Ola i Sylwia nie przesadzajcie z tym sprzątaniem. Ja po ostatnich porządkach, kiedy mnie później wszystko łupało wzięłam się na sposób. Wczoraj ogarnęłam kuchnie i łazienkę i kurze w mieszkaniu. I zapowiedziałam mężowi, że dzisiaj on dokańcza resztę czyli najgorsze dla moich pleców prace- odkurzanie i mycie podłóg. I tym sposobem przynajmniej wczoraj nie zwijałam się z bólu pleców. Chociaż mój mąż, znając moją pedantyczą stronę, naśmiewał się ze mnie wczoraj, że jakbym mogła to wzięłabym się za te podłogi sama i że mnie wewnętrznie energia roznosi, ale fizycznie nie daję rady. No powiem Wam, że coś w tym jest. Nawet mi jakoś tak smutno było, że nie mogłam tych podłóg ogarnąć. Masakra, chyba fisiuję.
Big Child weź mężowi przywiąż do brzucha 10 kilowy worek i niech pochodzi tak kilka dni to zobaczy. Mój mężuś jakoś jeszcze wytrzymuje moje marudzenie typu "och, jak ja wyglądam, ta bluzka jest na mnie za mała....." itp. Przeważnie podchodzi wtedy do brzuszka i całuje go mówiąc "Śliczny brzuszek, mieszkanko naszego Leosia". Jest przekochany jeśli o to chodzi.