reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

W lipcu na testy sikamy ⏸️ 🎉 i swoje marzenie spełniamy 🤰🏼👶🏻

reklama
Rozumiem wiem; ze to nie moja wina. Ale żałuje, ze dwa lata po ślubie nie staraliśmy się. Może jakbym zaczęła mając 25 lat a nie 27? Może wtedy miałabym większe szanse? Rozumem wiem wszystko, ale emocje ida w druga stronę. Jeżeli u męża pojawi się gotowosc do dalszego leczenie to pędzę na drugi dzień do kliniki.
Mam takoe same myśli. Ale my zaczęliśmy jak miałam 26. I nic to nie dało.
 
i chyba ten brak wyboru dobił mnie najbardziej. Jakoś wydawało mi się, że jestem pogodzona z tym, że najlepsze będzie ivf, ale ten spadek wyników, ostrzeżenie lekarza, że jak to obturacyjna przyczyna, to że może już lepiej nie być, jednak sprawiły, że nie mogę się pogodzić z tym, że MUSIMY. Inni nie muszą. Dlaczego my musimy musieć? Dlaczego tak brutalnie odebrano nam całą nadzieję?
Doskonale Cię rozumiem. U nas od samego początku mowa jest o ivf - moja rezerwa jajnikowa na początku starań wynosiła 0,34. Wówczas prawidłowych plemników - 0%. Chcieliśmy dać sobie chwile, choć lekarze nie dawali nam szans na naturalną ciąże. Po pierwszym poronieniu zdecydowaliśmy się na procedurę. Wówczas okazało się, że jestem w drugiej ciąży. Skończyło się laparoskopią z powodu podejrzenia ciąży pozamacicznej. Ciąża była w macicy, ale z jajnika została usunięta torbiel która cały czas rosła, co w konsekwencji dało praktycznie usunięcie jajnika - nigdy nie wrócił do normalnego działania. Po tym czasie potrzebowałam przerwy - od rozkładania nóg przed lekarzami kilka razy w tygodniu, od stymulacji i innych podobnych działań. Po roku czy dwóch amh 0,09…
I tak nam minęło 5 lat bez ciąży.
W trzecią, straconą ostatnio, również, o dziwo, zaszłam naturalnie. Teraz tez jesteśmy w rozkroku - wiemy co trzeba wdrożyć z powodu imuno i wiemy, że nie mamy już czasu. Wiec cykl, dwa, może trzy będą „rozbiegowe”, a jeśli wówczas się nie uda będziemy musieli wrócić do tematu ivf i już spróbować przejść procedurę, bo u mnie to już końcówka i lekarze boją się, że za chwile z rezerwy już nic nie zostanie.
 
Ten cykl chyba będzie do kosza. Nie mam nawet kiedy iść na monitoring, żeby potwierdzić te owu.
PRZEKICHANE. Dam se ten zastrzyk dziś. Trudno 🤷‍♀️
 
Ja invitro traktuje jako świetną szansę. Cieszę się ze żyjemy w czasach ze coś takiego jest w ogole dostępne. Jeśli nie uda mi się zajść do końca roku to będę się decydować od stycznia na procedurę. Ale tak jak Panda91, tez mam poczucie ze niepłodność jaka na mnie spadła to jakaś kara… może za to ze się śmiałam z tych nastoletnich wpadek kuzynek? Ze one takie głupie bo żyją z becikowego, a ja mądra bo najpierw zapewnię sobie stabilizacje finansowa zanim zdecyduje się na dziecko. Ehh
Ja myślę tak samo coraz częściej… Czuję się gorsza, że któryś miesiąc się staramy, nic nie wychodzi. Może to dla mnie też jest kara, że znajomi żyją z 500+, niedługo 800, ciąża jeszcze w liceum, żadnych perspektyw na studia, potem poważną pracę… a ja poukładana, wszystko po kolei… a teraz mam za swoje.
 
Rozumiem wiem; ze to nie moja wina. Ale żałuje, ze dwa lata po ślubie nie staraliśmy się. Może jakbym zaczęła mając 25 lat a nie 27? Może wtedy miałabym większe szanse? Rozumem wiem wszystko, ale emocje ida w druga stronę. Jeżeli u męża pojawi się gotowosc do dalszego leczenie to pędzę na drugi dzień do kliniki.
My tak samo… zaczęliśmy się starać 1,5 roku po slubie… chcieliśmy pożyć razem, nacieszyć się sobą… a teraz jest jak jest.
 
My tak samo… zaczęliśmy się starać 1,5 roku po slubie… chcieliśmy pożyć razem, nacieszyć się sobą… a teraz jest jak jest.
To my podobnie starania po 1,5 roku od ślubu. I to była głównie moja decyzja, od razu mężowi zadeklarowałam, ze przez pierwsze dwa lata nie chce dzieci, bo najpierw musi być dom, stabilna praca i korzystanie z życia. Teraz mam wszystko oprócz dzieci. Ale ja nie żałuję tej decyzji, bo jak sobie myśle, ze miałabym słabą pracę i mieszkała z teściami i małym dzieckiem to tez nie byłabym szczęśliwa.

A poza tym niepłodność to nie jest kara, nie myślmy w ten sposób, bo krzywdzimy same siebie.
 
To my podobnie starania po 1,5 roku od ślubu. I to była głównie moja decyzja, od razu mężowi zadeklarowałam, ze przez pierwsze dwa lata nie chce dzieci, bo najpierw musi być dom, stabilna praca i korzystanie z życia. Teraz mam wszystko oprócz dzieci. Ale ja nie żałuję tej decyzji, bo jak sobie myśle, ze miałabym słabą pracę i mieszkała z teściami i małym dzieckiem to tez nie byłabym szczęśliwa.

A poza tym niepłodność to nie jest kara, nie myślmy w ten sposób, bo krzywdzimy same siebie.
Ja też myślałam w kontekście pracy. Zaczęliśmy coś próbować w listopadzie 2022, od marca 2023 dostałam umowę na stałe i chyba dlatego mnie tak mnie te starania napedzają- sytuacja zawodowa stabilna, można działać. A tu dupa.
 
U mnie to samo ostatnio, byłam u szefowej na rozmowie 🥲 eh, ja nie potrafię ukrywać swoich emocji…
Ja rozpłakałam się mówiąc szefowi, że mnie nie będzie, bo idę do szpitala. Nic nie wie o wcześniejszej ciąży ani tej. Ale to cholernie empatyczny człowiek. Powiedziałam, że mam problemy zdrowotne i muszę to ogarnąć. Dzisiaj pytał jak się czuje i czy na siłach żebym wracać do pracy. O planowanym zwolnieniu też powiedziałam z wyprzedzeniem, bo szanuje go jako przełożonego. W tym wszystkim dobrze, że trafiają się osoby na stanowiskach, które rozumieją nieobecności itp.
Jezuuuu! Przed chwilą piąty! Teraz tylko szum w słuchwace
Ale masz pecha dziewczyno 😅
Wczoraj ktoś wrzucał polecajkę najnowszego ebooka dr lifestyle m.in. o ivf- jeśli któraś chciałaby jeszcze kupić, to instaembriolog ma dodatkowy kod rabatowy 😀
Kur, ile tej zniżki? Bo ja kupiłam za 99 zł. Nie mów, ze dałam się wyrolować. Ja królowa rabatów, promocji i kodów.
 
reklama
Ja też myślałam w kontekście pracy. Zaczęliśmy coś próbować w listopadzie 2022, od marca 2023 dostałam umowę na stałe i chyba dlatego mnie tak mnie te starania napedzają- sytuacja zawodowa stabilna, można działać. A tu dupa.
Widzę, że wiele ma z nas podobnie. No to my i nasza historia, remont, ślub, zmiana samochodu na rodzinny, moja obrona mgr, umowa na czas nieokreślony w pracy, badania. Wszystko pięknie, ładnie, jajniki i macica takie, że nic tylko dzieci rodzić. I warunki są. I co? I 💩.
Ostatnio miałam nawet myśli "ale byłaś głupia jak się bałaś ciąży na studiach".
 
Do góry