Monia ale te 1300 km to nie to samo co u nas. autostrady cały czas wiec mozna szybciej jechac, u nas taka trase to minimum 20 godz. trzebe by było jechac
Ale po Polsce i tak trochę mamy jazdy. Myśleliśmy o tym by trasę podzielić na dwie części: pojechać z Piły do mojego wujka, a taty kuzyna, do Hannoveru (to ok 700 km), przenocować i stamtąd jechać na południe Niemiec pod granicę szwajcarsko-niemiecko-francuską (to ok 600 km). No chyba, że wujka akurat nie będzie to będziemy musieli jechać non stop.
A nie mam pojęcia czy Witek przespałby nockę w aucie. W dzień jak jedziemy to zdrzemnie się ok 30 minut i koniec, nawet jak podróż trwa 8 godzin
No i rodzice na serio mówią o tym wyjeździe nad morze z Emi. Póki co jestem w szoku, bo to będzie zaraz po urodzeniu maluszka, odciążą mnie, Emilce też się to przyda, ale z drugiej strony...
Lorien, ty odetnij pępowinę Emilki, bo nie będzie miejsca na drugą ;-)
A tak na poważnie, to myślę, że Emi da sobie świetnie radę bez was, a wy będziecie mieli czas tylko dla maluszka. Będziecie mniej nerwowi, bo pewnie Emi dawałaby się wam w domu nieźle we znaki. A tak jak wróci będzie miała co opowiadać, a wy oswoicie się z nowym małym ssaczkiem
;-)
No proszę, tu to nie jedna matka powinna odciąć pępowinę
Co wy, przyrosła wam ona na stałe
;-)
Ja to jednak wyrodna jestem. Pępowinę odcięłam dość szybko (po miesiącu od narodzin Witka - pierwsza wizyta w szpitalu), ale przez te moje częste pobyty w służbie zdrowia nie lubię synka zostawiać na dłużej. Nie chcę więcej razy przeżywać tego, że mnie syn nie poznaje
Ale on miał wtedy niespełna roczek i w razie czego mam nadzieję, że teraz byłoby już inaczej.