W ogóle jak Was czytałam z tymi obiadami wczoraj to się czułam jak wyrodna żona
bo my z mężem jedzeniowo jesteśmy totalnie różni i to na tej zasadzie, że on nie zje mojego, ja nie zjem jego - bo po prostu nie lubimy. Więc ja mu nie gotuję. Pracujemy tyle samo, mamy taki sam tryb pracy i uznałam, że oboje możemy w takim samym stopniu uczestniczyć w obowiązkach domowych
wiadomo, jeżeli akurat chcę zrobić coś i on mówi, że też by zjadł, to zrobię też dla niego, ale rzadko to się zdarza, są to jakieś pojedyncze potrawy typu burgery domowe.
I tym sposobem ja wczoraj jadłam ziemniaki z jajkiem sadzonym i mizeria, a on zupkę chinską, bo uznał przy pełnej lodówce i zamrażarce, że nie ma z czego obiadu zrobić