No właśnie reakcja alergiczna to w zasadzie jedyna opcja. Początkowo myślałam, że znów poraża mi połowę twarzy przez to drętwienie języka, ale jednak poprzednim razem odbyło się to bez żadnego puchnięcia, a tutaj wszystko poszło tak szybko, że w ciągu minuty siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy na pogotowie. W życiu miałam chyba tylko dwie reakcje alergiczne i to za małolata. Dziś spróbuję umówić się na cito do jakiegoś alergologa, bo ja oczywiście z doświadczenia zawodowego oczami wyobraźni widziałam już trudną lub niemożliwą intubację i konikitomię, a znając swoje szczęście do chorób, to właśnie obawiałam się takiego rozwoju sytuacji.
W każdym razie żyję, język mieści się za zębami i nie seplenię, więc mam się z czego cieszyć.