bunny jeszcze nie wszystko stracone, zaraz doczytasz dlaczego
26 lipca wyszedł mi test pozytywny
2 sierpnia z powodu plamień wylądowałam u gina i się okazało że jest ciąża, ale dużo młodsza - dostałam luteine ale lekarz powiedział ze moze byc różnie i ma się nie nastawiać i ze mam przyjść za 3 tygodnie
8 sierpnia poszłam do zaprzyjaźnionego gina prywatnie (bo wypadł ze mnie "kawałek" tkanki), udając że to moja pierwsza wizyta i okazło się że ciąża się nie rozwija, gin kazał przyjść w piątek 12 sierpnia i gdyby dalej nie było zmian to miałam dostać skierowanie na łyżeczkowanie
12 sierpnia poszłam jak na ścięcie (tez prywatnie) i... usłyszałam serduszko
okazało się że dziecko jest tylko o 1 dzień młodsze niz wskazywała na to data ostatniej @
oprócz tego okazało się że zarodek jest w innym miejscu...
wyszło na to ze była ciąża dwujajowa: en nierozwijający się zarodek "wyleciał" a tego drugiego nikt nie widział wcześniej bo nikt go nie szukał
wyszłam stamtąd ze łzami w oczach bo się nastawiałam na najgorsze
23 sierpnia poszłam na wizytę już na nfz tak jak się umawiałam z ginem i wszystko było oki z dzieckiem ale okazało się że w macicy oprócz zarodka jest krwiak
dalej jestem na luteinie, magnazie i nospie
plamienia wynikaja prawdopodobnie z tego że z krwiaka saczy się krew, ale wg mojego gina to dobrze, ze krew wypływa (ale ja za każdym razem jestem bliska zawału)
następna wizyta 20września i czekam na nią z wielkim napięciem
mdłosci raz wieksze raz mniejsze , piersi bola itp
przyznaje szczerze ze bałam się już nieraz że to koniec, ale jak widać nic nie jest do końca przesądzone
przepraszam ze się tak rozpisałam, ale może komuś tym opisem pomogę i dodam troszke otuchy