reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Urodzisz, to pokochasz. Jak było z wami?

A propos tesknienia za czasami gdy dzieci były malutkie i cieszeniem się chwilą to zawsze przychodzi mi na myśl moje rodzeństwo które ma nastoletnie dzieci i tęskni teraz za czasami gdy właśnie nie zamykały się w pokoju. A ja jak dziś pamiętam ich zmęczenie,wkur..ie czekanie kiedy będą samodzielne;) moja mama też ciągle mówi: ,,najpiekniejsze czasy to kiedy dzieci były małe" taa😏tyle że jak tylko byliśmy dorośli rozstała się ze swoim mężem i odżyła generalnie🤷i też mam druga myśl (przepraszam🤭) bo właśnie się widziałam z taką rodzina z trójką dzieci z czwartym w drodze i planujących pięcioro i tacy zadowoleni i w ogóle i myślę sobie WTF co to za odpowiedzialność jaki giga plan jak oni to w ogóle widzą a no właśnie.. ja mam wrażenie że oni się niespecjalnie przejmują 🤷w sensie nie rozkminiaja zbytnio ani jakichś tam emocji ani czy np mieszkanie nie zamale , nie wnikają w jakieś niuanse. ONI chcą mieć dużo dzieci i tyle a dzieci no jakoś muszą się dostosować nie😏
Ciekawe co piszesz 😀 moja tesciowa mówi, że dla niej najpiękniejszy czas w życiu to jak dzieci były male (5cioro dzieci i gospodarstwo do ogarniecia), moja mama z kolei mówi, że dla niej najlepszy czas to był moment jak wchodziliśmy z bratem w czas nastoletni - cieszyła się, że możemy razem pouprawiac rozne sporty itd itp. Myślę, że z czasem niektórzy zapominają te zle i trudne chwile, a pamiętają tylko te dobre... i to jest piękne!
 
reklama
Ciekawe co piszesz 😀 moja tesciowa mówi, że dla niej najpiękniejszy czas w życiu to jak dzieci były male (5cioro dzieci i gospodarstwo do ogarniecia), moja mama z kolei mówi, że dla niej najlepszy czas to był moment jak wchodziliśmy z bratem w czas nastoletni - cieszyła się, że możemy razem pouprawiac rozne sporty itd itp. Myślę, że z czasem niektórzy zapominają te zle i trudne chwile, a pamiętają tylko te dobre... i to jest piękne!
No to chyba bardziej taki trick naszego mózgu żebyśmy za bardzo nie myśleli o smutnych rzeczach;)
 
Mój synek był kolkowy i prawie wcale nie spał kilka mcy. Więc chciałam, żwby już podrósł. Teraz ma 3 lata, fochy, wrzaski które trwają i 20min, bo wylałam za niego do toalety siku z nocnika 🤯 a chciał sam (oczywiscie, zapomnialam zapytac). I teraz czekam, aż za rok pójdzie do przedszkola. Żebym kilka h była bez niego. No wiem, że chamsko to brzmi. Ale nacodzien sama z nim jestem. Także też pewnie będzie ciężko, bo pierwsze dni bez mamy itd... Ale łeb mi czasem pęka.
 
Mój synek był kolkowy i prawie wcale nie spał kilka mcy. Więc chciałam, żwby już podrósł. Teraz ma 3 lata, fochy, wrzaski które trwają i 20min, bo wylałam za niego do toalety siku z nocnika 🤯 a chciał sam (oczywiscie, zapomnialam zapytac). I teraz czekam, aż za rok pójdzie do przedszkola. Żebym kilka h była bez niego. No wiem, że chamsko to brzmi. Ale nacodzien sama z nim jestem. Także też pewnie będzie ciężko, bo pierwsze dni bez mamy itd... Ale łeb mi czasem pęka.
A czemu nie idzie w tym roku do przedszkola, skoro ma 3 lata?

Ja też czekam aż pół dnia będę bez dzieci, także rozumiem 🙂 już mi nawet nie szkoda, że synek płacze jak wychodzi do przedszkola. W domu takie cyrki odstawia, że ten poranny płacz to pikuś. A w przedszkolu bawi się dobrze, je, ja mam spokój... Kocham go. Ale nie muszę całą dobę mieć go przy sobie, żeby kochać 😅
 
A czemu nie idzie w tym roku do przedszkola, skoro ma 3 lata?

Ja też czekam aż pół dnia będę bez dzieci, także rozumiem 🙂 już mi nawet nie szkoda, że synek płacze jak wychodzi do przedszkola. W domu takie cyrki odstawia, że ten poranny płacz to pikuś. A w przedszkolu bawi się dobrze, je, ja mam spokój... Kocham go. Ale nie muszę całą dobę mieć go przy sobie, żeby kochać 😅
Przeprowadzamy się na koniec roku z De do Pl i synek dopoeiero we wrzesniu 2024r.może zacząć na naszej wsi chodzić do przedszkola (nie biorą dzieci nowych w trakcie trwania roku szkolnego).
 
Pokochałam moje dziecko od początku mojej ciąży, gdy wreszcie się spotkaliśmy to oszalałam na jej punkcie. Mam 39 lat świadomie zdecydowaliśmy się z mężem na ciążę w późniejszym etapie życia, aby móc się wyszaleć bo doskonale wiedzieliśmy, że później całe życie będzie trzeba pod porządkować maleństwu. Kolorowo nie jest śniadania jem czasami o 13.00 czasem o 14.00, mąż pracuje ja cały dzień w domu, ale doskonale wiedziałam na co się pisze. Uczę się przy małej cierpliwości, całe dotychczasowe życie cierpliwa nie byłam. Czasami uda mi się ją uśpić na 3 - 4 godzinki za dnia, wówczas mam czas na porządki w domu heeh, a czasem położę się koło niej. Z reguły czas dla siebie mam gdy idę wieczorem do łóżka spać heeh. Każdy dzień traktuje jak wyzwanie, któremu muszę sprostać i jestem dumna z tego że metodą prób i błędów udaje mi się odnosić sukces w wychowaniu mojej małej córeczki. Uczymy się razem wspólnego życia, poznajemy się. Wszystkim mamą życzę cierpliwości i spokoju ducha, pamiętajcie że wasze pociechy czuja Wasz stres, co wpływa na ich złe samopoczucie.
 
Ostatnia edycja:
Ciężarne, zwłaszcza te, które mają ambiwaletny stosunek do swojej ciąży, często słyszą: "Zobaczysz, jak urodzisz to od razu pokochasz". A jak było z wami? Sprawdziły się te słowa, czy miłość przyszła później? A może nie przyszła w ogóle
Całą ciąże walczylam o Malucha i nie moglam się go doczekać. Potem była cesarka w trybie pilnym, Maluch na intensywnej terapii na neonatologii pod tlenem. A ta cesarka na zimno, hormony, stres, strach, zmęczenie... spowodowaly, ze ja bylam jakby obok. Pierwsze miesiące byly bardzo trudne, a ja cieszylam się, jak zasypia, bo wtedy lapalam oddech. Teraz mam dni, ze czekam az się obudzi, bo chce z nim spedzac czas. Mysle, ze slowa "jak zobaczysz, to pokochasz", to wielki i szkodliwy mit, a przynajmniej dla większości. U mnie bylo ogromne poczucie odpowiedzialnosci i walka, najpierw o zycie, potem o zdrowiie, potem o rozwoj. Teraz jest radosc.
 
Powiem tak. Kiedy czekałam na pierwszy zasiłek macierzyński, był środek pandemii i ZUS wykręcał się jak mógł od wypłat. Były kobiety, które czekały miesiącami na swoje własne pieniądze. Ja dostałam swój przelew dwa dni po interwencji w oddziale. Nie odważyłabym się mówić do tych, które nadal czekały i rwały włosy z głowy w obawie przed przyszłością, że ja dostałam ponad 10k z wyrównaniem za nieco ponad miesiąc opóźnienia, więc nie rozumiem o co im chodzi. To taka analogia do tych, które opowiadają, że kochały swoje dziecko od dwóch kresek. Wy kochałyście, inne nie. Koniec.
 
Kiedyś tu pisałam o pierwszej ciązy, nie wiem czy w tym temacie. Ciąża z zaskoczenia, moich emocji zero, gigantyczne mdłosci, potworne samopoczucie, byłam ciągle zła, ze jestem w ciązy. Nie mam z ciązy zadnych zdjęć, nic. Potem poród przedwczesny, dwa dni ze skurczami w szpitalu, lekarze nie wiedzieli co robić, sprawdzali tylko czy córka żyje, a ja po dobie leżenia ze skurczami z perspektywą leżenia tak jeszcze dobre kilka tygodni modliłam się tylko o to, zeby przy kolejnym badaniu nie było już akcji serca. Córka miała 1% szans na przeżycie po porodzie. Jak się urodziła i zobaczyłam ją w inkubatorze, to bym się za nią pokroić dała, byle tylko nic jej nie było.
Długo miałam wyrzuty sumienia, że się nie cieszyłam będąc w ciązy, ze może jakoś zasłużyłam na to, co się stało.

Potem ciąża z synem, w której byłam zła, że jest syn 🙈 obydwoje liczyliśmy na drugą córkę, która naturalnie zalatalaby dziurę po poprzedniej, ale się przeliczyliśmy. Ja miałam ogromny problem z cieszeniem się, tym razem balam się powtórki i hamowałam się przed zaangażowaniem. Dbałam o wszystko, ale bylam bardzo ostrożna. Cała ciąża na terapii. Kiedy wreszcie pozwoliłam sobie na kupno ubranek dla małego to wylądowałam w szpitalu i po tygodniu urodziłam. Mały przelezał 12 tygodni na Intensywnej, a ja pierwsze dni nie miałam nawet ochoty go odwiedzac. Tak strasznie scaliło mi się to w głowie z poprzednim porodem, że dopiero jak porównałam wielkośc dzieci na zdjęciach (corka z 22tc, syn z 28tc) to zobaczyłam, ze jest róznica. Po 2 tygodniach od porodu zaczęłam kangurowac i dopiero wtedy coś ruszyło, ale i tak do konca pobytu w szpitalu miałam problem z dziecięcymi zakupami. Dopiero teraz nadrabiam 🙈

Młody ma 3 miesiace korygowane, czasami się na niego wkurzam, czasami narzekam, ze bawienie sie z nim grzechotkami jest nudne (mamy rozwók na 4/5 miesięcy, wiec aktualnie w modzie jest łapanie podanych zabawek i wsadzanie ich sobie do buzi, wiec wymaga to ciagłego zaangażowania). Tęsknię trochę za pierwszym miesiącem w domu, kiedy po prostu całe dnie razem leżeliśmy i się tuliliśmy, bo teraz tulenie jest pretekstem do prób obrotów na brzuch 😂
I tez czekam, aż bedzie większy, usiądzie, troszkę się pobawi sam, głowę bedzie stabilnie trzymał, posadzę go na macie i dam radę wreszcie zrobić sobie sama jedzenie, bo od 3 miesięcy wszystkie posiłki robi mi mąż.
 
reklama
Mój synek był kolkowy i prawie wcale nie spał kilka mcy. Więc chciałam, żwby już podrósł. Teraz ma 3 lata, fochy, wrzaski które trwają i 20min, bo wylałam za niego do toalety siku z nocnika 🤯 a chciał sam (oczywiscie, zapomnialam zapytac). I teraz czekam, aż za rok pójdzie do przedszkola. Żebym kilka h była bez niego. No wiem, że chamsko to brzmi. Ale nacodzien sama z nim jestem. Także też pewnie będzie ciężko, bo pierwsze dni bez mamy itd... Ale łeb mi czasem pęka.
Za rok,czyli będziesz 4 lata z nim w domu? No to nie brzmi chamsko to brzmi jak totalny kosmos:D
 
Do góry