ja jak zwykle dziewczyny przepraszam ale nie daję rady nadrabiać zaległości na BB. W pracy siedziałam to mogłam być na bieżąco a teraz to ciągle coś do robienia i już wiadomo nie mam tyle siły, nawet przed kompem nie mogę siedzieć bo kręgosłup mnie boli przeogromnie ale nie jestem sama...
podzielę się tylko z Wami moimi doświadczeniami z dnia dzisiejszego, otóż z racji mojej cukrzycy mam już zapisy KTG co drugi dzień, więc jestem dzisiaj na tym zapisie w izbie przyjęć położniczej a tu wchodzi kobietka z sanitariuszami, przywieźli ją karetką i się nic nie zapowiada, siada przy położnej i zaczyna się z nią wywiad i skurcz ale taki lightowy jak dla mnie, trochę pojęczała i posapała więc położna dzwoni po lekarza że mają kobietkę z "żywą akcją" więc po 2 min wpada lekarz i kobitkę na fotel i po chwili : mamy pełne rozwarcie, zrobił się szum wszystkie położne się zbiegły i kobitkę wywożą na porodówkę na wózku. Pewnie po 20 min urodziła bo miała już parte! Szok, też bym tak chciała
A ja mam skierowanie na 01.09 na patologię i będę kwitnąć pewnie w szpitalu i czekać na akcję, pewnie zakończy się oxytocyna i wywoływaniem
Ot takie moje przemyślenia, życie to jest niesprawiedliwe że jedne kobitki hop siup i po sprawie a inne (np. ja) męczą się trzy dni. Sorki za powianie pesymizmem ale fakt ostatnio mam mega depresję przedporodową i pesymistyczne nastawienie do porodu, obawiam się powtórki pierwszego porodu a nie był on najszczęśliwszy (hardcor)...
A tak na marginesie
KERNA TOBIE ŻYCZĘ W DNIU URODZIN LIGHTOWEGO PORODU