To my na początku tego roku mieliśmy postanowienie, że rozpoczynamy procedurę adopcyjną. Ja wiem, ze pokochałabym adoptowane dziecko (i to pewnie od pierwszej chwili), ale z drugiej strony, dla mojego męża, nie jest to wcale taka oczywista kwestia. Boi się, że mógłby tego nie dźwignąć. Postanowiliśmy jednak, że rozpoczniemy, a co będzie to będzie - adopcja to długi proces. Do dzisiaj nie zrobiliśmy nic w tym kierunku.
Co więcej, ostatnio spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy adoptowali swoje pierwsze dziecko. Byłam na siebie bardzo zła, bo nie potrafiłam myśleć o nim inaczej niż o „adoptowanym synu”.