Zamykałam miesiąc i nie wiem jak się nazywam. Wszystkie fatal errory po prostu dziś musiały wystąpić mimo, że o niektórych nie miałam pojęcia, że istnieją.
Już samo wstawanie o 5.40 z rana mnie wkurwiło.
Po prostu wróciłam padnięta. Do tego kupiłam sobie ciasto. Piękna, soczysta, smakowita malinowa chmurka. Po prostu do schrupania. Wyjęłam ją właśnie z samochodu, otwieram a tam ... no jebana paciaja... wtf ?
po godzinie w samochodzie??
Do tego mój chłop ciągle pyta co się stało. Wkurwia mnie. Zaraz mu jebnę.