było gadanie tylko spokój, to ona mi próbowała swoje histerie wmawiać... oczywiście uświadomiła mi, że mój lekarz powinien pracować w szpitalu w którym chcę rodzić, i powinnam iść do tego szpitala i wybrać sobie położną (mam zrobić casting?), opłacić cegiełkę, a jak myślę że da się urodzić inaczej to jestem w błędzie. Dodam że ona nie ma dzieci i nie planuje. A porady daje jak doświadczona matka polka. Moje koleżanki jak się zaczynała akcja porodowa, jechały do szpitala i nie robiły wokół siebie cyrku, rodziły w dobrych warunkach i było wszystko ok. No mówię wam co za franca. Dziękuję jej za tą kawę...
P
patrysia*
Gość
Takie "mądre" osoby sa najlepsze nie ma co !! ;D trzeba sie z tego smiać bo nic innego nam nie pozostało ;/
współczuje kolezanki ;-(Ale mój mąż niczego nie czyta, nic nie wie np o objawach więc muszę mu tłumaczyć dlaczego np dzisiaj nie zrobię mu śniadania (bo mi niedobrze, słabo itd), on nic nie wie o ciążach, witaminach, kwasie foliowym, ALE niestety mieliśmy wyjazd ze znajomymi i jedna z koleżanek dyktowała mi co mi wolno a co nie, kawy mi nie wolno, sera feta mi nie wolno, coli mi nie wolno, jak to nie piję mleka przecież MUSZĘ... i przez jej teorie wyssane z doopy teraz nie mogę napić się kawy. A jak poroniłam za pierwszym razem to zadzwoniła i mnie opieprzała że jak to idę na zabieg do szpitala, tak po prostu? przecież to trzeba skonsultować, najlepiej z jej lekarzem (bo mój na pewno jest beznadziejny i się pomylił), w chwili gdy akurat nie potrzebne mi było gadanie tylko spokój, to ona mi próbowała swoje histerie wmawiać... oczywiście uświadomiła mi, że mój lekarz powinien pracować w szpitalu w którym chcę rodzić, i powinnam iść do tego szpitala i wybrać sobie położną (mam zrobić casting?), opłacić cegiełkę, a jak myślę że da się urodzić inaczej to jestem w błędzie. Dodam że ona nie ma dzieci i nie planuje. A porady daje jak doświadczona matka polka. Moje koleżanki jak się zaczynała akcja porodowa, jechały do szpitala i nie robiły wokół siebie cyrku, rodziły w dobrych warunkach i było wszystko ok. No mówię wam co za franca. Dziękuję jej za tą kawę...
wiem po trochu co to znaczy miec takiego 'doradce" bo takie jaja mialam/mam ze swoja matka. wiele by opowiadac, potrafila do mnie dzwonic po urodzeniu Tomka do szpitala i mi robic awantury, np za to ze nie mialam pokarmu(a jaki ja niby na niego mialam miec wplyw?) i jak smialam dokarmic czyms placzace dziecko, skoro ono ma plakac az mi sie pokarm nie pojawi i czekac, az w koncu sie doczeka... no i teksty typu "ja wiem lepiej, bo juz dzieci odchowalam, a ty milcz i sie mnie sluchaj" ha ha ha.
demetrios
Fanka BB :)
KasiaP-P współczuje takiej koleżanki. Sama z własnego doświadczenia wiem jak wszystko wiedzące znajome potrafią grac na nerwach. Co z tego że w ciąży nigdy nie były i nie planują. I tak lepiej wiedza co myślę, czuje i co mi dolega.
P
patrysia*
Gość
LOTKA nieźle :0
weronkazzz
tulęTolę
u mnie ja z nosem w książkach, a małż ma tylko aplikację w telefonie z cotygodniową informacją co się dzieje ze mną i z dziobakiem. dowiedział się z niej ostatnio że raczej powinien się trzymać z daleka od moich cycków, i prawdę powiedziawszy, przy moim obolałym biuście, całe szczęście że są takie aplikacje
reklama
u mnie ja z nosem w książkach, a małż ma tylko aplikację w telefonie z cotygodniową informacją co się dzieje ze mną i z dziobakiem. dowiedział się z niej ostatnio że raczej powinien się trzymać z daleka od moich cycków, i prawdę powiedziawszy, przy moim obolałym biuście, całe szczęście że są takie aplikacje
szkoda że mój sobie takiej aplikacji nie ściąga, tylko jakieś latarki i wydarzenia sportowe...
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 15
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 125
- Wyświetleń
- 13 tys
U
Podziel się: