anbar pierwsze USG termin na 3.11 , drugie i trzecie 16.11 i później na każdym USG termin się już przybliżał...
U mnie to było z tym namieszane od początku .. może już to opiszę tutaj.
W walentynki miałam dostać @, ale nie przyszedł.. Zrobiłam test- pozytywny. Tydzień później ( a właściwie 11 dni później) zaczęłam krwawić, pojechałam na IP i tam stwierdzono, że poroniłam. Ot tak. Odesłali mnie do domu, powiedzieli że organizm się sam oczyści itd. Tyle stresu...
No i umówiłam sie na wizytę do gina jakiś miesiąc po tym- stwierdził ciąże. I wtedy zgłupiałam. Termin wg jego USG- 3.11 a OM? no własnie.. liczyłam od tego krwawienia wtedy.. choć nie powinnam chyba.. Wspaniały doktor Leon powiedział, że pewnie poroniłam i zaraz po tym zaszłam.. co od początku wydało mi się głupie..
![Zadziwiona(y) :confused: :confused:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/confused.gif)
![Zadziwiona(y) :confused: :confused:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/confused.gif)
i niemożliwe..
Ogólnie pisałam o tym wtedy na Młodych Mamach, więc jak któraś chce poczytać, to zapraszam na ten wątek od lutego
No i w sumie żyliśmy w przekonaniu, że jednego aniołka straciliśmy a drugi pojawił się b. szybko..
Gdybym przeczytała, że jakaś dziewczyna przeżyla to samo co ja opisałam wyżej, pewnie bym ją wyśmiała. No ale tak to wygląda i sama nie wiem co o tym myśleć.
Chyba powinnam dawno zmienić lekarza
edit.
Violet ale robili USG wtedy na IP, no i położna stwierdziła prawie od razu- fasoliny nie ma.