Cześć dziewczyny. Ja teraz tylko na sekundkę.
Miałam wczoraj robiony test na glukozę, hmm, nie chcę Was straszyć, ale pomyślałam, że lepiej wiedzieć co się może zdarzyć, bo my nie wiedzieliśmy (byłam z M) i trochę się przestraszyłam (choć M chyba bardziej ;-))
Niestety test na obciążenie glukozy zniosłam dużo gorzej niż się spodziewałam. Dostałam kubek taki jak duża kawa z automatu, 50g glukozy rozpuszczone w ciepłej wodzie. Najpierw wypicie tego zajęło mi jakieś 10 minut, naprawdę ohyda, myślałam tylko o tym, żeby nie zwymiotować... za to Małemu chyba spodobało się takie słodkie, hihi... Jakoś w końcu wszystko dopiłam, nie pozwolono mi na cytrynę :/ Niestety ok. 20 minut po wypiciu glukozy zaczęło mi się robić strasznie słabo i duszno, poszło tak błyskawicznie, że ledwie zdążyłam przekazać małżowi, że źle się czuję. Zawołał pielęgniarkę i musieli mnie wnieść do zabiegówki i położyć na kozetce, bo ja już totalnie odlatywałam na szczęście po chwili leżenia mi przeszło, ale nogi miałam jak z waty, więc jeszcze chwilę sobie poleżałam.
Pielęgniarka powiedziała, że w związku z nagłym wzrostem glukozy we krwi może się tak zdarzyć, dlatego właśnie nie należy nigdzie wychodzić po jej wypiciu, tylko sobie posiedzieć.
Całe szczęście, że nie poszłam tam sama, tylko z M, bo może nikt by nie zwrócił uwagi, że zasłabłam.
Dobrze mieć to już za sobą, brrr...
Piszę ponieważ widziałam, że część z Was chyba jutro ma to badanie - naprawdę lepiej nigdzie się nie wybierać podczas czekania na ponowne pobranie krwi. Ja nigdy w życiu nie zemdlałam (a na np. pobieranie krwi mogę spokojnie patrzeć), a taki odlot jak teraz to miałam kiedyś raz pamiętam jak miałam ok. 14-15 lat i strasznie obfite miesiączki dlatego teraz się przestraszyłam...
Mam nadzieję, że u Was pójdzie łatwiej! Powodzenia.
Miałam wczoraj robiony test na glukozę, hmm, nie chcę Was straszyć, ale pomyślałam, że lepiej wiedzieć co się może zdarzyć, bo my nie wiedzieliśmy (byłam z M) i trochę się przestraszyłam (choć M chyba bardziej ;-))
Niestety test na obciążenie glukozy zniosłam dużo gorzej niż się spodziewałam. Dostałam kubek taki jak duża kawa z automatu, 50g glukozy rozpuszczone w ciepłej wodzie. Najpierw wypicie tego zajęło mi jakieś 10 minut, naprawdę ohyda, myślałam tylko o tym, żeby nie zwymiotować... za to Małemu chyba spodobało się takie słodkie, hihi... Jakoś w końcu wszystko dopiłam, nie pozwolono mi na cytrynę :/ Niestety ok. 20 minut po wypiciu glukozy zaczęło mi się robić strasznie słabo i duszno, poszło tak błyskawicznie, że ledwie zdążyłam przekazać małżowi, że źle się czuję. Zawołał pielęgniarkę i musieli mnie wnieść do zabiegówki i położyć na kozetce, bo ja już totalnie odlatywałam na szczęście po chwili leżenia mi przeszło, ale nogi miałam jak z waty, więc jeszcze chwilę sobie poleżałam.
Pielęgniarka powiedziała, że w związku z nagłym wzrostem glukozy we krwi może się tak zdarzyć, dlatego właśnie nie należy nigdzie wychodzić po jej wypiciu, tylko sobie posiedzieć.
Całe szczęście, że nie poszłam tam sama, tylko z M, bo może nikt by nie zwrócił uwagi, że zasłabłam.
Dobrze mieć to już za sobą, brrr...
Piszę ponieważ widziałam, że część z Was chyba jutro ma to badanie - naprawdę lepiej nigdzie się nie wybierać podczas czekania na ponowne pobranie krwi. Ja nigdy w życiu nie zemdlałam (a na np. pobieranie krwi mogę spokojnie patrzeć), a taki odlot jak teraz to miałam kiedyś raz pamiętam jak miałam ok. 14-15 lat i strasznie obfite miesiączki dlatego teraz się przestraszyłam...
Mam nadzieję, że u Was pójdzie łatwiej! Powodzenia.