Kurczę mój chłop jest totalnie anty-kwiatkowy. W naszym prawie 10 letnim związku dostałam od niego może 3 razy kwiaty. Co najśmieszniejsze, teść kupuje teściowej kwiaty na każda okazje, ale i bez okazji i to bardzo często. Coś ten mój chłop się niestety nie wdał w tatusia pod tym względem. Ostatnio myślałam ze padnę, bo dostaliśmy nowy flakon i tak stał na wyspie pusty i wracam z zakupów i stary się pyta czemu kwiatów nie kupiłam bo tak fajnie by wyglądały xD nosz kurna, czyli jednak zauważył i docenia obecność kwiatów, ale totalnie nie jako romantyczny gest