reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wada Serca Zespół Downa u Plodu

reklama
Miłość tu nie ma nic do rzeczy. To jest żałoba po stracie zdrowego dziecka.
Nie mogę się z tym zgodzić. Tak może być kiedy nie jest się świadomym i nagle dziecko po urodzeniu dostanie wylewu, udaru czy poród przyczyni się do niepełnosprawności. Autorka wiedziała jaka jest sytuacja od połowy ciąży. Nikt nie jest w stanie się na to przygotować w 100 procent, ale świadomość już jest. Nie mów o stracie. Jej Córka żyje, jest jedyna w swoim rodzaju i wspaniała. Żeby jeszcze tylko jej stan zdrowia był stabilny i pozwolil na funkcjonowanie rodziny bez strachu.
 
Zgadzam się z @Marika37. W 38tc przechodziłam żałobę po zdrowym dziecku. To jest bardzo trafne określenie. Na sam koniec ciąży usłyszałam że urodzę albo dziecko głęboko upośledzone, albo umrze po porodzie. I moja żałoba zaczęła się dokładnie w dniu tego strasznego USG. I to jest normalny odruch. A miłość do dziecka to inna kwestia.
 
Nie zgadzam się z tym co piszesz. Żałoba po stracie dziecka jest wtedy kiedy dziecko odejdzie z tego świata. A nie kiedy rodzi się chore.. 🤦‍♀️
Marika37 ma rację, przechodzi się żałobę po zdrowym dziecku i też się z nią zgadzam, a te odczucia, które ma New mom od początku, kiedy usłyszała wynik amnio są naturalne dla etapów żałoby. I bardzo dobrze, że "wygaduje" się na tym wątku, bo to pomoże jej przez to przejść.
 
Dokładnie, jest coś takiego jak żałoba po urodzeniu chorego dziecka, sama to przechodziłam, w dodatku kilka razy żegnaliśmy się z córka bo stan był krytyczny...nie da się tego stanu określić inaczej niż żałoba. Jak córka zmarła naprawdę to ja już tak naprawdę z żałobę po niej przeszłam.
 
Ja nie wiem co się że mną dzieje czy ten okres odkąd mała była w domu czyli miesiąc i potem szpital były tak wyczerpujące , jak młody pojedzie z tatą rano to ja potrafię spać jeszcze z córka trzy godziny a i tak mi mało.
 
Ja nie wiem co się że mną dzieje czy ten okres odkąd mała była w domu czyli miesiąc i potem szpital były tak wyczerpujące , jak młody pojedzie z tatą rano to ja potrafię spać jeszcze z córka trzy godziny a i tak mi mało.
Robili Ci jakieś badania krwi w tym szpitalu, czy tylko wymaz i izolacja? Pytam, bo może anemia? Poza tym na pewno obciążenie psychiczne i fizyczne wychodzi, wiele razy pisałas, że w szpitalu praktycznie oczu nie zmruzylas. Ale musisz być czujna, czy ta senność nie jest jednak objawem depresji. Masz rację, że psychologowie porównują czas po diagnozie choroby dziecka do czasu żałoby. I dlatego wiele z nas od początku mówi, żebys przechodziła przez to psychologiem. Niestety, nie jesteś pierwsza w takiej sytuacji, nie jedno pokolenie psychologów już się wyszkolilo w pracy z rodzicami ciężko chorych dzieci. A jeśli to tylko potrzeba odpoczynku, to odpocznij, ciesz się bliskością domowników.
 
reklama
no właśnie jak córka była w domu półtora miesiąca to ja wtedy załatwiłam wszystkie rehabilitacje, lekarzy ,przychodnie, poradnie no i przy niej też opieka bo wiadomo troje dzieci w tym jedno małe to już nie to co dwoje przedszkolaków i karmienie w nocy a ją też się nie dało karmić szybko no bo to dziecko z zespołem Downa i by ulewalo więc to półtorej miesiąca też mi dalo w kość.Jeszcze mała miała chrzest więc sprzątanie i tak dalej a potem szpital no i wiadomo było jak było spałam po dwie trzy godziny czego nie można zresztą nazwać spaniem bo to były zlepki 20 40 minut snu maks, teraz dziwnie się jest wdrożyć z powrotem w domowe obowiązki zwłaszcza że nie wiem co bedzie z małą czy ona w ogóle wyjdzie ze szpitala bo znowu ma zapalenie płuc tym razem bakteryjne no i znowu to jest śmieszne że jak leżała na kardiologii 3 tygodnie 4 prawie to z posiewów nic jej nie wyszło żaden wirus ani żadna bakteria w płucach a teraz nagle na kardiochirurgii wyszło. Mamusie które macie zdrowe dzieci dziękujcie Bogu bo jelitówki i szczepienia i grypy to jest naprawdę pikuś, całe szczęście że ja mam aż dwoje zdrowych.
 
Do góry