reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wrzesień 2010...

Wyczytalam w necie ze od 28 tygodnia mozna liczyc ruchy dziecka by miec pewnosc ze wszystko ok. Malenstwo w porze kiedy nie spi powinno wykonac ok 10 ruchow w przeciagu godziny (liczyny jest kazdy ruch bez wzgledu czy to kopniecie ,pukniecie,przemieszczenie czy cokolwiek innego) Ulozylam sie sobie wczoraj wygodnie i ......Kaska walnela mnie 12 razy w ciagu 20 minut - juz mi sie nie chcialo czekac do calej godziny ADHD normalnie ;)
QUOTE]

Trixi mam to samo:-) :-)
Mb-1 gratuluję córci!!:-)
Co do fotelików, to i u mnie w mieście jest wymóg, by dziecko ze szpitala odebrać własnie z fotelikiem,a nie np w gondoli..

Poza tym wczoraj mojemu kuzynowi urodziła się córeczka..3700 kg i 60 cm..poród trwał 1.5 godziny - szczęściara!:-)
Życzę Wam spokojnego dnia..

 
reklama
Dzidzia rosnie prawidlowo. Dzisiaj akurat pila. Pani doktor sie smiala, ze ja suszy;-) No i wreszcie poznalismy plec. Prawdopodobnie jest to DZIEWCZYNKA.
GRATULUJE DZIEWCZYNKI !!!!!
mb_1-
a co do snow dziewczyny to wczoraj mi sie snilo ze urodzilam chlopczyka :tak: ale sie usmialam ,zrezygnowalam z fioletowo-rozowego wozka lepiej czarny bo jakos sie obawiam pomylki lekarza:)
Wiesz mi sie snilo ze bedzie dziewczynka a w rzeczywistosci bedzie chlopczyk wiec te sny chyba dzialaja na odwrot.
Witam kawowo i deszczowo :)
[ W czwartek mam wizyte i juz sie doczekac nie moge :) Wyczytalam w necie ze od 28 tygodnia mozna liczyc ruchy dziecka by miec pewnosc ze wszystko ok. Malenstwo w porze kiedy nie spi powinno wykonac ok 10 ruchow w przeciagu godziny (liczyny jest kazdy ruch bez wzgledu czy to kopniecie ,pukniecie,przemieszczenie czy cokolwiek innego) Ulozylam sie sobie wczoraj wygodnie i ......Kaska walnela mnie 12 razy w ciagu 20 minut - juz mi sie nie chcialo czekac do calej godziny ADHD normalnie ;)

Milego dzionka brzuchatki !!!
Moj pierwszy synus tez byl taki ruchliwy i pozostalo mu do dzisiaj, on nie usiadzie ani minuty.:-)

A teraz cos makabrycznego , poczytajcie sobie komentarze pod .
66-latka została... matką trojaczków! - FIGA
 
Wreście ochłonęłam wyspałam się i najadłam po tym całym szpitalu i mogę Wam dokładnie opisać jak to tam było...
Jak pisałam cała historia zaczęła się w piątek pojechaliśmy do szpitala na izbę przyjęć a tam 40 minut biurokracji, wypisywania jakiś papierków i jakiś dokumentów których nie miałam nawet okazji przeczytać (pielęgniarki mówiły szybko szybko bo nie ma czasu), potem pomiar temperatury, ciśnienia, wagi i wzrostu. Po przebraniu się w końcu zostałam zaprowadzona na oddział ginekologiczny i tam mój mąż już nie mógł ze mną iść a ja sama musiałam nieść swoją ciężką torbę (babka nawet się nie zapytała czy pomóc-masakra) na ginekologi znowu jakieś biurokratyczne obrzędy (znowu ciśnienie i temperatura była mierzona). Musiałam czekać na lekarza jakieś 40 minut bo chyba był jakiś poród a jak już przyszedł to dostałam do wypicia glukozę 75 i czekałam 2 h na pobranie krwi. Myślałam że pobiorą mi krew i pójdę sobie do domu ale lekarz zawołał mnie na badania i mówi że zostaję do niedzieli bo chce mi jeszcze dobowy profil glukozy zrobić czy jakoś tak... Zrobił mi USG potwierdził że to jest synek i dokładnie go zmierzył mały ważył 1600 gram :-) ale nadal jest ułożony główką do góry (na szczęście ma jeszcze trochę czasu żeby się przekręcić)
Na sali leżałyśmy początkowo we 3: ja, dziewczyna w 36 tc i kobieta w 25 tc z cukrzycą- jak się później dowiedziałam to do tej pory nie była ani razu u ginekologa (szok) ale szybko ją wypisali ze skierowaniem do specjalistycznego szpitala. później przyjeli jeszcze dziewczynę, której właściwie nie wiadomo co było a przyszła z gorączką i bólem brzucha. W sobotę rano przyjeli jeszcze dziewczynę w 34 tc ze skurczami. W sumie cały pobyt był ok tylko jedzenia jak zwykle za mało i takie sobie a tych dziewczyn co tam leżały to już słuchać nie mogłam ... jakie one miały poglądy na temat wychowania dzieci a w szczególności na temat karmienia piersią... jedna stwierdziła że to jest przeżytek a później to tylko piersi są "sflaczałe" i nie można jeść wszystkiego i nie można na solarium chodzić... masakra myślałam że jej dołożę. Później ta sama zaczeła opowiadać jakie trudne miały porody jej koleżanki o poronieniach i wogóle zaczęła mnie straszyć nie wiadomo czemu... ja to wpuszczałam jednym uchem a drugim wypuszczałam ale ta laska w 34 tc (też pierworódka) to robiła się coraz bardziej blada aż mi jej szkoda
W końcu zrobili mi wszystkie badania ale w niedziele nie było mojego lekarza więc musiałam czekać do poniedziałku ale najważniejsze że jestem już w domu i wszystko jest ok bo w tym szpitalu to bym oszalała!!!
 
Pysia nie wiem jak u ciebie ale u mnie bez fotelika to cie ze szpitala nie chca wypuscic ,chcial nie chcial musi byc fotelik.

a co do bazy to fantastyczna sprawa w samochodzie sie tylko wklada w nia fotelik robi sie klik i po sprawie nie bawisz sie ciagle pasami.


Atak po zatym to witam z kubkiem kawy po sniadanku ,zaraz lece na zakupy chociaz potwornie mi sie nie chce.
Kurcze u nas z 7-5 lat temu nie było wymogu fotelika jedynie miałam taka wyjmowana gondolę miekką od wózka i w tym taksówką brałam dzieciaczki do domu.
Niech się wypchają, abym kupowała specjalnie fotelik na wyjście ze szpitala.Jak cos pozycze na godzinkę od koleżanki i luz.

Mb- gratki córeczki

Ja dziś padam poprostu przejście paru kroków to zaraz brak tchu i mi słabo.Wybrałam się z T. na zakupy i o mało w Biedronce nie padłam jak długa oczywiście kucnęłam se z 2 razy to przeszło a potem wyszłam na dwór usiąść na krawężniku a T. biedny sam stał w kolejce do kasy.
Do tego koleżanka dosłownie zastrzeliła mnie pewna historią, ale ona raczej nie na ten wątek.
Jestem w takim szoku,że nie przetrawię tego tak szybko...
 
Wreście ochłonęłam wyspałam się i najadłam po tym całym szpitalu i mogę Wam dokładnie opisać jak to tam było...
Jak pisałam cała historia zaczęła się w piątek pojechaliśmy do szpitala na izbę przyjęć a tam 40 minut biurokracji, wypisywania jakiś papierków i jakiś dokumentów których nie miałam nawet okazji przeczytać (pielęgniarki mówiły szybko szybko bo nie ma czasu), potem pomiar temperatury, ciśnienia, wagi i wzrostu. Po przebraniu się w końcu zostałam zaprowadzona na oddział ginekologiczny i tam mój mąż już nie mógł ze mną iść a ja sama musiałam nieść swoją ciężką torbę (babka nawet się nie zapytała czy pomóc-masakra) na ginekologi znowu jakieś biurokratyczne obrzędy (znowu ciśnienie i temperatura była mierzona). Musiałam czekać na lekarza jakieś 40 minut bo chyba był jakiś poród a jak już przyszedł to dostałam do wypicia glukozę 75 i czekałam 2 h na pobranie krwi. Myślałam że pobiorą mi krew i pójdę sobie do domu ale lekarz zawołał mnie na badania i mówi że zostaję do niedzieli bo chce mi jeszcze dobowy profil glukozy zrobić czy jakoś tak... Zrobił mi USG potwierdził że to jest synek i dokładnie go zmierzył mały ważył 1600 gram :-) ale nadal jest ułożony główką do góry (na szczęście ma jeszcze trochę czasu żeby się przekręcić)
Na sali leżałyśmy początkowo we 3: ja, dziewczyna w 36 tc i kobieta w 25 tc z cukrzycą- jak się później dowiedziałam to do tej pory nie była ani razu u ginekologa (szok) ale szybko ją wypisali ze skierowaniem do specjalistycznego szpitala. później przyjeli jeszcze dziewczynę, której właściwie nie wiadomo co było a przyszła z gorączką i bólem brzucha. W sobotę rano przyjeli jeszcze dziewczynę w 34 tc ze skurczami. W sumie cały pobyt był ok tylko jedzenia jak zwykle za mało i takie sobie a tych dziewczyn co tam leżały to już słuchać nie mogłam ... jakie one miały poglądy na temat wychowania dzieci a w szczególności na temat karmienia piersią... jedna stwierdziła że to jest przeżytek a później to tylko piersi są "sflaczałe" i nie można jeść wszystkiego i nie można na solarium chodzić... masakra myślałam że jej dołożę. Później ta sama zaczeła opowiadać jakie trudne miały porody jej koleżanki o poronieniach i wogóle zaczęła mnie straszyć nie wiadomo czemu... ja to wpuszczałam jednym uchem a drugim wypuszczałam ale ta laska w 34 tc (też pierworódka) to robiła się coraz bardziej blada aż mi jej szkoda
W końcu zrobili mi wszystkie badania ale w niedziele nie było mojego lekarza więc musiałam czekać do poniedziałku ale najważniejsze że jestem już w domu i wszystko jest ok bo w tym szpitalu to bym oszalała!!!
czesc Justyna no wlasnie sama biurokracja w tych sszpitalach.... jakies ponawiedzane dziewczyny nic dobrego ja sie bronie rekoma i nogami zeby wiecej nie trafic poza oczywista cc
trzymama kciuki za Ciebie

pozdrowionka dla reszty mamus
 
Wreście ochłonęłam wyspałam się i najadłam po tym całym szpitalu i mogę Wam dokładnie opisać jak to tam było...
Jak pisałam cała historia zaczęła się w piątek pojechaliśmy do szpitala na izbę przyjęć a tam 40 minut biurokracji, wypisywania jakiś papierków i jakiś dokumentów których nie miałam nawet okazji przeczytać (pielęgniarki mówiły szybko szybko bo nie ma czasu), potem pomiar temperatury, ciśnienia, wagi i wzrostu. Po przebraniu się w końcu zostałam zaprowadzona na oddział ginekologiczny i tam mój mąż już nie mógł ze mną iść a ja sama musiałam nieść swoją ciężką torbę (babka nawet się nie zapytała czy pomóc-masakra) na ginekologi znowu jakieś biurokratyczne obrzędy (znowu ciśnienie i temperatura była mierzona). Musiałam czekać na lekarza jakieś 40 minut bo chyba był jakiś poród a jak już przyszedł to dostałam do wypicia glukozę 75 i czekałam 2 h na pobranie krwi. Myślałam że pobiorą mi krew i pójdę sobie do domu ale lekarz zawołał mnie na badania i mówi że zostaję do niedzieli bo chce mi jeszcze dobowy profil glukozy zrobić czy jakoś tak... Zrobił mi USG potwierdził że to jest synek i dokładnie go zmierzył mały ważył 1600 gram :-) ale nadal jest ułożony główką do góry (na szczęście ma jeszcze trochę czasu żeby się przekręcić)
Na sali leżałyśmy początkowo we 3: ja, dziewczyna w 36 tc i kobieta w 25 tc z cukrzycą- jak się później dowiedziałam to do tej pory nie była ani razu u ginekologa (szok) ale szybko ją wypisali ze skierowaniem do specjalistycznego szpitala. później przyjeli jeszcze dziewczynę, której właściwie nie wiadomo co było a przyszła z gorączką i bólem brzucha. W sobotę rano przyjeli jeszcze dziewczynę w 34 tc ze skurczami. W sumie cały pobyt był ok tylko jedzenia jak zwykle za mało i takie sobie a tych dziewczyn co tam leżały to już słuchać nie mogłam ... jakie one miały poglądy na temat wychowania dzieci a w szczególności na temat karmienia piersią... jedna stwierdziła że to jest przeżytek a później to tylko piersi są "sflaczałe" i nie można jeść wszystkiego i nie można na solarium chodzić... masakra myślałam że jej dołożę. Później ta sama zaczeła opowiadać jakie trudne miały porody jej koleżanki o poronieniach i wogóle zaczęła mnie straszyć nie wiadomo czemu... ja to wpuszczałam jednym uchem a drugim wypuszczałam ale ta laska w 34 tc (też pierworódka) to robiła się coraz bardziej blada aż mi jej szkoda
W końcu zrobili mi wszystkie badania ale w niedziele nie było mojego lekarza więc musiałam czekać do poniedziałku ale najważniejsze że jestem już w domu i wszystko jest ok bo w tym szpitalu to bym oszalała!!!

Kurcze współczuje ci że musiałaś słuchać takich kretyństw. Ja dlatego ja pójde na cc to poprosze i zapłace za jedynke. Wystarczy mi co słysze na rodzinnych spendach i potem mnie tylko strach oblatuje niepotrzebnie. Mnie na maksa wkurza takie gadanie. Jedynie moja babunia wspiera mnie i mówi że to tylko tak źle sie zapowiada i żebym sie nie nakręcała.

 
Witam sie z pracy..puki co nie mam nic do robienia wiec buszuje po necie..
mb_1 gratuluje coreczki:) co do wagi dzidziulka to mi lekarz zawsze mowi orientacyjnie ile wazy:) jeszcze 9 dni i kolejna wizyta:))

Wczoraj pol dnia brzuszek mi sie napinal i twardnial i zaczynam sie naprawde tym martwic:((

co do fotellika to ja mysle zeby kupic wozek 3 w 1 ale nie wiem jeszcze jaki i dzisiaj sie porozgladam na allegro i napewno zapytam na watku wyprawkowym o rade:)

milego dnia mamusie:)

Słonce mnie też twardnieje brzuszek, najczęściej przy zmianie pozycji, czasami jak leże czy stoje. Jeśli napięcie nie jest bolesne i nie trwa długo to nie ma sie czym martwić, no chyba że masz skurcze bardzo często to zadzwon do gina:tak::tak:

Ja od wczoraj odczuwam kłucie w srodku ale jak tak Was czytam to wydaje sie ze nie jestem jedyna:tak:

DZIEŃ DOBRY WTORKOWO BRZUCHATKI:-):-) MIŁEGO DNIA I UŚMIECHU:-)
 
ASPARAGIN- dobry i tani, polecam.


Ja też lubię piłkę nożną, wczoraj był o 20 mecz WŁOCHY-PARAGWAJ mój P się napalił, browarów kupił, ale szkoła rodzenia trwała do 22 hi hi , nic dziś sobie odbije. Fajnie ogląda się mecze ale z alkoholem i dobrym żarciem, mi pozostaje to drugie...
Też mam ochotę na kalafiora ale jeszcze leżę i nie chce mi się iść... ale mam w lodówce cukinie to sobie upiekę w piekarniku.

Monia cukinia tez super - moj kalfior juz na palniku, do tego mlode ziemniory i jajo sadzone :-)
Jak to zjem to padne na wyrko do wieczora ...

Wreście ochłonęłam wyspałam się i najadłam po tym całym szpitalu i mogę Wam dokładnie opisać jak to tam było...
Jak pisałam cała historia zaczęła się w piątek pojechaliśmy do szpitala na izbę przyjęć a tam 40 minut biurokracji, wypisywania jakiś papierków i jakiś dokumentów których nie miałam nawet okazji przeczytać (pielęgniarki mówiły szybko szybko bo nie ma czasu), potem pomiar temperatury, ciśnienia, wagi i wzrostu. Po przebraniu się w końcu zostałam zaprowadzona na oddział ginekologiczny i tam mój mąż już nie mógł ze mną iść a ja sama musiałam nieść swoją ciężką torbę (babka nawet się nie zapytała czy pomóc-masakra) na ginekologi znowu jakieś biurokratyczne obrzędy (znowu ciśnienie i temperatura była mierzona). Musiałam czekać na lekarza jakieś 40 minut bo chyba był jakiś poród a jak już przyszedł to dostałam do wypicia glukozę 75 i czekałam 2 h na pobranie krwi. Myślałam że pobiorą mi krew i pójdę sobie do domu ale lekarz zawołał mnie na badania i mówi że zostaję do niedzieli bo chce mi jeszcze dobowy profil glukozy zrobić czy jakoś tak... Zrobił mi USG potwierdził że to jest synek i dokładnie go zmierzył mały ważył 1600 gram :-) ale nadal jest ułożony główką do góry (na szczęście ma jeszcze trochę czasu żeby się przekręcić)
Na sali leżałyśmy początkowo we 3: ja, dziewczyna w 36 tc i kobieta w 25 tc z cukrzycą- jak się później dowiedziałam to do tej pory nie była ani razu u ginekologa (szok) ale szybko ją wypisali ze skierowaniem do specjalistycznego szpitala. później przyjeli jeszcze dziewczynę, której właściwie nie wiadomo co było a przyszła z gorączką i bólem brzucha. W sobotę rano przyjeli jeszcze dziewczynę w 34 tc ze skurczami. W sumie cały pobyt był ok tylko jedzenia jak zwykle za mało i takie sobie a tych dziewczyn co tam leżały to już słuchać nie mogłam ... jakie one miały poglądy na temat wychowania dzieci a w szczególności na temat karmienia piersią... jedna stwierdziła że to jest przeżytek a później to tylko piersi są "sflaczałe" i nie można jeść wszystkiego i nie można na solarium chodzić... masakra myślałam że jej dołożę. Później ta sama zaczeła opowiadać jakie trudne miały porody jej koleżanki o poronieniach i wogóle zaczęła mnie straszyć nie wiadomo czemu... ja to wpuszczałam jednym uchem a drugim wypuszczałam ale ta laska w 34 tc (też pierworódka) to robiła się coraz bardziej blada aż mi jej szkoda
W końcu zrobili mi wszystkie badania ale w niedziele nie było mojego lekarza więc musiałam czekać do poniedziałku ale najważniejsze że jestem już w domu i wszystko jest ok bo w tym szpitalu to bym oszalała!!!

Wspolczuje tej biurokracji i calej atmosfery szpitalnej .. ale najwazniejsze, ze maluch rosnie Ci jak na drozdzach :-)
 
Wczoraj pol dnia brzuszek mi sie napinal i twardnial i zaczynam sie naprawde tym martwic:((

Ja mam to samo, od wczoraj, co jakiś czas jak dłużej idę, to brzuch się napina i kłuje mnie, tak właściwie jakby jajniki. Eh, a wizyta dopiero w następną środę, postanowiłam wyluzowac i więcej odpoczywać.


oliwka - dla mnie na skurcze najlepszy jest magnez, można i do tego potas, jeśli możesz mieć niedobór. Mi pomaga, chociaż od czasu do czasu zdarza się jeszcze lekki skurcz łydki, ale to nie to, co było.

mb_1 - gratulacje z powodu córeczki, mąż niech się nie przejmuje, będzie przynajmniej córunia tatunia jak mówi mój B

Saraa - :szok: ciekawe jak długo trojaczki będą się mogły mamusią nacieszyć...

A ja dzisiaj miałam koszmarny poranek. Wstałam rano i szybko pojechałam na badania - miałam zrobić morfologię, mocz i glukozę 50-tkę. Kolejka jak cholera, przede mną 3 ciężarne + mnóstwo starszych osób, czekałam prawie 2 godziny w 2 kolejkach (najpierw do rejestracji, potem do laboratorium), nie było gdzie sobie usiąść i już myślałam, że wrócę do domu, bo było mi słabo, brzuch mnie zaczął boleć. W dodatku jedna wredna baba chciała się przede mnie wryć do kolejki, co wkurzyło mnie na maxa, więc się trochę uniosła,. Glukoza nie była aż taka zła jak myślałam, w dodatku zapomniałam z domu cytryny. Potem zrobiłam sobie długi spacer, żeby ochłonąć - zakupy, zapłaciłam rachunki i dopiero wróciłam. Jestem wykończona, więc po wyniki chyba dzisiaj nie pojadę. Odbiorę jakoś jutro.
 
reklama
Dzieki dziewczyny za gratki :-)
Mezus juz wymysla imiona i co troche jakis nowy pomysl podsyla na skype.
Justyna dobrze, ze masz juz to za soba. Zawsze w domu najlepiej.
Ja dzisiaj ide na wizyte do ortopedy z moim bolacym biodrem. Ciekawe co mi powie.Trzymajcie swoje magiczne kciuki:-)
Onionek, ale mi narobilas ochoty na takie jedzenie;-)
 
Do góry