Witam serdecznie,
i dopisuje do "klubu"
)
Widze ze moja tesciowa nie odbiega od normy ;o) ... choc wlasciwie nalezalo by plakac ...
Przed slubem byla tak slodka i kochana ze bez wiekszych obaw przyjelam oswiadczyny meza. (mieszkam w Niemczech na tzw "zadupiu" a pochodze z Poznania - balam sie tzw "zamknietej spolecznosci wiejskiej" i izolacji ale zyczliwa przyszla wtedy tesciowa rozwiala moja obawy).
Cala szopka zaczela sie tuz przed slubem ... od proby przekupstwa... "dam Ci pieniazki na start w Norwegii - tam wtedy mieszkalam - tutaj nie bedzie Ci dobrze". Wtedy bralam to za tzw "dobra monete" - ze jakoby ona sie faktycznie o mnie martwi itd...Dzien przed slubem powiedziala mi ze moj Peter zeni sie ze mna tylko ze wzgledu na wygode ...hmm...zaczelo sie robic wesolo ale nadal nie widzialam zagrozenia.
Wkrotce po slubie zaczal sie cyrk - wszystko robilam zle , maz przychodzil z odwiedzin u tesciow (mieszkaja 500m od nas) naladowany jak burza gradowa - nic nie bylo jak trzeba.
3 miesiace po slubie kiedy Peter wyjechal na delegacje moja "kochana" tesciowa ...wyrzucila mnie w srodku nocy z "domu mojego meza".
Wynajelam mieszkanie, poszlam do pracy, moj maz zaczal mnie odwiedzac i ... po pol roku wprowadzil sie do mnie.Tesciowa byla daleko - bylo dobrze.
Wlasciwie do dzisiaj zastanawiam sie dlaczego uleglam namowom szwagrostwa i dalam sie skusic na kolejna szanse...
Od niedawna jastem w ciazy ... ludzilam sie jeszcze do wczoraj ze baby zespoli nasze malzenstwo ale teraz coraz czesciej zastanawiam sie czy nie lepiej by bylo wyniesc sie z tad jak najszybciej...
Tesciowa jak uslyszala o ciazy dostala histerii - plakala, mdlala i co rusz chwytala sie za serce twierdzac ze zaraz dostanie zawalu bo "jak jej kochany syn mogl to zrobic"...
Od niedawna moj kochany maz znow cytuje stare powiedzenia tesciowej typu "ksiezna pani z miasta nie szanuje potrzeb glupka ze wsi"... A przeciez tak sie cholernie staram by wszyscy byli zadowoleni!!!
Nie potrafie sie juz ciaza cieszyc - o bobasa staralam sie dobre 13 lat - w koncu sie udalo i jedyne co czuje to strach...
Gdyby cos sie fasolce stalo to z pewnoscia tesciowa postara sie bym znow byla na ulicy ale z drugiej strony ... czy moge bobasowi ofiarowac taka rodzine ???
Oki - znow zaczynam robic sie plakliwa - to pewno hormony znow szaleja ;o)
ale przyznac trzeba ze tesciowe potrafia zatruc zycie - odrobina nadzieji w tym ze nie kazdy z panow okazuje sie takim maminsynkiem jak moj maz .
;o)
Pozdrawiam Was serdecznie