Jestem po wizycie. Mały ma 1820 g, więc mam co nosić. Potwierdziły się moje przypuszczenia. Odwrócił się tyłkiem do wyjścia. Ale ma jeszcze czas i dość miejsca, żeby obrać bardziej "popularne" położenie
Podobno mam sporo wód, co tłumaczy rozmiar brzucha. Na następnej wizycie wymaz z pochwy. No i jest jedna rzecz, którą się zdziwiłam. Od jakiegoś czasu nie wchodziłam na wagę, bo myślałam, że pokaże duuużo, a tu miłe zaskoczenie. Mimo tych ciastek, które wcinałam i innych słodyczy, niecały kg przez 3 tygodnie, czyli jestem 5 kg na +. Reszta w normie i nic ciekawego, no może oprócz tego, że zapomniałam pójść do bankomatu i miałam za mało kasy. Ale pan doktor był wyrozumiały i mam zapłacić na następnej wizycie.
Tak się złożyło, że mój lekarz jest kierownikiem oddziału, na którym mam zamiar spędzić trochę czasu w grudniu
(o czym gapa oczywiście nie wiedziała, kiedy pierwszy raz poszła do niego), więc mam szansę urodzić podczas jego dyżuru. Nie mam zamiaru jakoś się z nim umawiać, zobaczymy co przyniesie los. Mam znajome położne, więc bardziej liczę na ich opiekę. A prawda jest taka, że muszą się nami zająć. I nie wiem, czy nawet chciałabym jakiegoś wielkiego tłumu na sali podczas porodu.