reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

witam
Mam pytanie, czy któraś z pan byłaby zainteresowana podzieleniem się swoimi doświadczeniami z bycia macochą w programie telewizyjnym?
albo nawet lepiej, znają panie jakiegoś ojczyma, który by miał coś na ten temat do poweidzenia? :-)
 
reklama
Jestem (a raczej byłam)macochą dość krótko, bo raptem 1,5 roku mieszkałam pod jednym dachem z pasierbicą. Było koszmarnie. Do tego tatuś zwariował dla córeczki i zapomniał o żonie. Podziwiam wszystkie kobiety, które są w stanie wytrzymać taki "kocioł" i nie rozpaść się na kawałki...
 
Zaczęłam przeglądać ten wątek w przypływie złego humoru związanego z wizytą moich pasierbów: dziewczynka 14 lat, chłopiec 10 lat.

Piszę ten post, bo zupełnie nie radzę sobie ze swoją pasierbicą, a raczej z tym w jaki sposób jest wychowywana przez swoją matkę.
Mam 30 lat, pochodzę z tradycyjnej, fajnej rodziny. Nie jestem konserwą;-), ale też wyznaję pewne zasady,którymi staram się kierować w życiu..Niestety ex mojego męża uosabia wszystko czego nie cierpię u innych ludzi: wyrachowanie, wygodnictwo,brak szacunku dla pracy innych. To wszystko właśnie wpaja owa ex swojej córce i synowi
Przykłady:
Ponieważ ex lubi towarzystwo bogatych ludzi i szuka go za wszelką cenę, nie pozwala swojej córce zadawać się z " normalnymi" ludźmi. Jeśli znajomy/a nie ma bogatych rodziców nie wolno moim pasierbom się z nimi zadawać. Muszą grać w tenisa z dziećmi,których nawet nie lubią. Swojemu synowi na 8 urodziny kupiła zestaw do golfa,żeby z nim chodzić do clubu i tam szukać sobie kolejnego frajera,który ją będzie utrzymywał. ( Kobieta 44 lata nie ma nawet matury, praktycznie nigdy nie pracowała).
Znalazła takiego: jak wiem od znajomych mówi o nim,że okropnie wygląda ( faktycznie: jest chudy i łysy) ale dużo zarabia.
Jej córka już stwierdziła,że tylko głupie kobiety pracują. Jak tu polemizować??????
Pasierbica miała duże problemy z nauką, jest dyslektyczką. Do tego jest strasznie leniwa...ciągle ogląda tv, a jedyną rozrywką są zakupy. W związku ze szkołą było naprawdę wiele kłótni z dziewczynką. W końcu ex wymyśliła,że wyśle małą do szkoły z internatem, oczywiście najdroższym w całym kraju, bo tylko tam mogą pomóc jej choremu dziecku, a przy okazji można się pochwalić znajomym. Mój mąż stwierdził,że nie jest w stanie zapłacić za ta szkołe ( naprawdę nas na to nie stać). Ktoś podpowiedział ex,że jeśli dziecko ma problemy psychiczne, to państwo zwraca koszty takiej szkoły w ramach terapii ( sytuacja dzieje się w Niemczech) Ta dziewczynka została więc zawieziona przez matkę do zakładu psychiatrycznego dla nieletnich! i opłaciła lekarzy by ci wydali potrzebne dokumenty. Dziecko w końcu trafiło do tej szkoły i od pól roku bierze najsilniejszą dawkę Concerty, leku kóry jest w działaniu podobny do amfetaminy. Dziewczynka jest grzeczna, świetnie się teraz uczy, bardzo schudła. To wszystko wprawiło jej matkę w bezgraniczny entuzjazm... Problem polaga na tym, że dziewczynka po tych lekach jest ciągle śpiąca a co gorsze uzaleznila się od tych leków: jeśli pytamy czy je kiedys odstawi, reaguje krzykiem i płaczem,twierdząc,że bez nich nie da sobie rady w życiu,że znów będzie miała problemy w szkole i na pewno przytyje,a w przyszłości wyląduje na zasiłku....Jak tu polemizować???
Matka jest tak zadowolona ze swej córki,że daje jej duże sumy pieniędzy,kupije markowe ubrania, pozwala jej się ubierać tak wyzywająco,że szczerze mówiąc wstydzimy się gdzieś z pasierbicą wyjść( sukienka ledwo zakrywająca pupę i piersi na wierzchu, do tego długie kozaczki- wiadomo chyba o czym mówię- to codzienny strój 14 dziewczyny).... jak tu coś wytłumaczyć,że strój należy raczej dopasować do okazji????
Jak i oczym rozmawiać z takim dzieckiem, bo to przecież jeszcze dziecko..
 
flyonthewall Witaj
bardzo cięzka sytuacja, ale nie ta takiej z której nie można wyjść! Przede wszystkim powinniście z partnerem i dziećmi ustalić zasady panujące w Waszym domu, które dotyczą wszystkich domowników! Jeżeli ex ma inne raczej ich nie zmienisz, ale też za bardzo ich nie neguj! Po prostu odetnij od Was to co tam się dzieje, a spróbujcie Wasze zasady wprowadzać razem i BARDZO KONSEKWENTNIE je stosować i wymagać. Ale ważne jest, aby dzieciaki wiedziały jakie są to zasady :D
Nic nie piszesz o relacjach Ty-dzieciaki. Piszesz "dziewczynka" niestety one o sobie nie myślą jako dziecko a już chcą aby je traktować jak dorosłe, a wymagać jak od dzieci :) Piszesz, że dzieciaki mieszkają w Niemczech a Wy też? Aby coś więcej Wam podpowiedzieć trzeba znać Wasze relacje, kontakty, częstość widywać.
Ja na co dzień mam do czynienia z młodzieżą w tym wieku, jak widać z suwaczka, w naszym domu mieszka już prawie 16 letni chłopak :) jest on moim pasierbem i tez daje ostro "popalić".
 
Przychylam się do słów poprzedniczki. Dobrze że masz swoje zasady ale pamietaj ze są na tym świecie takie słodkie dzieciątka których w żaden sposób nie przekonasz do siebie. Z tego co przeczytałam to wydaje mi się że Twoja pasierbica lubi robić wokół siebie mały szum i wielki efekt, a jeśli do tego widzi że działa to na Ciebie jak płachta na byka to traktuje to jak zabawę. !!!!!! Jak chce sie ,,tak,, ubierać to proszę bardzo. To TY musisz się postarac żeby w tej całej sytuacji nie zwariować. To Ty muszisz wprowadzic swoje zasady do waszego życia (mam na myśli Ciebie i Twojego partnera). Przykro mi ale muszę napisac jeszcze jedno........ NIE PRZEZYWAJ TEGO tak bardzo!!!! Żyj własnym życiem bo i tak w takich związkach to my-macochy jestesmy najgorsze...... tylko że później okazuje się że najbardziej cierpimy. Powodzenia i cierpliwości.
 
Witajcie
przesledzilam caly watek odnosnie macoch, ktora min. ja jestem.I odetchnelam z ulga, ze nie sama mam takie problemy. Szkrab mojego meza ma obecnie 5 lat, jestem w ich zyciu od 3 lat....poczatkowo bylo slodko....bo maly mial niewiele lat i jako malec nie dal soba manipulowac, ale teraz zaczynaja sie schody....jak to sie mowi:"male dzieci -maly klopot, duze dzieci- duzy klopot". Maly co prawda nie pamieta jak rodzice byli razem, ale pamieta to ciagle jego mama, ktora czesto, gesto daje sie nam we znaki...nie tylko wymyslajac bzdurne historie, ale rowniez manipulujac dzieckiem, ktore jest skolowane...czasami rece mi opadaja, bo cala moja i meza praca wczesniejsza i bierzaca z malcem idzie na darmo, bo matka wpaja mu zupelnie inne wartosci, albo raczej nie wpaja mu niczego. Maly niestety ma dwa domy, czyli jest "dom mamusi" i "nasz dom" ...w domu mamusi swoboda wszelka, syf- malaria(jakbym zdjecia pokazala to pewnie nie jedna z was zlapala by sie za glowe), brak jakichkolwiek granic, na wszystko pozwalane itd... u nas : panuja jako takie zasady, ktore wszyscy przestrzegamy, nie ma ogladania tv przez dziecko dluzej niz 1h, sprzatanie po sobie po jedzeniu( postawienie szklanki i talerza w zlewie lub obok, bo nie zawsze maluch siegnie tam), sprzatanie zabawek....oraz proste na co dzien :prosze, dziekuje i przepraszam....wszystko w domu matki jest odwrotnie....jak przyjechalam do domu meza i zamieszkalam z nim, maly przychodzil do nas 3x w tygodniu, to ja go uczylam jesc cieple posilki(czasem siedzielismy oboje 2h przy stole, byl placz i lament) , nie chcial jesc nic wczesniej u ojca, a faceci wiadomo jacy sa....a u matki gotowe jedzenie ze sloiczka dla malucha zimne lub z lodowki, ja zaczelam gotowac domowe obiady....maly nie umial tego jesc mimo ze bylo rozdrobione, dziecko w wieku 2 lat nie potrafilo gryzc. Ja nauczylam go korzystac z nocnika i toalety, bo mama nie miala na to czasu , latwiej bylo jej zalozyc pampers niz uczyc i pilnowac malucha by korzystal z nocnika...i wiele by jeszcze wymieniac.
Niestety ex nie ma czasu dla dziecka , nawet jak jest chore prowadzone jest do przedszkola, zabierane przez meza w zlym stanie zostaje u nas za kazdym razem i jest leczone przez nas po wczesniejszym zaprowadzeniu do lekarza.Podejrzewamy ze maly ma slaba odpornosc poniewaz caly czas jest niedospane i zmeczone, nie jada owocow , nawet nie wiadomo co jada w domu u matki.Pierwszy posilek zjada w przedszkolu( tu nazywane jako daycare) i podejrzewam ze ostatni tez, bo przez matke odbierane jest o 5 po poludniu.Jest zmeczony i padniety , bo opiekunki w przedszkolu maja zakaz kladzenia malego na poobiednia drzemke nawet gdy on tego potrzebuje, a potrzebuje bo gdy jest odbierany przez meza, zasypia w samochodzie a pozniej dosypia u nas kolejne 2-3h....matka twierdzac ze nie chce by dziecko w przyszlosci uzaleznilo sie od prochow zapisuje go na jakies zajecia poza przedszkolem , jak nie basen to lyzwy, pilka nozna itd...sama spedzajac z nim jak najmnie czasu.Nie rozumiejac ze tak naprawde to malec bardziej potrzebuje jej niz tych wszystkich lekcji na ktore bedzie mial czas w wieku szkolnym.Nie pomagaja tlumaczenia meza , ze dziecko teskni za nia, ze tylko dziennie przebywa z nia max 2h (rano zaprowadzane do przedszkola 6 a odbierane 5 po poludniu wiec ma czas na jakas bajke, kapiel i spac), ze w przyszlosci to czy bedzie bral prochy zalezy od tego jakie bedzie mial relacje z nia , a nie ztrenerem od nauki lyzwiarstwa czy plywania....
wszystko to co napisalam wyzej sklada sie na to ze maly nie chce ostatnio z nami wogole zostawac , chce do mamy, my raczej nie jestesmy dla niego rodzina, zauwazylam ze zaczyna traktowac ojca w podobny sposob jak jego mama, na zasadzie przynies, wynies, pozamiataj- czyli to Ty masz mnie zawiesc do mamy, to Ty masz mi kupic to itd....nie ma w dziecznosci, nie ma niczego....smutne i dobijajace jest to gdy wklada sie w serce w relacje , ktore pozniej obracaja sie przeciw nam....tyle na dzis pozdrawiam wszystkie macochy....ktore nie zawsze sa te zle....
 
esperanza77 duży ukłon w Twoją stronę :D Super, że tak dbasz o tego malucha :) i wkładasz w jego wychowanie tyle serca!!!
Niestety tak często się zdarza, że kochane mamusie czy też tatusiowie , psują nam relacje z dziećmi... Ale pamiętaj nigdy ta NASZA praca nie pójdzie na marne i co najważniejsze jest szansa, że jednak te dzieciaki kiedyś docenia nasza pracę :D POWODZENIA W WALCE Z WIATRAKAMI....
 
Dziekuje minka...czasem niestety mnie ponosi dlatego zajrzalam na ten watek, staram sie nie wyladowywac swojej frustracji na tym maluchu, nie moge powiedziec , ale mam ogromne wsparcie w mezu, on docenia to co robie dla niego ale i dla jego syna....gorzej tak jak mowie obecnie jest z malcem widze jak sie oddala od nas i w sumie dochodze do wniosku ze nic nie moge zrobic...widze zgubny wplyw matki , ktora ma postawe roszczeniowa, nigdy moj maz nie uslyszal od niej dziekuje,nigdy....niestety syn traktuje ja jak wyrocznie, to ona jest dla niego autorytetem , podam teraz przyklad: maly nie zostanie z nami do nastepnego dnia, bo mama mu nic takiego nie powiedziala itp.( zdarza sie ze ona mu zwyczajnie zapomni powiedziec)...ojciec moze mu tlumaczyc ile wejdzie , ja rowniez , nic nie pomaga....coraz czesciej slysze gdy przebywa z nami" a mama to powiedziala to" lub tamto....i tak wkolo...a u mamusi w domu nie musze sprzatac zabawek itd...wiec tylko powiedzialam bo troche mnie ponioslo: " czy widzisz tu gdzies swoja mame? ona tu nie istnieje, jak pojedziesz do mamy mozesz z nia mieszkac w takim balaganie jak Ci odpowiada, ale tu musisz posprzatac zabawki po sobie, bo nie ma tu nikogo , kto to zrobi za Ciebie, jestes na tyle duzym chlopcem , ze jesli bawisz sie zabawkami, to pozniej musisz je uporzadkowac...bo nastepnym razem jak przyjedziesz nie bedziesz mogl znalezc nieczego" ....jest wiele innych sytuacji , ktore najprosciej w zyciu mnie irytuja...ale tego nie zmienie, kazdy w zyciu niesie jakis bagaz ....ja niose go razem z moim mezem....
 
Dziekuje minka...czasem niestety mnie ponosi dlatego zajrzalam na ten watek, staram sie nie wyladowywac swojej frustracji na tym maluchu, nie moge powiedziec , ale mam ogromne wsparcie w mezu, on docenia to co robie dla niego ale i dla jego syna....gorzej tak jak mowie obecnie jest z malcem widze jak sie oddala od nas i w sumie dochodze do wniosku ze nic nie moge zrobic...widze zgubny wplyw matki , ktora ma postawe roszczeniowa, nigdy moj maz nie uslyszal od niej dziekuje,nigdy....niestety syn traktuje ja jak wyrocznie, to ona jest dla niego autorytetem , podam teraz przyklad: maly nie zostanie z nami do nastepnego dnia, bo mama mu nic takiego nie powiedziala itp.( zdarza sie ze ona mu zwyczajnie zapomni powiedziec)...ojciec moze mu tlumaczyc ile wejdzie , ja rowniez , nic nie pomaga....coraz czesciej slysze gdy przebywa z nami" a mama to powiedziala to" lub tamto....i tak wkolo...a u mamusi w domu nie musze sprzatac zabawek itd...wiec tylko powiedzialam bo troche mnie ponioslo: " czy widzisz tu gdzies swoja mame? ona tu nie istnieje, jak pojedziesz do mamy mozesz z nia mieszkac w takim balaganie jak Ci odpowiada, ale tu musisz posprzatac zabawki po sobie, bo nie ma tu nikogo , kto to zrobi za Ciebie, jestes na tyle duzym chlopcem , ze jesli bawisz sie zabawkami, to pozniej musisz je uporzadkowac...bo nastepnym razem jak przyjedziesz nie bedziesz mogl znalezc nieczego" ....jest wiele innych sytuacji , ktore najprosciej w zyciu mnie irytuja...ale tego nie zmienie, kazdy w zyciu niesie jakis bagaz ....ja niose go razem z moim mezem....

a może młody po prostu was sprawdza jak daleko może się posunąć :D
Wiesz dzieciaki zawsze ciągną tam gdzie jest prościej i wygodniej dla nich :)
Ja mam wrażenie, że często jest tak, iż my "podłe" macochy bardziej przeżywamy/przejmujemy się wychowaniem pasierbów! Czasami powinnyśmy troszkę pofolgować! Odpuścić :)
 
reklama
@mysz1979 Masz rację, absolutnie powinnam przestać się przejmować..Bardzo chcę się do tego wszystkiego zdystansować..ale nie mogę..Moi pasierbowie od zeszłego roku chodzą do szkół w różnych landach, w związku z tym mają letnie wakacje w różnym czasie. Do tej pory było tak,że spędzali u nas połowę wakacji letnich.tj ok3 tygodni.
Teraz to się zmieni: najpierw jedno będzie 3 tygodnie, potem drugie tyle samo czasu.
Zaprotestowałam: nie chcę spędzić całego lata ze swoimi pasierbami, też mam prawo do odpoczynku. Powiedziałam to mężowi..no i się zaczęło: że jestem bezduszna,że nie chcę mu pomóc,że pokazałam prawdziwą twarz i że oni,tzn.on i dzieci sobie poradzą...Przykro mi się zrobiło...bo często jest tak,że gdy oni są u nas ja się nimi bardziej zajmuję niż on, wiadomo jak się zachowują ojcowie: gazeta lub tv a dzieci robią co chcą..
 
Do góry