nagapalma - to nie jest trochę tak, że jak urodziłaś, to wszyscy po kolei z rodzinki nosili twoja córcię na rączkach, bo się powstrzymać nie mogli, "naważyli piwa", a ty teraz musisz je "wypić" tzn nosić ja ciągle na rękach? A jak Twoja córcia była maluśka, kilkutygodniowa taka, jak leżała w wózeczku, czy łóżeczku, i tylko zakwiliła, to czy od razu brałaś ja na ręce, czy czekałaś aż bardziej zacznie kwekać, płakac? Bo może przyzwyczaiłaś ją, że szybko reagujesz podnoszeniem na ręce jak mała tylko piśnie? Nie odbierz mnie źle. Ja broń Boże Cię nie krytykuję, tylko jakbyś spojrzała w historię swoich postów, to niemal każdy jest o tym że "Mała ciągle na ryncach" wiec próbuję pomóc Ci znaleźć przyczynę, powiedzieć, jak to wygląda z mojego punktu widzenia. Ja też jak dopiero co urodziłam, chciałam nosić Adrianka na rękach nawet jak spał. Mój D mnie powstrzymywał, przywoływał do rozsądku mówiąc zobaczysz, przyzwyczaisz, nie będziesz mogła nawet do WC wyjść. I miał rację. Teraz Adi, gdy trzymam go na rękach a jest śpiący, to napina się, wygina jak paragraf, ze mało mi z rąk nie wyskoczy, więc go kładę do wózka/łóżeczka i w 15 min zasypia.
A skoro powiedziałaś, że zagadywanie i zabawianie, jak zasugerowała Merlin nie pomagają, to może spróbuj nosić ją po domu w chuście?? (Kiedyś się już Ciebie pytałam, czy próbowałaś, ale mi nie odpowiedziałaś) Zawsze to będziesz miała wolne ręce, będziesz mogła coś w domu porobić, a i kręgosłup też odciążysz, a z tego co czytałam, już narzekasz na bóle.