Kinia1
Wrześniowa mama '10
kerna taka niedoświadczona mama jak ja poleciała i kupiła pół apteki, tym bardziej, że Nadia nie chorowała, ostatnio tylko ta biegunka okropna.
Mimo wielkiej ilości leków Nadia dostała dzisiaj kaszlu jakby jej się coś odrywało, a przed zaśnięciem rzęziła strasznie, a niby płuca i oskrzela czyste... Jak jutro nie będzie poprawy i kaszel się utrzyma dzwonię do prywatnego lekarza, bo chyba wyjścia nie mam. Niestety u nas w szpitalu na pomocy doraźnej takie same kwiatki, które nic nie wiedzą i nic nie potrafią, a pediatrę zobaczyć to święto...
Kurcze ja ciągle szukam pracy dorywczej, ale jak już coś mnie zainteresuje to za parę groszy, a niestety jak mój mąż będzie w pracy to ja nie mam z kim zostawić Duśki... Moja rodzina ma mnie i moją Dusię gdzieś, rodzina męża jest 300km od nas, teściowa w Szwecji... I tak to jest, że pracując muszę zarobić tyle, żeby było stać mnie na opiekunkę, nie pracując żyjemy jak żyjemy, ledwo co miesiąc udaje nam się przetrwać i to tylko dzięki ciągłym wyrzeczeniom Ehh żalę się wam, ale szczerze mówiąc przed ciążą mieliśmy naprawdę dobrze, oboje pracujący, na dużo było nas stać, w ciąży był gorszy okres, zmiana pracy, ale później zaczęło się układać i problemów jako takich z finansami nie było, a później pomysł mojego ojca i wpakowanie nas w bagno, z którego nie możemy wyjść i od stycznia pogrążamy się z dnia na dzień. A wiecie co jest najgorsze? Że nie mam wsparcia, oprócz forum, nie mam nikogo z kim mogłabym pogadać, wyjść, żeby się odstresować, odpocząć od codzienności...
Mimo wielkiej ilości leków Nadia dostała dzisiaj kaszlu jakby jej się coś odrywało, a przed zaśnięciem rzęziła strasznie, a niby płuca i oskrzela czyste... Jak jutro nie będzie poprawy i kaszel się utrzyma dzwonię do prywatnego lekarza, bo chyba wyjścia nie mam. Niestety u nas w szpitalu na pomocy doraźnej takie same kwiatki, które nic nie wiedzą i nic nie potrafią, a pediatrę zobaczyć to święto...
Kurcze ja ciągle szukam pracy dorywczej, ale jak już coś mnie zainteresuje to za parę groszy, a niestety jak mój mąż będzie w pracy to ja nie mam z kim zostawić Duśki... Moja rodzina ma mnie i moją Dusię gdzieś, rodzina męża jest 300km od nas, teściowa w Szwecji... I tak to jest, że pracując muszę zarobić tyle, żeby było stać mnie na opiekunkę, nie pracując żyjemy jak żyjemy, ledwo co miesiąc udaje nam się przetrwać i to tylko dzięki ciągłym wyrzeczeniom Ehh żalę się wam, ale szczerze mówiąc przed ciążą mieliśmy naprawdę dobrze, oboje pracujący, na dużo było nas stać, w ciąży był gorszy okres, zmiana pracy, ale później zaczęło się układać i problemów jako takich z finansami nie było, a później pomysł mojego ojca i wpakowanie nas w bagno, z którego nie możemy wyjść i od stycznia pogrążamy się z dnia na dzień. A wiecie co jest najgorsze? Że nie mam wsparcia, oprócz forum, nie mam nikogo z kim mogłabym pogadać, wyjść, żeby się odstresować, odpocząć od codzienności...