Z
Zovita
Gość
Zovita, mnie gin ostrzegala wlasnie najbardziej przed bolami przypominajacymi menstruacyjne, nawet jak sa lekkie, kazala wziac dwie nospy i sie polozyc na minimum 30min. A tez wlasnie wszedzie czytam ze to mormalne bole i juz glupia jestem... Zwlaszcza ze u mnie bole majace zwiazek z wolniejsza przemiana materii tez przypominaja wlasnie takie menstruacyjne a nie chce tej nospy lykac za czesto, bo sporo bralam na samym poczatku ciazy.
Viltutti, ja mam podobne objawy, jak tylko wstane i pochodze zaraz mnie cos ciagnie albo kluje w brzuchu. Wczesniej uznawalam to za normalne, ale od kiedy wiem o tym zle polozonym lozysku, denerwuje sie kazdym bolem i mysle nad kazdym wykonywanym ruchem. Wczoraj tez znowu mialam wieksze uczucie mokrosci, ale zdecydowanie nie przypominalo to tym razem niczego wodnistego.
Musisz sprobowac sie uspokoic, pamietaj ze Twoj stres nie wplywa dobrze na dziecko. Wspolczuje Ci bardzo tego szpitala i emocjo zwiazanych z pieskiem Ale skoro jestes czesto u lekarza a w szpitalu powiedzieli ze nie ma sie czym martwic, to naprawde sprobuj uwierzyc ze wszystko jest ok.
U nas tez byly wielkie plany odnosnie nie poznawania plci przez meza Wymarzyl sobie ze dowie sie podczas porodu i wtedy mi dumny powie co mamy, tylko potem sie dowiedzial, za ja go nie bardzo widze na porodowce... chce zeby byl ze mna tylko podczas pierwszej fazy, wzglednie na cesarce, jesli tak sie to skonczy i obieca ze nie bedzie niczego podgladal Na druga faze to sie pisze albo sama, albo ewentualbie z mama, obecnosc meza tylko by mnie dodatkowo stresowala. A poza tym ja jestem zbyt niecierpliwa, zeby zyc tyle czasu w niepewnoscic wiec od 3 tygodni znamy plec i jak sie okazuje juz sie to przydalo, dziadek S akurat mocno podupadl na zdrowiu zanim sie dowiedzielismy, ale wiadomosc o meskim prawnuku, ktory w dodatku otrzyma imie po jego ukochabym ojcu, bardzo go zmotywowala do tego zeby sie pozbierac i walczyc z choroba Idzie mu tak dobrze, ze personel szpitalny rozpatruje to w kategoriach cudu, wiec nasz syn juz ma na koncie pierwszy zyciowy sukces
Mój facet się upiera, że chce być przy porodzie, ale ja też zarządziłam że ma kategoryczny zakaz spoglądania poniżej linii mojego brzucha. Najlepiej jakby ograniczył się do głaskania mnie po główce, względnie zostania moim workiem treningowym jak będę wyładowywać bólowe frustracje. Nie wyobrażam sobie, by miał obserwować poród od dołu. Myślę, że trauma zostałaby mu na całe życie.
Też najchętniej wolałabym rodzić z mamą, ale niestety już stwierdziła, że się na to nie pisze.
Cóż, zawsze pozostaje nadzieja że zrobią mi cesarkę