reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

my byliśmy zdania ze moje zdanie jest rownowazne ze zdaniem meza....wiec mam takie samo prawo ukarać małego jak jest niegrzeczny.....i owszem maly się buntowal.....wręcz wrzeszczał ze nie jestem jego mama tylko szma---tą......takie słowa od 6 latka slyszalam.....bo tak się uczyl od mamusi......ale z czasem mu przeszlo.....bo jak się uspokoil i szlam do niego do pokoju to mu mowilam ze mi się to nie podobalo co robil ze inne dzieci się tak nie zachowują....i ze jak jest grzeczny to lubie się z nim bawic......i potem bez niczego szaleliśmy z zabawkami...maly zapominal i tematu nie było więcej.....

jak Olcia wyczuje (a szybko to się stanie) ze możesz mniej niż tato to będzie to wykorzystywać....i dojdzie do tego ze będziesz się klucic z narzeczonym.....bo mala będzie przy tobie pokazywala na co ja stać, a przy tacie będzie zachowywać się normalnie.....i narzeczony za nic ci nie uwierzy ze mala przy tobie jest nieznosna.....i może pomyslec ze ty sobie tak gadasz bo nie chcesz żeby mala przyjezdzala.....

musisz ty tez uwierzyć w to ze nie jesteś dla tego dziecka tylko weekendowa ciocia......do ciebie rozniez należy wychowanie malej bo jesteś jej macocha....musisz dac jej dużo ciepla i oparcia, ale musisz tez wiedzieć kiedy ja skarcić ....mala musi znac swoje granice, to jej da tez poczucie bezpieczeństwa....i z czasem to da naprawdę dobre skutki.....

teraz tak mowie bo widze ze rzeczywiście to daje dobry efekt.....ale na początku nie miałam pojęcia jak sobie z malym poradzić.....zwłaszcza ze od początku matka nastawiala go przeciwko mnie....ale to już inna historia:):):)
 
reklama
Narzeczony też mnie popiera i Ola widzi ze tata ma takie samo zdanie. Całe szczęście ze ja pojawiłam się już po rozpadzie małżeństwa bo partnera matki wręcz nienawidzi , choć lubiła go dopóki nie zamieszkali razem. Dziś jedziemy do teściów i bierzemy na chwile Ole- zobaczymy co dziś będzie się działo.
 
Dziewczyny jak sądzicie czy mam jeszcze szansę awansować na "mamę". Znam dzieci mojego męża od 3 lat ( miały wtedy 3 i 5 lat) i do teraz mówią mi po imieniu. O ile w domu mi to nie przeszkadza to w szkole, sklepie, przy koleżankach i kolegach dzieci nie mogę tego znieść, jest mi strasznie przykro , czuję się wtedy jak ich niańka a nie mama.

Myślicie ze może się coś jeszcze zmienić???

Od chłopca raz jak byłam z nim w szpitalu i zabroniłam mu mówić do mnie po imieniu, bo wiecie jak jest zaraz mnie wyproszą, że nie jestem rodzicem to mi powiedział, że on mamo nie będzie mówił bo to jest kłamstwo, a poza tym on już się tak przyzwyczaił i nie może mówić mi mamo bo czułby się jak by to mówił do innej osoby.

Nie wiem co mam robić, przeżywam ostatnio kryzys a tu się zbliża dzień matki i trzeba iść do szkoły i usłyszeć to dla ciebie Dorota siedząc w tłumie matek.
 
truskawko nie chcę cię zasmucać, ale w tym wieku dzieci (domniewam 6 i 8lat) może być bardzo trudno... dzieci albo mówią mamo /tato od razu albo dojrzewają do tego i pojawia sie magiczne słowo u nastolatka :) ale sa takie co nigdy...
 
Minka_12 łudzę się, że może nastąpi to wcześniej niż będą nastolatkami ;-) mam nadzieję, że będę miała też własne dziecko i wówczas usłysze to magiczne słowo " mama". Jednak trochę się boję jak wówczas będzie czuła się pozostała dwójka, czy nie będzie im przykro , że one nie mają do kogo mówić mamo. Boję się też że tata będzie je faworyzował, bo one nie mają mamy, a dzidziuś będzie miał oboje rodziców.
 
Cieszę się, że znalazłam ten wątek :) Od prawie 5 lat jestem macochą obecnie prawie 10 latka. Ma on matkę, więc nie jestem "tą jedyną" i nie jest moją rolą matkę mu zastępować. Rodzice wychowują go naprzemiennie. Na mnie mówi "ciocia". Przez te 5 lat nasze relacje już raczej się utarły, ale miło mi będzie czasem tu zajrzeć po jakieś doraźne wsparcie. Największe problemy mamy z jego matką, bo potrafi zrobić przysłowiowe "z igły widły". Teraz cały ten patchwork szykuje się na nową generację. Mały dopytywał się, kiedy będę mieć dzidziusia, bo jego mama bierze w tym roku ślub i on będzie miał rodzeństwo, a chciałby mieć z każdej strony. Jeszcze o tym nie wie, ale niedługo się dowie, że zaskoczymy go tym rodzeństwem szybciej, niż matka. Cieszymy się, że jest do tego tematu pozytywnie nastawiony.

W życiu z orbitującym dzieckiem z rozbitej rodziny, oraz stale obecnymi opowieściami o jego mamie nie brakuje rozmaitych dziwnych i czasem trudnych sytuacji. Ale jakoś dajemy radę. Bardzo się cieszę, że będę mieć wreszcie swoje dziecko, bo próby wychowywania nie-swojego, w dodatku kontrwychowywanego (w totalnie innym stylu) przez jego własną matkę, odarły mnie z wielu złudzeń. Już wiem, że nie nauczę pasierba wielu spraw dla mnie bardzo ważnych, bo jego matka uczy go innego systemu wartości. I już dawno pogodziłam się z tym, że on będzie zawsze inny. Mam nadzieję, że relacje w rodzeństwie jakoś się ułożą, chociaż to będzie duża różnica wieku. No nic. Zawsze warto mieć grupę wsparcia :)
 
Widze, ze temat upadł, ale spróbuję. Jest to jedyne forum, które nie krytykuje macoch. Nie ma tu tekstów w stylu widziały gały co brały. Lub jesteś starsza i madrzejsza, ale jak sie widzi kiedy pasierb 11 letni patrzy z uśmiechem w oczy i robi na złość jak dorosły człowiek, to nie można ustąpić. Gdzie miejsce na moje szczeście. Ja już nie daje rady. Ale od poczatku. Poznałam męża jak byłl już po rozwodzie, jawiła się przed nami piękna przyszłość. Jednak okazało się, że matka młodego piła strasznie i razem postanowilismy zawalczyc o dziewcko. Walczyłam jak lwica i udało sie, młody zamieszkał z nimi, jesteśmy już razem od 3 lat, uczyłam mlodego wszystkiego, był jak dzikus, jadł tylko kurczaka i chleb z nutellą. Dalam z siebie wszystko, nauczyłam go wiele, aż pojawiła sięmamusia, która zaczeła buntowac młodego przeciwko mnie. Teraz jestem wrogiem nr1. Nic nie znaczę, mąż podważa mój autorytet, nie są ważne moje uczucia i potrzeby. Nawet w podroż poslubną nie chciał jechać bez niego, ma poczucie winy i obseje na jego punkcie. Próbowałam mu wytłumaczyć, że jego zachowanie zniecheca mnie bardziej do mlodego, ale on odpowiedzial, mnie tez. Nie daje juz rady, tlumacze, ze potrzebuje czasem pobyc troche z nim, ale nic nie skutkuje, młody jest najwazniejszy. Zaczynam go nienawidzic, potrzebuje pogadać i nie mam z kim, moze tu znajede kogos, kto mnie zrozumie. Pozdrawiam wszystkie macochy, które dały z siebie wszystko i dostaly kopa od pasierba lub pasierbicy i meza. Zazdroszcze tym macochom, które maja ich tylko na wekeendy. Chciałbym nawiazac kontakt z kims, kto mnie zrouzmie.
 
Troche puzno ale moze sie uda !!! Mam podobnie, jestem z mojim partnerem 3 Lata od 2 mieszka z nami jego syn. Obecnie ma on 14 Lat !!!! Jest najbardziej leniwym dzieckiem jakie znam, ma Problem ze wszystkim doslownie ze wszystkim !!! Na dodatek obok nas mieszka jego babcia ( Mama Partnera) ktora robi wszystko co on chce, doslownie. Postrafi w nocy robic jego ulubione danie bo maly ma ochote!! To nic, ze juz spala bo maly chce!!! Ciagle pretensje, awantury nie powiem jest juz lepij bo na samym poczatku znajomosci mlody spal z Ojcem u Nas i z Mama u nich troche mi zajelo wyjasnienie ze 12 latkowie spia sami !!! Uwaza, ze wszystko mu sie nalezy, jest arogancki, chamski, wulgarny potrafi grac aniolka przy Ojcu a przy mnie lepij nie gadac. Jestem w ciaglym stresie!!! Staram sie z nim dogadywac raz jest oki raz nie ale sa sytulacje ktorych nie pojmuje !!! On ciagle ssa kciuka, potrafi przytulic sie do Ojca i brzuch mu lizac. Traktuje go dobrze, zawsze o nim mysle jak jedziemy na zakupy, jak obiad robie czy planujemy wolne. Co bu mu odpowiadalo itp. Ale ciagle jest cos, nie bede i nie umiem traktowac go na rowni ze soba !!! Staralam sie ale nie wychodzi mi to, Staram sie z nim rozmawiac tlumaczyc, ale jak narazie za najwiekszy sukces uwazam, ze spi sam!!! Zamyka drzwi z ubikacji jak z niej kozysta umi talez po sobie wyniesc itp, ale jesli chodz o jego postawe to ciagle jest cos!!! Juz nie wiem co mam robic, rozmawialam z Partnerem powiedzial, ze przesadzam itd. Nie jest nauczony szacunku, dzis kolejna awantura. Prosilm partnera by sprawdzil mi zadanie ( ucze sie obcego jezyka) a mlody ze on mi to zrobi a ja ze dziekuje ale poprosilam juz jego. na to Partner a dlaczego on nie moze w koncu zna lepij ten jezyk itp. a ja ze nie chce by on mi sprawdzal a jesli ma z tym Problem poprosze kogos innego. I sie zaczelo. Nie lubie mlodemu pokazywac, ze jestem w czyms slabsza bo on to po tem wykorzystuje!!! Z partnerem nie rozmawiam a mlody znow trynfuje !!! Przepraszam za bledy ale juz dawno nie pisalam w j. polskim :( Prosze o pomoc !!!!!
 
reklama
Kochana, może zmień nastawienie do niego, bo już na samym początku generalizując napisałaś: najbardziej leniwe dziecko jakie znam. Pomyśl sobie, że to jest dziecko, które dopiero się uczy życia i nie jest idealne. Dzieciom trzeba często cierpliwie tłumaczyć po kilka razy różne rzeczy.
 
Do góry