Dzień dobry Babeczki,
przeczytałam Wasze ostatnie posty jednym tchem ;-)
Po pierwsze witam nową Mamusię na naszym wąteczku - Azile29, zapraszmy do pisania z nami :-)
Mama05,
u nas również sytuacja podobna, pracuje tylko mąż, a na dodatek teraz jest przestój i jest na niby bezpłatnym urlopie
Mam nadzieję, że coś się w końcu ruszy, bo rachunki do zapłacenia czekają
Jeśli chodzi o koszty... w sumie to u mnie tak się ułożyło, że każde dzieciątko muszę " zaopatrywać " prawie od nowa
Wiadomo jak jest przy pierwszym.. Chociaż dostałam wtedy w spadku po dziecku koleżanki wózek i ubranka. Potem kiedy córcia podrosła i poszła do przedszkola powoli pozbywałam się niemowlęcych akcesoriów, bo rodzeństwa jakoś nie było widać :-(
Staraliśmy się o drugie dziecko kilka lat i chociaż wszystko było pod względem zdrowotnym ok, to ja nie zachodziłam w ciążę, podobno przez stres ( nie mieliśmy najciekawszej sytuacji finansowej, wynajmowane mieszkanie, róznie z pracą itp. )
W końcu zaszłam w ciążę, jak Paula miała 7 lat, ale niestety poroniłam. Wpadłam w straszną depresję i myślałam, że już nie zdecyduję się nigdy na dziecko - bałam się kolejnego poronienia i że się już z tego nie pozbieram.. Tak się ułożyło, że mąż wyjechał wtedy do UK, planowaliśmy że pobędzie tam około roku, odłożymy jakieś pieniądze i wróci. Tym bardziej, że paula poszła do 1 klasy, a ja zaczęłam prowadzić własną działalność. Jednak po niecałym roku stwierdziliśmy, że takie życie na odległość jest nie dla nas i podjęliśmy decyzję, że dołączymy z córką do męża. I tu cud.. zaszłam w ciążę bez zbędnych starań ;-) Mąż stwierdził, że to angielskie powietrze
Więc od nowa kompletowaliśmy wszystko.
Planowaliśmy mieć tylko dwójeczkę, więc też zaczęłam się pozbywać szybko rzeczy po Amelce ( oprócz wózka i łóżeczka ), a tu pac... niespodzianka
I tym sposobem zaczynam kompletować od nowa
Muszę uciekać, bo M. zaraz wychodzi, zajrzę potem ;-)