Dziękuję, narazie mam wszystko ale jestem wdzięczna za chęć pomocy, może jeszcze tydzień może, to mnie tylko podtrzymuje żeby nie zwariować. A co do kwarantany to myślę że nas nie chcą przenosić na ogólną sale bo jednak możemy mieć na sobie resztki covida i żeby nie narażać szpitala tylko prosto do domu, Pani doktor coś mówiła że może po weekendzie więc moze bardziej pod koniec tygodnia o ile małej się nie pogorszy. Mamusie hejtujace mnie, co jakiś czas słyszymy w wiadomościach o matce która spaliła dziecko w piecu, udusiła kilkumiesięczne niemowlę, zostawiła na mrozie w wiadrze żeby umarło, wyrzuciła do śmietnika, to oczywiście skrajne przypadki bo ja mając dwójkę dzieci już większych wiem że te emocje przechodzą i czasem się potem żałuję takich myśli, wiem że z każdym przechodziłam przynajmniej baby blues, teraz mam depresje poporodowa, i mam o tyle dobrze że mam hamulce emocjonalne i wiem że te emocje trzeba poprosttu przechorowac jak grypę. Teraz się czuję jak w klatce z malpami rozwrzeszczanymi i skaczącymi z miejsca na miejsce, tak właśnie wyglądają emocje w mojej glowie, rozpacz miesza się z radością i miłością. Ale piszę to po to że tak depresja poprodowa istnieje i szczęście mają te mamy u których macierzyństwo przebiega względnie normalnie. Ja teraz staram się nie myśleć o dwójce dzieci które mam w domu i o mężu żeby nie tęsknić, i nie patrzeć na ich zdjęcia, może jeszcze tydzień może, to mnie podtrzymuje na duchu i pozwala jakoś przetrwać.