reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrzesień 2010...

Wyczytalam w necie ze od 28 tygodnia mozna liczyc ruchy dziecka by miec pewnosc ze wszystko ok. Malenstwo w porze kiedy nie spi powinno wykonac ok 10 ruchow w przeciagu godziny (liczyny jest kazdy ruch bez wzgledu czy to kopniecie ,pukniecie,przemieszczenie czy cokolwiek innego) Ulozylam sie sobie wczoraj wygodnie i ......Kaska walnela mnie 12 razy w ciagu 20 minut - juz mi sie nie chcialo czekac do calej godziny ADHD normalnie ;)
QUOTE]

Trixi mam to samo:-) :-)
Mb-1 gratuluję córci!!:-)
Co do fotelików, to i u mnie w mieście jest wymóg, by dziecko ze szpitala odebrać własnie z fotelikiem,a nie np w gondoli..

Poza tym wczoraj mojemu kuzynowi urodziła się córeczka..3700 kg i 60 cm..poród trwał 1.5 godziny - szczęściara!:-)
Życzę Wam spokojnego dnia..

 
reklama
Dzidzia rosnie prawidlowo. Dzisiaj akurat pila. Pani doktor sie smiala, ze ja suszy;-) No i wreszcie poznalismy plec. Prawdopodobnie jest to DZIEWCZYNKA.
GRATULUJE DZIEWCZYNKI !!!!!
mb_1-
a co do snow dziewczyny to wczoraj mi sie snilo ze urodzilam chlopczyka :tak: ale sie usmialam ,zrezygnowalam z fioletowo-rozowego wozka lepiej czarny bo jakos sie obawiam pomylki lekarza:)
Wiesz mi sie snilo ze bedzie dziewczynka a w rzeczywistosci bedzie chlopczyk wiec te sny chyba dzialaja na odwrot.
Witam kawowo i deszczowo :)
[ W czwartek mam wizyte i juz sie doczekac nie moge :) Wyczytalam w necie ze od 28 tygodnia mozna liczyc ruchy dziecka by miec pewnosc ze wszystko ok. Malenstwo w porze kiedy nie spi powinno wykonac ok 10 ruchow w przeciagu godziny (liczyny jest kazdy ruch bez wzgledu czy to kopniecie ,pukniecie,przemieszczenie czy cokolwiek innego) Ulozylam sie sobie wczoraj wygodnie i ......Kaska walnela mnie 12 razy w ciagu 20 minut - juz mi sie nie chcialo czekac do calej godziny ADHD normalnie ;)

Milego dzionka brzuchatki !!!
Moj pierwszy synus tez byl taki ruchliwy i pozostalo mu do dzisiaj, on nie usiadzie ani minuty.:-)

A teraz cos makabrycznego , poczytajcie sobie komentarze pod .
66-latka została... matką trojaczków! - FIGA
 
Wreście ochłonęłam wyspałam się i najadłam po tym całym szpitalu i mogę Wam dokładnie opisać jak to tam było...
Jak pisałam cała historia zaczęła się w piątek pojechaliśmy do szpitala na izbę przyjęć a tam 40 minut biurokracji, wypisywania jakiś papierków i jakiś dokumentów których nie miałam nawet okazji przeczytać (pielęgniarki mówiły szybko szybko bo nie ma czasu), potem pomiar temperatury, ciśnienia, wagi i wzrostu. Po przebraniu się w końcu zostałam zaprowadzona na oddział ginekologiczny i tam mój mąż już nie mógł ze mną iść a ja sama musiałam nieść swoją ciężką torbę (babka nawet się nie zapytała czy pomóc-masakra) na ginekologi znowu jakieś biurokratyczne obrzędy (znowu ciśnienie i temperatura była mierzona). Musiałam czekać na lekarza jakieś 40 minut bo chyba był jakiś poród a jak już przyszedł to dostałam do wypicia glukozę 75 i czekałam 2 h na pobranie krwi. Myślałam że pobiorą mi krew i pójdę sobie do domu ale lekarz zawołał mnie na badania i mówi że zostaję do niedzieli bo chce mi jeszcze dobowy profil glukozy zrobić czy jakoś tak... Zrobił mi USG potwierdził że to jest synek i dokładnie go zmierzył mały ważył 1600 gram :-) ale nadal jest ułożony główką do góry (na szczęście ma jeszcze trochę czasu żeby się przekręcić)
Na sali leżałyśmy początkowo we 3: ja, dziewczyna w 36 tc i kobieta w 25 tc z cukrzycą- jak się później dowiedziałam to do tej pory nie była ani razu u ginekologa (szok) ale szybko ją wypisali ze skierowaniem do specjalistycznego szpitala. później przyjeli jeszcze dziewczynę, której właściwie nie wiadomo co było a przyszła z gorączką i bólem brzucha. W sobotę rano przyjeli jeszcze dziewczynę w 34 tc ze skurczami. W sumie cały pobyt był ok tylko jedzenia jak zwykle za mało i takie sobie a tych dziewczyn co tam leżały to już słuchać nie mogłam ... jakie one miały poglądy na temat wychowania dzieci a w szczególności na temat karmienia piersią... jedna stwierdziła że to jest przeżytek a później to tylko piersi są "sflaczałe" i nie można jeść wszystkiego i nie można na solarium chodzić... masakra myślałam że jej dołożę. Później ta sama zaczeła opowiadać jakie trudne miały porody jej koleżanki o poronieniach i wogóle zaczęła mnie straszyć nie wiadomo czemu... ja to wpuszczałam jednym uchem a drugim wypuszczałam ale ta laska w 34 tc (też pierworódka) to robiła się coraz bardziej blada aż mi jej szkoda
W końcu zrobili mi wszystkie badania ale w niedziele nie było mojego lekarza więc musiałam czekać do poniedziałku ale najważniejsze że jestem już w domu i wszystko jest ok bo w tym szpitalu to bym oszalała!!!
 
Pysia nie wiem jak u ciebie ale u mnie bez fotelika to cie ze szpitala nie chca wypuscic ,chcial nie chcial musi byc fotelik.

a co do bazy to fantastyczna sprawa w samochodzie sie tylko wklada w nia fotelik robi sie klik i po sprawie nie bawisz sie ciagle pasami.


Atak po zatym to witam z kubkiem kawy po sniadanku ,zaraz lece na zakupy chociaz potwornie mi sie nie chce.
Kurcze u nas z 7-5 lat temu nie było wymogu fotelika jedynie miałam taka wyjmowana gondolę miekką od wózka i w tym taksówką brałam dzieciaczki do domu.
Niech się wypchają, abym kupowała specjalnie fotelik na wyjście ze szpitala.Jak cos pozycze na godzinkę od koleżanki i luz.

Mb- gratki córeczki

Ja dziś padam poprostu przejście paru kroków to zaraz brak tchu i mi słabo.Wybrałam się z T. na zakupy i o mało w Biedronce nie padłam jak długa oczywiście kucnęłam se z 2 razy to przeszło a potem wyszłam na dwór usiąść na krawężniku a T. biedny sam stał w kolejce do kasy.
Do tego koleżanka dosłownie zastrzeliła mnie pewna historią, ale ona raczej nie na ten wątek.
Jestem w takim szoku,że nie przetrawię tego tak szybko...
 
Wreście ochłonęłam wyspałam się i najadłam po tym całym szpitalu i mogę Wam dokładnie opisać jak to tam było...
Jak pisałam cała historia zaczęła się w piątek pojechaliśmy do szpitala na izbę przyjęć a tam 40 minut biurokracji, wypisywania jakiś papierków i jakiś dokumentów których nie miałam nawet okazji przeczytać (pielęgniarki mówiły szybko szybko bo nie ma czasu), potem pomiar temperatury, ciśnienia, wagi i wzrostu. Po przebraniu się w końcu zostałam zaprowadzona na oddział ginekologiczny i tam mój mąż już nie mógł ze mną iść a ja sama musiałam nieść swoją ciężką torbę (babka nawet się nie zapytała czy pomóc-masakra) na ginekologi znowu jakieś biurokratyczne obrzędy (znowu ciśnienie i temperatura była mierzona). Musiałam czekać na lekarza jakieś 40 minut bo chyba był jakiś poród a jak już przyszedł to dostałam do wypicia glukozę 75 i czekałam 2 h na pobranie krwi. Myślałam że pobiorą mi krew i pójdę sobie do domu ale lekarz zawołał mnie na badania i mówi że zostaję do niedzieli bo chce mi jeszcze dobowy profil glukozy zrobić czy jakoś tak... Zrobił mi USG potwierdził że to jest synek i dokładnie go zmierzył mały ważył 1600 gram :-) ale nadal jest ułożony główką do góry (na szczęście ma jeszcze trochę czasu żeby się przekręcić)
Na sali leżałyśmy początkowo we 3: ja, dziewczyna w 36 tc i kobieta w 25 tc z cukrzycą- jak się później dowiedziałam to do tej pory nie była ani razu u ginekologa (szok) ale szybko ją wypisali ze skierowaniem do specjalistycznego szpitala. później przyjeli jeszcze dziewczynę, której właściwie nie wiadomo co było a przyszła z gorączką i bólem brzucha. W sobotę rano przyjeli jeszcze dziewczynę w 34 tc ze skurczami. W sumie cały pobyt był ok tylko jedzenia jak zwykle za mało i takie sobie a tych dziewczyn co tam leżały to już słuchać nie mogłam ... jakie one miały poglądy na temat wychowania dzieci a w szczególności na temat karmienia piersią... jedna stwierdziła że to jest przeżytek a później to tylko piersi są "sflaczałe" i nie można jeść wszystkiego i nie można na solarium chodzić... masakra myślałam że jej dołożę. Później ta sama zaczeła opowiadać jakie trudne miały porody jej koleżanki o poronieniach i wogóle zaczęła mnie straszyć nie wiadomo czemu... ja to wpuszczałam jednym uchem a drugim wypuszczałam ale ta laska w 34 tc (też pierworódka) to robiła się coraz bardziej blada aż mi jej szkoda
W końcu zrobili mi wszystkie badania ale w niedziele nie było mojego lekarza więc musiałam czekać do poniedziałku ale najważniejsze że jestem już w domu i wszystko jest ok bo w tym szpitalu to bym oszalała!!!
czesc Justyna no wlasnie sama biurokracja w tych sszpitalach.... jakies ponawiedzane dziewczyny nic dobrego ja sie bronie rekoma i nogami zeby wiecej nie trafic poza oczywista cc
trzymama kciuki za Ciebie

pozdrowionka dla reszty mamus
 
Wreście ochłonęłam wyspałam się i najadłam po tym całym szpitalu i mogę Wam dokładnie opisać jak to tam było...
Jak pisałam cała historia zaczęła się w piątek pojechaliśmy do szpitala na izbę przyjęć a tam 40 minut biurokracji, wypisywania jakiś papierków i jakiś dokumentów których nie miałam nawet okazji przeczytać (pielęgniarki mówiły szybko szybko bo nie ma czasu), potem pomiar temperatury, ciśnienia, wagi i wzrostu. Po przebraniu się w końcu zostałam zaprowadzona na oddział ginekologiczny i tam mój mąż już nie mógł ze mną iść a ja sama musiałam nieść swoją ciężką torbę (babka nawet się nie zapytała czy pomóc-masakra) na ginekologi znowu jakieś biurokratyczne obrzędy (znowu ciśnienie i temperatura była mierzona). Musiałam czekać na lekarza jakieś 40 minut bo chyba był jakiś poród a jak już przyszedł to dostałam do wypicia glukozę 75 i czekałam 2 h na pobranie krwi. Myślałam że pobiorą mi krew i pójdę sobie do domu ale lekarz zawołał mnie na badania i mówi że zostaję do niedzieli bo chce mi jeszcze dobowy profil glukozy zrobić czy jakoś tak... Zrobił mi USG potwierdził że to jest synek i dokładnie go zmierzył mały ważył 1600 gram :-) ale nadal jest ułożony główką do góry (na szczęście ma jeszcze trochę czasu żeby się przekręcić)
Na sali leżałyśmy początkowo we 3: ja, dziewczyna w 36 tc i kobieta w 25 tc z cukrzycą- jak się później dowiedziałam to do tej pory nie była ani razu u ginekologa (szok) ale szybko ją wypisali ze skierowaniem do specjalistycznego szpitala. później przyjeli jeszcze dziewczynę, której właściwie nie wiadomo co było a przyszła z gorączką i bólem brzucha. W sobotę rano przyjeli jeszcze dziewczynę w 34 tc ze skurczami. W sumie cały pobyt był ok tylko jedzenia jak zwykle za mało i takie sobie a tych dziewczyn co tam leżały to już słuchać nie mogłam ... jakie one miały poglądy na temat wychowania dzieci a w szczególności na temat karmienia piersią... jedna stwierdziła że to jest przeżytek a później to tylko piersi są "sflaczałe" i nie można jeść wszystkiego i nie można na solarium chodzić... masakra myślałam że jej dołożę. Później ta sama zaczeła opowiadać jakie trudne miały porody jej koleżanki o poronieniach i wogóle zaczęła mnie straszyć nie wiadomo czemu... ja to wpuszczałam jednym uchem a drugim wypuszczałam ale ta laska w 34 tc (też pierworódka) to robiła się coraz bardziej blada aż mi jej szkoda
W końcu zrobili mi wszystkie badania ale w niedziele nie było mojego lekarza więc musiałam czekać do poniedziałku ale najważniejsze że jestem już w domu i wszystko jest ok bo w tym szpitalu to bym oszalała!!!

Kurcze współczuje ci że musiałaś słuchać takich kretyństw. Ja dlatego ja pójde na cc to poprosze i zapłace za jedynke. Wystarczy mi co słysze na rodzinnych spendach i potem mnie tylko strach oblatuje niepotrzebnie. Mnie na maksa wkurza takie gadanie. Jedynie moja babunia wspiera mnie i mówi że to tylko tak źle sie zapowiada i żebym sie nie nakręcała.

 
Witam sie z pracy..puki co nie mam nic do robienia wiec buszuje po necie..
mb_1 gratuluje coreczki:) co do wagi dzidziulka to mi lekarz zawsze mowi orientacyjnie ile wazy:) jeszcze 9 dni i kolejna wizyta:))

Wczoraj pol dnia brzuszek mi sie napinal i twardnial i zaczynam sie naprawde tym martwic:((

co do fotellika to ja mysle zeby kupic wozek 3 w 1 ale nie wiem jeszcze jaki i dzisiaj sie porozgladam na allegro i napewno zapytam na watku wyprawkowym o rade:)

milego dnia mamusie:)

Słonce mnie też twardnieje brzuszek, najczęściej przy zmianie pozycji, czasami jak leże czy stoje. Jeśli napięcie nie jest bolesne i nie trwa długo to nie ma sie czym martwić, no chyba że masz skurcze bardzo często to zadzwon do gina:tak::tak:

Ja od wczoraj odczuwam kłucie w srodku ale jak tak Was czytam to wydaje sie ze nie jestem jedyna:tak:

DZIEŃ DOBRY WTORKOWO BRZUCHATKI:-):-) MIŁEGO DNIA I UŚMIECHU:-)
 
ASPARAGIN- dobry i tani, polecam.


Ja też lubię piłkę nożną, wczoraj był o 20 mecz WŁOCHY-PARAGWAJ mój P się napalił, browarów kupił, ale szkoła rodzenia trwała do 22 hi hi , nic dziś sobie odbije. Fajnie ogląda się mecze ale z alkoholem i dobrym żarciem, mi pozostaje to drugie...
Też mam ochotę na kalafiora ale jeszcze leżę i nie chce mi się iść... ale mam w lodówce cukinie to sobie upiekę w piekarniku.

Monia cukinia tez super - moj kalfior juz na palniku, do tego mlode ziemniory i jajo sadzone :-)
Jak to zjem to padne na wyrko do wieczora ...

Wreście ochłonęłam wyspałam się i najadłam po tym całym szpitalu i mogę Wam dokładnie opisać jak to tam było...
Jak pisałam cała historia zaczęła się w piątek pojechaliśmy do szpitala na izbę przyjęć a tam 40 minut biurokracji, wypisywania jakiś papierków i jakiś dokumentów których nie miałam nawet okazji przeczytać (pielęgniarki mówiły szybko szybko bo nie ma czasu), potem pomiar temperatury, ciśnienia, wagi i wzrostu. Po przebraniu się w końcu zostałam zaprowadzona na oddział ginekologiczny i tam mój mąż już nie mógł ze mną iść a ja sama musiałam nieść swoją ciężką torbę (babka nawet się nie zapytała czy pomóc-masakra) na ginekologi znowu jakieś biurokratyczne obrzędy (znowu ciśnienie i temperatura była mierzona). Musiałam czekać na lekarza jakieś 40 minut bo chyba był jakiś poród a jak już przyszedł to dostałam do wypicia glukozę 75 i czekałam 2 h na pobranie krwi. Myślałam że pobiorą mi krew i pójdę sobie do domu ale lekarz zawołał mnie na badania i mówi że zostaję do niedzieli bo chce mi jeszcze dobowy profil glukozy zrobić czy jakoś tak... Zrobił mi USG potwierdził że to jest synek i dokładnie go zmierzył mały ważył 1600 gram :-) ale nadal jest ułożony główką do góry (na szczęście ma jeszcze trochę czasu żeby się przekręcić)
Na sali leżałyśmy początkowo we 3: ja, dziewczyna w 36 tc i kobieta w 25 tc z cukrzycą- jak się później dowiedziałam to do tej pory nie była ani razu u ginekologa (szok) ale szybko ją wypisali ze skierowaniem do specjalistycznego szpitala. później przyjeli jeszcze dziewczynę, której właściwie nie wiadomo co było a przyszła z gorączką i bólem brzucha. W sobotę rano przyjeli jeszcze dziewczynę w 34 tc ze skurczami. W sumie cały pobyt był ok tylko jedzenia jak zwykle za mało i takie sobie a tych dziewczyn co tam leżały to już słuchać nie mogłam ... jakie one miały poglądy na temat wychowania dzieci a w szczególności na temat karmienia piersią... jedna stwierdziła że to jest przeżytek a później to tylko piersi są "sflaczałe" i nie można jeść wszystkiego i nie można na solarium chodzić... masakra myślałam że jej dołożę. Później ta sama zaczeła opowiadać jakie trudne miały porody jej koleżanki o poronieniach i wogóle zaczęła mnie straszyć nie wiadomo czemu... ja to wpuszczałam jednym uchem a drugim wypuszczałam ale ta laska w 34 tc (też pierworódka) to robiła się coraz bardziej blada aż mi jej szkoda
W końcu zrobili mi wszystkie badania ale w niedziele nie było mojego lekarza więc musiałam czekać do poniedziałku ale najważniejsze że jestem już w domu i wszystko jest ok bo w tym szpitalu to bym oszalała!!!

Wspolczuje tej biurokracji i calej atmosfery szpitalnej .. ale najwazniejsze, ze maluch rosnie Ci jak na drozdzach :-)
 
Wczoraj pol dnia brzuszek mi sie napinal i twardnial i zaczynam sie naprawde tym martwic:((

Ja mam to samo, od wczoraj, co jakiś czas jak dłużej idę, to brzuch się napina i kłuje mnie, tak właściwie jakby jajniki. Eh, a wizyta dopiero w następną środę, postanowiłam wyluzowac i więcej odpoczywać.


oliwka - dla mnie na skurcze najlepszy jest magnez, można i do tego potas, jeśli możesz mieć niedobór. Mi pomaga, chociaż od czasu do czasu zdarza się jeszcze lekki skurcz łydki, ale to nie to, co było.

mb_1 - gratulacje z powodu córeczki, mąż niech się nie przejmuje, będzie przynajmniej córunia tatunia jak mówi mój B

Saraa - :szok: ciekawe jak długo trojaczki będą się mogły mamusią nacieszyć...

A ja dzisiaj miałam koszmarny poranek. Wstałam rano i szybko pojechałam na badania - miałam zrobić morfologię, mocz i glukozę 50-tkę. Kolejka jak cholera, przede mną 3 ciężarne + mnóstwo starszych osób, czekałam prawie 2 godziny w 2 kolejkach (najpierw do rejestracji, potem do laboratorium), nie było gdzie sobie usiąść i już myślałam, że wrócę do domu, bo było mi słabo, brzuch mnie zaczął boleć. W dodatku jedna wredna baba chciała się przede mnie wryć do kolejki, co wkurzyło mnie na maxa, więc się trochę uniosła,. Glukoza nie była aż taka zła jak myślałam, w dodatku zapomniałam z domu cytryny. Potem zrobiłam sobie długi spacer, żeby ochłonąć - zakupy, zapłaciłam rachunki i dopiero wróciłam. Jestem wykończona, więc po wyniki chyba dzisiaj nie pojadę. Odbiorę jakoś jutro.
 
reklama
Dzieki dziewczyny za gratki :-)
Mezus juz wymysla imiona i co troche jakis nowy pomysl podsyla na skype.
Justyna dobrze, ze masz juz to za soba. Zawsze w domu najlepiej.
Ja dzisiaj ide na wizyte do ortopedy z moim bolacym biodrem. Ciekawe co mi powie.Trzymajcie swoje magiczne kciuki:-)
Onionek, ale mi narobilas ochoty na takie jedzenie;-)
 
Do góry