Agulqa teraz od lipca nie chodzę bo jestem nauczycielem - wiecie, ta grupa zawodowa, która wg mediów nic tylko się obija, ma wieczne pretensje, a zarabiają podobnie jak lekarze (ależ bzdury, śmieję się w głos pisząc, ale taką mamy prasę ;-). Ale od września wracam do pracy, a dokładniej właśnie od 28.08.
Nulini moją pierwszą ciążę prowadziła babeczka prywatnie i brała niemałe pieniądze, a naprawdę do wielu rzeczy można było się przyczepić - i nie mówię tu o drobiazgach. Więc postanowiłam tym razem "zaprzyjaźnić" się z poradnią gin. w szpitalu. I również mam wiele zastrzeżeń. Zresztą, koleżanka, która ma tydzień po mnie termin chodzi i prywatnie i do szpitala - prywatnie okazało się, że ma za gęsty mocz i krew (wyszło z wyników), bierze na to leki, w szpitalnej poradni te same wyniki wszystkie w normie....
Podczas mojej wizyty lekarz nawet się nie pofatygował, żeby zerknąć w kartę i sprawdzić tydzień ciąży - o to i przyjmowane leki wypytywał mnie. Nie lubię narzekać, ale....