Kachasek wiem wiem jeszcze nawet do terminu nie dobilam i to mnie doluje najbardziej. Jakies 2 tygodnie meczarni plus moze przeterminowanie? O mamo!
Oj wiem co czujesz. Mnie też na samą myśl o przeterminowaniu przechodzą dreszcze. Ale ja mam jeszcze cień nadzieii, że Julka dalej siedzi na dupce i przytulę ją jeszcze we wrześniu.
ja jeszcze nie rodzę, siedzę i klepię tą nieszczęsną pracę... idzie opornie, baaaardzo, ale do przodu. Może napiszę do końca tygodnia, w co szczerze wątpię :/ ale nie truję, uciekam do pisania i miłego piątku życzę
Oj, jak ja Ci współczuję pisania. I dziękuję Bogu, że mam to już za sobą. Nie wyobrażam sobie teraz tego robić. Trzymam kciuki.
Cześć Dziewczyny! Ja właśnie wróciłam ze szpitala, pojechałam na zapis i lekarz mnie zbadał, bo co jakiś czas mnie kłuje w podbrzuszu, tak że normalnie chodzić nie mogę. No i od poniedziałku zmieniło się na tyle, że główka już lekko przyparta (w pn wysoko) i rozwarcie na 1 palec. Lekarz powiedział że na następny tydzień są szanse. W niedzielę mam jechać na zapis znowu. Zadzwoniłam do męża żeby przyjeżdżał na 2 tygodnie i będziemy rodzić. Jak już będzie przy mnie to będę spokojniejsza... A póki co idę robić gruntowne porządki w domu, i zobaczymy na co mi jeszcze starczy sił, w każdym bądź razie nie ma co się oszczędzać.
Ewelinak Bluetooth trzymam kciuki za dzisiejszy dzień i czekamy na wiadomości.
Miłego dnia!
Zazdroszczę! Ja, jeżeli w poniedziałek okaże się, że młoda fiknęła głową w dół, zabieram się za przyspieszanie. Nie uśmiecha mi się kulać do połowy października.
Dobrze, że już piątek. Mój S miał w tym tygodniu nocną zmianę i wraca do domu ok. 7:00 rano. I śpi gdzieś do 13:00. A ja w tym czasie muszę siedzieć w kuchni (mamy niestety tylko jeden pokój) i czekać aż wstanie. Jakbym miała siły to mogłbym gdzieś pojechać w tym czasie, ale cholernie mnie to męczy i wolę posiedzieć w domu. Dobrze, że internet działa, bo chyba bym oszalała z nudów. Nawet hałasować nie bardzo mogę, bo drzwi nie mamy żadnych w domu i wszystko się niesie po całym mieszkaniu.
Widzę, że temat teciowych znowu na fali. Ja zauważyłam, że moja to ma normalnie rentgen w oczach. Tylko chyba musiałaby go oddać do serwisu, bo coś błędnie pokazuje. Już trzeci miesiąc przed wizytą wmawia mi, że mała się obróciła. Mówię jej, że raczej nie, bo ruchy te same i wogóle. Ale ona wie lepiej, bo widzi przecież. Wczoraj znowu mi wmawiała, że brzuch mi się zmienił, i że napewno już jest główką w dół. Ja tam nie zauważyłam, aby jakoś inaczej wyglądał. Ona jakoś nie potrafi zrozumieć, jak to możliwe, że dziecko się nie obróciło. Przecież wszystkie się obracają. I jak jej wytłumaczyć, że jednak nie wszystkie? I że to nic strasznego? Już nie mam sił.