Hej Dziewczyny , jestem już po dużej lufce- czyli po wypiciu 75 gram glukozy. Dziękuję za trzymane kciuki i słowa pocieszenia co do diety- to fakt, ja także widze tutaj małe plusy. Narazie małe, ale z czasem moga być całkiem duże te ujemne kilogramy ;-)
Wyniki z glukometru (te pierwsze ) mam takie :
na czczo- 89
po 1 h- 178
po 2 h- 150
Czyli nadal sporo, czeka mnie wizyta u diabetologa, ale najpierw ide z tym dzisiaj do mojego lekarza, nie działa dalej.
Dzisiaj po wypiciu tego ulepka, już po godzinie zrobiło mi się słabo, masakra. Musiałam dzwonić po mojego P, bo bym sama autem nie dojechała na uczelnię do Katowic, a potem do domu. Lektorat zaliczyłam na 5, hmmm to znaczy przepisali mnie ocenę z poprzednich studiów. ;-) Ale już jeden problem z głowy.
ONIONEK, LILU, Agim TRZYMAM KCIUKI ZA WIZYTĘ!!! i łączę się z Wami w tremie, bo sama dzisiaj idę z wynikami
Gizelko, ja napisze podobnie jak Tosia. Nie przesadzaj Kochanie, ja na dzisiaj w zasadzie 3/4 rzeczy to ciuszki używane, jedynie wanienka i skarpetki nowe, a wanienka wygrana w konkursie- pamiętacie?
Wóżek tez kupię używany i wcale nie mam z tego powodu kompleksów, a zaoszczędzone pieniążki wolę wydać na inne ważne dzidziusiowe sprawy, a tych się zawsze nazbiera w trakcie.
Ja bym się nie obraziła, jak by tak tesciowa wybrzydzała, że chcę stary wózek a Ona nowy--- a niech kupi nowy, jeśli ma tylko chęci i możliwości, proszę bardzo :-) Tak do tego podejdz, i Skarbie prosze nie miej kompleksów,swoją miłością możemy dać dziecku wiele więcej niż nowy wózek czy ciuszek. Miłość to wyprawka na całe życie, niezastapiona, jedyna, niepowtarzalna :-) Głowa do góry Gizelko, będziesz kochaną Mamusią :-*
Witam ,za oknem zimno i leje w taka pogode to nawet kawa nie smakuje...
GIZELA !!!! jak ja Ci dam zrywanie jagod to ...*&%*$*&$ !!!!!!
Wiecie co, tak mi się na wspominki zebrało czytając o zbieraniu jagód. Lubię to zajęcie, bo uwielbiam las. Ale dla ciężarówki to raczej tylko rekreacyjnie na chwilę takie zajęcie.
Wracając do wspomnień.
Niemal każde wakacje gdy syn był mały - 3-7 lat, wyjeżdzaliśmy do mojej rodzinki w zachodniopomorskie . Tam króulują piękne lasy i wielu ludzi w czerwcu już sprzedaje jagody przy drodze. Często syn, tak bardzo chciał już zasmakować jagód, ze zanim sami zbieraliśmy to kupowaliśmy juz po drodze słój tych pyszności. Ale pewnego lata coś jagody były późno, nie było widać sprzedających....Ale jak to przy lasach i głównych drogach, pracuja tam Panie zarabiajce swoim ciałem, tzw Panie Tirówki. Mój syn przez okno samochodu wypatrzył , że na skraju lasu stoją jednak Panie...i koniecznie kazał nam się zatrzymywać , że by kupić jagody. Ciężko mu było wytłumaczyć, że jagod nie mają, oferują inne owoce, ale nie są to jagody. Płakał całą drogę do celu, i skarżył się, że stały Panie Jagodzianki a tata z mamą mu nie chcieli kupić. Śmiechu było w całej rodzinie, do dzisiaj opowiadamy to sobie jako anegdotkę, i syn lubi te wspomnienia. A Panie o najstarszym zawodzie świata to już JAGODZIANKI :-)
Dobrego popołudnia i wygłaskajcie i wycałujcie Wasze dzieciaczki i te w brzusiu i te starsze :-)