Cześć, mam zagwostkę.
Przedwczoraj zrobilam test ciążowy i wyszła baaaardzo blada kreska, dosłownie cień cienia. Poszłam więc na betę (8dpo) okazało się, że wynik to <2.3
Myślę sobie- ok, może evap. Zrobiłam więc drugiej firmy i było to samo. Dziś (10dpo, minęło 1.5 dnia od pierwszego testu) zrobiłam 2 testy (oba różnej firmy) I wydaje mi się, że widzę kreski na obu. Czy jest możliwe, że w laboratorium się pomylili? Czy może dużą ilość wody fałszuje wyniki (piję 3-4 szklanki przed pobraniem, bo mam gęstą krew)? Co sądzicie? Czy któraś z Was miała taką lub podobną sytuację? Dodam, że regularnie bada mnie ginekolog, brak możliwości torbiela, 2 poronienie w styczniu, całkowicie się oczyściłam i już 2 cykle za mną.
Wrzucam pierwszy test i dzisiejsze (przed chwilą zrobiłam oba, odczytane w ciągu 4-5 minut).