reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wizyty u lekarza, USG

lori ścisnęło mnie... ale tak jak prosiłaś, nie ma się co roztkliwiać... dzielna kobietka jesteś i z całego serca trzymam kciuki za powodzenie!
jadźka dokładnie! "co nas nie zabije to nas wzmocni". zawsze wyznawałam tą zasadę.

rozumiem dziewczyny Wasze obawy, nie mogę się z nimi utożsamiać, bo jestem w pierwszej ciąży, ale rozumiem. mi jeden bęcwał, lekarz, w zeszłym roku, powiedział że z moimi jajnikami będę miała problem zajść w ciążę. płakałam i płakałam. czułam się jakbym usłyszała wyrok, a posiadanie dwójki dzieci i męża to było zawsze moje marzenie, taka szczęśliwa rodzinka. dzięki mojej cudownej koleżance, podjęłam się leczenia. dzięki Bogu, nie zdążyłam się położyć do szpitala, jak mimochodem dowiedziałam się że jestem w ciąży. długo staraliśmy się z mężem o bobasa. i pamiętam te łzy za każdym razem, kiedy widziałam że znów mam okres. ale udało się i to jest najważniejsze! z racji tego, że to pierwszy raz, jestem pełna obaw. tym bardziej, że zawsze w życiu miałam pod górkę.
jak to moja przyjaciółka kiedyś powiedziała, mam niezły materiał na powieść - siebie. raz w życiu dotknęłam dna. nie porażki, takiego prawdziwego dna, kiedy już nic nie miało sensu, łącznie z życiem. wszystko co złego mogło się stać, stało się. ale właśnie wtedy, w takich sytuacjach, dowiadujemy się, jak dużo jesteśmy w stanie znieść, jak jesteśmy silne. bo kobieta zniesie wszystko, podniesie się i pójdzie dalej... (lori jesteś kolejnym na to przykładem)
a wiara mi w tym pomaga. bo wierzę, że każdy z nas ma zapisany los. i żeby walić głową w mur, co ma być to będzie.

wow... ale powiało ode mnie "mądrościami", hehe.
 
reklama
Lori i wszystkie inne, które mają za sobą poronienie - nie będę pisać, że Was podziwiam, bo to oczywiste. Jedne przechodzą to lżej, inne zdecydowanie gorzej, ale zawsze jest to ogromne obciążenie dla psychiki (a przynajmniej tak było w moim wypadku). Trzymajmy się jednak myśli, że wszystko już będzie dobrze i z uśmiechem na twarzy dotrwamy do szczęśliwego końca :tak:
 
lori bardzo dzielna babeczka z Ciebie. I tak trzymaj dalej. Nie poddawaj sie nigdy!
Ja też mam jedno poronienie za sobą i czarne myśli w głowie, ale z nimi bardzo silnie walczę. Jutro Usg. Musi byc dobrze!
 
Lori wierzę, że tym razem wszystko będzie dobrze!!! Wiem, że po stracie dziecka trudno się nie martwić i uważam, że mamy do tego prawo, choc niektórzy tego nie rozumieją...Trzymma za Ciebie kciuki by Twoja kruszynka rosła zdrowo!!!:)

gosheek trzymam kciukasy za USG:)
 
Monia, ja miałam usg tak i tak, tj. dopochwowo też, bo brzusznie nie wszystko się chciało uwidocznić jak trzeba.

Ja dziecka nie straciłam, ale jestem wyjątkiem od reguły jak to za pierwszym razem jest w ciąży łatwo i beztrosko - kilkakrotnie krwawiłam, jeździłam po szpitalach, ilu mnie lekarzy i studentów medycyny zbadało z różnym poziomem wyczucia i umiejętności tudzież zdolności interpersonalnych to nie jestem w stanie powiedzieć, szczerze mówiąc szybko przestało mi to przeszkadzać byle dziecko było zdrowe. Też łez wylałam bez liku leżąc na płask 6 tygodni aż potem wolno mi było wstawać na trochę i tak coraz więcej, aż w 5-6 miesiącu wszystko się uspokoiło i mogłam zacząć cieszyć się ciążą, bo już wszystko było ok - prócz infekcji moczowych, które miałam do końca ale to tam akurat pikuś.
Teraz przyznam szczerze zaczynam dopiero wychodzić z fazy "wypierania", udawania, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje tak na wszelki wypadek gdyby tfu tfu coś poszło nie tak. Ale tez cały czas mówię sobie że "dziecko jest silne, ja jestem silna baba, musi być ok" - i tak huśtawka emocjonalna cały czas. U mnie też wyłącznie najbliższa rodzina wie, reszta "krewnych i znajomych" dowie się najwcześniej na Wielkanoc, bo ja wciąż nie mogę uwierzyć w ten mały cud, choć tym razem nic się nie dzieje, żadne krwawienia. Całkowicie rozumiem wyczekiwanie na każde usg, bo ja iby udaję sama przed sobą że jest ok, ale też czekam jak wariatka. Trochę mnie uspokoiło to ostatnie badanie, ale tylko trochę.
Jak bym schizowała po poronieniu to nawet nie umiem sobie wyobrazić jeśli po samych problemach i zdrowym, wspaniałym dziecku mam tak jak teraz.

Ech, trzymam kciuki za badania i pięknie bijące serduszka :-)
 
kurcze z tymi infekcjami bakteryjnymi to też przerąbane :wściekła/y:

wszędzie trąbią jaki basen w ciąży jest wspaniały, ale nigdzie juz nie dopiszą że jak raz wejdziesz do wody to do domu wrócisz z gronkowcem albo innym świństwem :confused2:
Ja się tak załatwiłam w pierwszej ciąży bo poszłam sobie popływać. Później kilka miesięcy walczyłam z bakteriami i niczym wytępić się nie dało, a wiem że to po basenie bo wczesniej robilam badania i bylo czysto.
Moja mama jak sie dowiedziała o tych bakteriach to do razu mnie opierdzieliła że głupia na basen polazłam a przeciez wiem że woda brudna.
Moja mama 20 lat zajmowała się badaniem wód w basenach i wodach gruntowych pod kątem bakteryjnym i nie raz mi mówiła że ten czy tamten basen na granicy normy to nie idź tam. Teraz nie chodze na basen a baaaaardzo bym chciała bo uwielbiam wode.
 
ja słyszałam że jak się w ciąży chodzi na basen to trzeba tampona zakładać :eek: no ale nie wiem ile w tym prawdy ...
 
reklama
Do góry