Podbijam strony jak widać
nadrobiłam was bo u mnie wczoraj i przedwczoraj ciężki dzień a dzisiaj i jutro lepiej nie będzie bo jadę na weekend do teściów, mąż dojedzie wieczorem bo dziś i jutro pracuje cały dzień
W ogóle to muszę się pożalić i może mnie ojojacie
nie wiem jak ja to zrobiłam. Wyciągałam w czwartek blachę z frytkami z piekarnika jak zawsze rękawica, wyciągnęłam i nagle czuje na ręce jak mi skórę pali, szukałam co zrobić z blachą ale nie mogłam puścić bo wiedziałam że synek się kręci koło mnie więc szybko na blat chciałam zrzucić ale już mnie tak bolała ręką że nie mogłam jej zrzucić więc musiałam sobie pomóc druga ręka (gołą!) Zrzuciłam ta blachę i tak stoję w szoku, na palcach już się skóra biała zrobiła aż w końcu mąż mówi żebym do zimnej wody włożyła rękę. Paliło jak cholera, co chciałam wyjać rękę to żywy ogień, nie wiedziałam co mam zrobić i płakać mi się chciało z bolu. Po pół godziny wysmarował altacetem i trzeba było zacisnąć zęby. Później panthenol i założyłam opatrunki i jakoś powoli coraz mniej bolało.
Później zrobiły się mega wielkie pęcherze, których nie mogę przebić (na szczęście tylko dwa palce) więc ciężko mi robić niektóre rzeczy. Ale w tym wszystkim cieszę się że miałam tyle wewnętrznej siły żeby nie rzucić tej blachy byle gdzie bo jakby spadła na synka to chyba bym się załamała
Wczoraj jeszcze bolało bo się skóra przy tych bablach naciągała a dzisiaj już jest w miarę ok.