- Status
- Zamknięty i nie można odpowiadać.
reklama
Magdaleona
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Wrzesień 2005
- Postów
- 1 575
Lidijka gratuluje! No nam się nie udało zaplanować, bo myśleliśmy, że "pracujemy" nad chłopczykiem ale cieszymy się z Oliwki i już zaczełam kupować malusieńkie sukieneczki
Dzięki bardzo!Najważniejsze zeby zdrowe było, będę w mniejszości ale będę propagować demokrację, czyli "racja musi być po mojej stronie!"Hi,hi!
Mały właśnie słucha sobie bajki Smurfy, gdzie Garguś właśnie złapał smurfy, aj jaj jaj!Pa!
Mały właśnie słucha sobie bajki Smurfy, gdzie Garguś właśnie złapał smurfy, aj jaj jaj!Pa!
Byłam dziś u gina według usg termin przesunął się na 5tego, miałam pierwszy raz robione usg brzuszne na dopochwowym ponoć już nie wiele byśmy widzieli ze względu na rozmiary dzidziolka, który ma główke szeroką na 5,5 cm i to jedyna rzecz jaka została dziś zmierzona - w zasadzie wogóle mieliśmy nie robić usg, ale gin nie dał się długo prosić i zajrzeliśmy maluchowi między nóżki i ponoć to co było widać bardziej przypomina klejnoty niż niunie - mam fotki ale nie wiem czy uda mi się zeskanować - tak więc na 80% facecik ;D następna wizyta za 3tyg. Mam nadzieje, że się potwierdzi bo nie wytrzymam i będe mówić i myśleć o dzidzi jak o chłopcu jak się okaże dziewczynką to mam nadzieje, że mi wybaczy Maluch leży w poprzek i główke ma pod moim serduszkiem. Gin był zadowolony z wyników bo oznaczają, że sorbifer działa i pozycje, które były na niskim poziomie się nie pogorszyły, ale z magnezu nici i zobaczymy za 3tyg jak się będzie rozwijać sytuacja na skurcze łydek ponoć trzeba jeść dużo pomidorków
Oj, świntuchy.
Fajnie, że lekarz nie dał się prosić u mojej lekarki to nawet błagania na kolanach nie pomogą, ma kobieta swoje zasady: nie mówi przed końcem 24 tygodnia. Ale jutro przy usg będzie drugi lekarz to może się czegoś bardziej konkretnego dowiem.
Fajnie, że lekarz nie dał się prosić u mojej lekarki to nawet błagania na kolanach nie pomogą, ma kobieta swoje zasady: nie mówi przed końcem 24 tygodnia. Ale jutro przy usg będzie drugi lekarz to może się czegoś bardziej konkretnego dowiem.
Asiu mój doktor też nie chcial narazie nic mówić wolał poczekać do następnej wizyty, nawet usg mieliśmy nie robić, ale biedak jeszcze mnie nie zna dobrze, zrobiłam odpowiednią minkę (ala kot w butach ze Shreka2) i jakoś się udało, z kobitką by chyba nie przeszło a i wizyty mam teraz co 3tyg nie 4
Byłam, widziałam! Maleństwo machało wszystkimi kończynami, po czym wyciągnęło się z łapinką nad głową, dokładnie jak tatuś i nasz kot. Więc niewzruszony mąż miał lekko rozmydloną minę (pierwszy raz był na USG, niespecjalnie miał ochotę i to ja go ciągnęłam, ale teraz cos mi mówi, że już nie będzie się wzbraniał!). Cudne to było. A teraz mam wrażenie, że dotarło do niego, że to nie tylko moje dolegliwości i cackanie się, tylko konkretna istotka i jest jakiś inny. Zaczął się przyglądać brzuszkowi, że chyba już widać, i że się będą dopytywać znajomi, i odważniej mowi do mnie "wy"... Ach, cuda techniki...
Sama wizyta - nie liczę wrażeń, bo te są bezdyskusyjne - należała do średnio przyjemnych. Poszliśmy do prywatnej przychodni, bo koniecznie chciałam, żeby mąż zobaczył, no i sama byłam stęskniona, a mój lekarz uważa, że nie ma potrzreby robić często USG, dopiero na początku grudnia zrobimy połówkowe. Gabinat był zamknięty, mimo precyzyjnie umówionej godziny lekarka przyszła z kimś z personelu i 20 minut sterczeliśmy pod drzwiami, a one tam sobie pogduchy urządziły, aż się wkurzyłam i zaczęłąm się bez pardonu dobijać. Ani przepraszam, ani wyjaśnienia, do tego lekko się spieszyła i wszystko sie odbyło na odbębnego. Więc dostrzegłąm i to, że chciałą jakąś kartę, o której nikt mnie uprzedzał przy rejestracji, i to, że musiałam się upomnieć o ręczniki papierowe do powycierania żelu (i zużyłam im o wiele więcej niż potrzeba było, chi chi). Jeśli ktoś z Wrocławia byłby ciekaw, mogę podać szczegóły adresowe w celach antyreklamowych.
No, pal sześć, już tam nie pójdę, a wrażenia były jak należy.
magduśka
Sama wizyta - nie liczę wrażeń, bo te są bezdyskusyjne - należała do średnio przyjemnych. Poszliśmy do prywatnej przychodni, bo koniecznie chciałam, żeby mąż zobaczył, no i sama byłam stęskniona, a mój lekarz uważa, że nie ma potrzreby robić często USG, dopiero na początku grudnia zrobimy połówkowe. Gabinat był zamknięty, mimo precyzyjnie umówionej godziny lekarka przyszła z kimś z personelu i 20 minut sterczeliśmy pod drzwiami, a one tam sobie pogduchy urządziły, aż się wkurzyłam i zaczęłąm się bez pardonu dobijać. Ani przepraszam, ani wyjaśnienia, do tego lekko się spieszyła i wszystko sie odbyło na odbębnego. Więc dostrzegłąm i to, że chciałą jakąś kartę, o której nikt mnie uprzedzał przy rejestracji, i to, że musiałam się upomnieć o ręczniki papierowe do powycierania żelu (i zużyłam im o wiele więcej niż potrzeba było, chi chi). Jeśli ktoś z Wrocławia byłby ciekaw, mogę podać szczegóły adresowe w celach antyreklamowych.
No, pal sześć, już tam nie pójdę, a wrażenia były jak należy.
magduśka
reklama
Też wczoraj byłam u gina. Zbadał mnie, nawet nogi mi pooglądał, czy nie mam żylaków. Ze mną wszystko w porządku. Z maluchem też, przynajmniej na te badania, które do tej pory były robione (czyli gł USG i słuchanie serca).
Posłuchaliśmy bicia serca malucha - cune łubudu , ale USG nie zrobił.
Nawet mi to pasuje, bo w najbliższym czasie wybieram sie prywatnie - ginka ma lepszy sprzęt, a nie chce robić USG częściej niż raz na miesiąc. Więc wolę sobie u niej pooglądać malucha
A za miesiąc mam iść na szegółowe USG, które będzie wykluczało rózne wady malca
Posłuchaliśmy bicia serca malucha - cune łubudu , ale USG nie zrobił.
Nawet mi to pasuje, bo w najbliższym czasie wybieram sie prywatnie - ginka ma lepszy sprzęt, a nie chce robić USG częściej niż raz na miesiąc. Więc wolę sobie u niej pooglądać malucha
A za miesiąc mam iść na szegółowe USG, które będzie wykluczało rózne wady malca
- Status
- Zamknięty i nie można odpowiadać.
Podobne tematy
Podziel się: