reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

W lipcu na testy sikamy ⏸️ 🎉 i swoje marzenie spełniamy 🤰🏼👶🏻

reklama

Załączniki

  • d701215072_jak_sprawic_by_kobieta_krzyczala_dlugo_po_stosunku.jpg
    d701215072_jak_sprawic_by_kobieta_krzyczala_dlugo_po_stosunku.jpg
    33,8 KB · Wyświetleń: 74
ja kiedyś w ogóle nie płakałam a teraz też mi się zdarza często komuś wypłakiwać ale również lojalnie uprzedzam, że będę płakać 😬
ja też kiedyś w ogóle nie płakałam, a w pracy to nawet nie było takiej opcji, nigdy w życiu, mogło się walić i palić, a ja zachowywałam kamienną twarz, dopiero w domu ewentualnie zaczynałam płakać. Ale od kilku miesięcy już stres mnie chyba przerasta - pierwszy raz mi było trudno powstrzymać łzy jak dzień po histero zamiast na L4 poszłam do pracy, a nawet do biura, źle się czułam, kręciło mi się w głowie i nie tylko nikt nie docenił, ale jeszcze za coś pieprz dostałam i mi się tak przykro zrobiło. Od tej pory ryczalam szefowi już trzy razy, nie wspomnę ile razy podczas czytania jakiś głupich maili 🤦‍♀️ jakas tama płaczu pękła
 
na razie nie jestem w stanie o tym mówić, bo od razu zaczynam płakać, na samą myśl o ivf lecą mi łzy (np. teraz jak to piszę 🤦‍♀️), więc po prostu nie mam jak tego powiedzieć, gula w gardle, łzy w oczach i smarki w nosie pojawiają się automatycznie, odruch Pawłowa na myśl o ivf
Pozwól, że zapytam... a może Ty jeszcze nie jesteś mentalnie gotowa na ivf skoro na samą myśl o tym zaczynasz płakać? Nie zrozum mnie źle, to nic negatywnego, każdą sytuację trzeba na spokojnie przepracować. Poruszałaś ten temat z psychologiem?
 
ja też kiedyś w ogóle nie płakałam, a w pracy to nawet nie było takiej opcji, nigdy w życiu, mogło się walić i palić, a ja zachowywałam kamienną twarz, dopiero w domu ewentualnie zaczynałam płakać. Ale od kilku miesięcy już stres mnie chyba przerasta - pierwszy raz mi było trudno powstrzymać łzy jak dzień po histero zamiast na L4 poszłam do pracy, a nawet do biura, źle się czułam, kręciło mi się w głowie i nie tylko nikt nie docenił, ale jeszcze za coś pieprz dostałam i mi się tak przykro zrobiło. Od tej pory ryczalam szefowi już trzy razy, nie wspomnę ile razy podczas czytania jakiś głupich maili 🤦‍♀️ jakas tama płaczu pękła
tak, ewolucja moich emocji była podobna🥺 przytulam 🫶🏻
 
nam androlog zlecił posiew ale też nie napisał który konkretnie a Stary nie dopytał więc w czwartek zrobi wszystkie 3 chyba
W klinice, w której teraz będziemy robić wszystko jest oddzielnie i koszt jednego to 100 zł czyli w sumie 300 zł.
właśnie do niego nawiązywałam 😁
HAHAHA wielkie umysły myślą podobnie
U nas jest to drugie badanie, przy pierwszym nie robiliśmy posiewu. Z racji tego, że koszty są nieduże, wzięliśmy dodatkowo, ale ogólnie rzecz biorąc (żadnych objawów) póki co nic nie wskazuje na to, by coś tam mogło się wysiać, ale wiadomo, różnie bywa i infekcje bywają też bezobjawowe. My robimy akurat w Gyncentrum i tam jest po prostu posiew, bez uwzględnienia rodzaju bakterii.
I jaka cena posiewu?
Przypomniał się mi suchar
No telepatia, telepatia :D tylko u Ciebie suchość podbija Karolek
 
Ale serio pytam, lekarz kazał Ci na własną rękę oceniać testy owu i samodzielnie zadecydować o zastrzyku? Nie proponował monitoringu?

Okay, dzięki :) jestem na fali działania i też chce wykorzystać to, że mąż tam idzie. To zrobimy sam seminogram. Mam nadzieję, że będzie cud miód i malina.
Tak, mówił, ale ja w tym miesiącu totalnie jestem w rozjazdach :/
 
ja też kiedyś w ogóle nie płakałam, a w pracy to nawet nie było takiej opcji, nigdy w życiu, mogło się walić i palić, a ja zachowywałam kamienną twarz, dopiero w domu ewentualnie zaczynałam płakać. Ale od kilku miesięcy już stres mnie chyba przerasta - pierwszy raz mi było trudno powstrzymać łzy jak dzień po histero zamiast na L4 poszłam do pracy, a nawet do biura, źle się czułam, kręciło mi się w głowie i nie tylko nikt nie docenił, ale jeszcze za coś pieprz dostałam i mi się tak przykro zrobiło. Od tej pory ryczalam szefowi już trzy razy, nie wspomnę ile razy podczas czytania jakiś głupich maili 🤦‍♀️ jakas tama płaczu pękła
Ja jak miałam sprawdzaną drożność jajowodów, to poszłam na 3 dni na zwolnienie. Wiem, że w pracy nikt by mi nie podziękował, za to jak bym coś nie tak zrobiła to by by opierdziel.
 
reklama
Pozwól, że zapytam... a może Ty jeszcze nie jesteś mentalnie gotowa na ivf skoro na samą myśl o tym zaczynasz płakać? Nie zrozum mnie źle, to nic negatywnego, każdą sytuację trzeba na spokojnie przepracować. Poruszałaś ten temat z psychologiem?
wiem, że nie jestem gotowa, nie pogodziłam się z tym, nie chcę ivf, ale nie mam wyboru. Rozmawiałam i powiedziała,że może trzeba to odłożyc, ale ja nie chcę nic odkładać. Chcę mieć to już za sobą, jak najszybciej.
 
Do góry