Najgorsze jest to że mój mąż jest dalej taki sam, nie umiemy się dogadać, nie rozmawia ze mną bo się obraził o moje kontakty z moją rodziną, której on nie lubi, nie powiem bo ma powody ale to jest jednak moja jedyna rodzina, tylko siostra szwagier i mama, wina leży po obu stronach ja też nie jestem bez winy ale on przesadza bo zrzuca wszystko na mnie, dopóki mamy trudna sytuacje napewno się nie rozstaniemy kiedy dziecko w szpitalu, zresztą nie chcemy się rozstawać, ja bym chciała to naprawiać i sklejać a on nie widzi problemu w tym ze swoim milczeniem lub kłótniami o byle bzdurę bardzo mnie rani a potem ma prętensje że ja nie mam ochoty na seks, jak mam mieć skoro tak jest między nami, a najgorsze jest to że w całym tym bajzlu i braku zrozumienia od niego i czułości ja zaczęłam myśleć o s
Porozmawiaj szczerze z mężem, powinien cie zrozumieć. Czy Twoja rodzina wam w obecnej sytuacji pomaga? Może oni mogliby wyciągnąć pierwsi rękę na zgodę, przeprosić dla dobra twojego. A ten pan żonaty to znacie się dłużej, wie jak jest u ciebie, wspiera cie?